Skocz do zawartości

pulpecik

Pasjonat
  • Postów

    418
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pulpecik

  1. pulpecik

    Wahacze SKV

    Ale da się. Chwila nieuwagi przy montażu. Nie twierdzę, że tak było ale to możliwe. Jeżeli końcówka jest poza tym ok wystarczy zmienić gumę jeżeli masz. Zdejmij tą, oczyść gałkę i załóż gumę. Potem napełnij ją od wąskiej strony smarem(strzykawkę wciśnij między gumę i sworzeń), załóż mniejszą sprężynę(opaskę). Zasadniczo irytujące zajęcie ale oczywiście do zrobienia. Nie zakładałem akurat końcówek SKV u siebie, miałem świeżo zmienione wówczas na poważne basiory więc te leżą na półce.
  2. Polał pasek wodą choćby? Czasem można w ten sposób cały osprzęt niemal "naprawić" Nawet sztuczki robiłem jak się zorientowałem, że "stukanie chyba panewki" czy "wyje łożysko altka" to pasek. Mówiłem, że bez rąk naprawię, prosiłem o wodę(że pić się chce) i kazałem stanąć poza widocznością "podmaszcza". Ręce nad maskę, odliczanie palcami i z ust puszczam nieco wody na pasek. Zalega cisza Taki żarcik, a serio to paski osprzętu mogą dziwne odgłosy dawać. Spadek napięcia na kablach... Masy, styki. Duże prądy - duże wymagania. Czasem zaklepane końcówki kabli w rurce potrafią zaśniedzieć i walka z czyszczeniem styków/przyłączy będzie daremna. Jakie masz napięcie na klemach przy wyłączonym co się da(podczas pracy silnika) i z obciążeniem? Zakładam, że mierzyli przy alternatorze i potem na klemach skoro stwierdzili, że spadek dotyczy kabli, a nie samego alternatora?
  3. Oczywiście. Nawet pomiar na blacie w aucie jak jest wskaźnik o tym świadczy. Wskazania niemal z zasady się różnią. Osobiście uznaję jedynie pomiar miernikiem na klemach. Instalacje, zwłaszcza stare i po latach "dodawania lampek, wzmaków" potrafią pokazać nieliche spadki. Jeżeli akumulator jest padaka to nie pozostanie to bez wpływu na wysokość napięcia ładowania, czy samego prądu ładowania(natężenia). Czasem mamy sytuację, gdzie ładowany porządnym prostownikiem(full opcja bez wnikania w szczegóły) będzie żłopał prąd jak dziki cały czas, a po podłączeniu okaże się kondensatorem. Urządzenia elektroniczne w sklepie nie zmierzą, bo nie są w stanie, pojemności aktualnej akumulatora. Pogląd o jego stanie da dodatkowo naładowanie go do pełna i rozładowanie stałym ZNANYM prądem(powiedzmy 4A poboru) z jednoczesnym pomiarem spadku napięcia. Ładujemy, podpinamy np. zestaw żarówek mocnych i liczymy ile amper bierze. Robimy tabelkę czas/napięcie i mierzymy co powiedzmy dwie minuty. Ostatnio mi chyba 11cie wystarczyło, a tabelkę miałem na godzinę czy dwie Na wskaźniku ładowania po zaciążeniu odbiornikami miałem zarąbiste spadki w kabinie. To samo miernik na zaciskach. Urządzenie w serwisie(pracowałem tam, kumpel mi mierzył) "najnowszym sprzętem" -akumulator ok, tylko niedoładowany. No pewnie -ok, tylko, że pojemność jak do skuterka hyhy To tyle w kwestii urządzeń. Zmiana akku na nowe = koniec gdybań nad czyszczeniem mas(i tak oczyściłem), sprawnością regulatora, alternatora itp. itd.
  4. No to może określ -dudni czy wyje? Bo może jakieś poduszki zespołu napędowego czy coś... Miałem wiele lat temu niemal nowego Golfa III, gdzie pękła łapa silnika(do poduszki). Dudnienie, szarpnięcia. Może coś z ET felg i gdzieś zawadza delikatnie, może opony jakieś nietypowe. Ciężko z głowy wymyślać co się może dziać. Na postoju jak fajerą kręcisz nie ma nic podobnego?
  5. Luz może być swoją drogą(bo w przeniesieniu napędu przy wiekowych autach w zasadzie zawsze coś jest luźniejsze), a wycie swoją. Jak już eliminujesz proste sprawy przełóż... koła. Zamień przód z tyłem. Od uszkodzonych opon mogą dochodzić przeróżne dźwięki. Łącznie z trzeszczeniem i miauczeniem jakbyś kota na półosi nawijał. Może opona być wybulona, rozdarte w niej "płótno" itp. itd. Do tego uszkodzona końcówka może powodować szarpnięcia, bo przyśpieszanie i hamowanie nie są bez wpływu na stopień zbieżności kół. Dajesz gazu -jedno koło odłazi w bok, bo końcówka ma luz, możesz poczuć szarpnięcie nawet, potem oczywiście odruchowa korekta kierownicą ale koła mogą na luźnej końcówce iść w nadmierną zbieżność czy rozbieżność, oczywiście zależnie od sytuacji na drodze i ogólnie stanu zawieszenia. Diagnosta twierdzący, że z luźną końcówką drążka wszystko jest ok nie jest do końca poważny prawda? Wyobraź sobie, jak luz na końcówce powiedzmy milimetrowy wygląda na najdalej od niej oddalonej części koła(gdzieś na grzbiecie opony). To kwestia przełożenia. A przecież ustawienie zbieżności i ogólnie geometrii jest wyrażane naprawdę precyzyjnie.
  6. Tu gwintów do skręcania nikt chyba nie smaruje(chociaż można na upartego wystającą część posmarować po skręceniu) -gwinty to puszczają zasadniczo bez modlitwy. Chodzi o powierzchnię gładką śrub wewnątrz tulei wahaczy, zwłaszcza obu górnych. Ja mam biały smar to nim lekko natłuszczam. W sumie jak ja złożę to zawsze rozłożę bez pierdzielenia, gorzej po kimś ale też nie zawsze jest źle. Gum sworzni się absolutnie z zewnątrz nie zostawia utłuszczonych. Bez względu na rodzaj smaru. podobnie osłon przegubów i tak dalej. Smar + kurz i piasek = ścierniwo. To już lepiej nawet głupim Plakiem o ile ktoś używa psiknąć na gumy, a potem wytrzeć. Im bardziej śliskie są zewnętrznie i hydrofobowe tym lepiej.
  7. Myślę, że nie będzie problemu. To dosyć dobra praktyka. Jeden z moich klientów to mechanik. "Jak idzie dobrze to tyle, jak się walczy ze śrubami to za każdą doliczam" Dzisiaj rankiem brat wielowahacz poprawiał po mechaniku u mnie na kanale. Ja jestem chory, a on zarobiony więc zmieniał w zakładzie. Pytał czy dokręcili na opuszczonym aucie(wczoraj to było). Odpowiedzieli z oburzeniem, że jak można inaczej. Dzisiaj ponieważ jest ufny jak każdy Polak postawił auto na klockach przodem u mnie i popuścił wahacze. Auto aż nieco opadło Tak to jest z mechanikami. Pośpiech. Żeby to dokręcić jak należy trzeba trochę wysiłku. Na kołach w życiu tam rąk nie wepchnę więc trzeba kombinować. Na podnośniku używanie hydraulicznych sztycy jest dyskusyjne.
  8. Jak robiłem koleżance(w sumie serwisowałem ze dwa lata) Lancię Kappa to dopiero się wysmakowałem w utlenianiu :/ Śrubę wkładam "na tłusto", a jak dla mnie jest odkryciem to czyszczę ile sięgnę kilka dni przed "seksem"(czyli będzie pie...a na pół dnia hahaha) i psikam czym mam najlepszym(ostatnio jakiś penetrujący Texaco co sięga głębiej rzekomo niż skarbówka) Zrobiłeś co mogłeś. Ja niewiele niżej uważam Meyle. Owszem, nadużywają czasem zwrotu HD(bo zmian zero w stosunku do nominału), lub to HD niesie za sobą prozaiczne zalanie gumą technologicznych przetłoczeń(stworzonych czasem dla oszczędności i szybszego zużycia, a czasem faktycznie aby guma pracowała w sposób płynny, nie jak drewniany klocek). Ale na jakości ich zawieszeń osobiście się nie zawiodłem Podobnie Corteco chociaż od kilku lat tylko drobnicę od nich wymieniałem. Jakoś tak. Kiedyś firmą środka było FEBI, obecnie nie tykam.
  9. Kiedyś, za kawalerskich czasów, przyczepiła się do mnie dziewczyna w czerwonym B4. To było wtedy drogie auto dosyć. Niezbyt mi ta panna leżała na sercu ale coś tam... W każdym razie siadłem kiedyś za kierownicę jej auta i... o w mordę, tył lata jak dziki. Wypad z auta, oglądam pewien, że kapcie/luzy łożysk/tył odleciał. Złapałem za koło i szarpię(a przy moich rozmiarach nie jest to jakiś trudne), a tylna belka lata jakby nie miała gum. Zbaraniałem. Była w zasadzie wsadzona jak zawiasy od drzwi z MDFu hahaha. A dziewczyna? "Ja nic nie czuję. Dobrze się jeździ" Jak to naprawiłem to "jakoś dziwnie, wolałam jak wcześniej". Cóż, są dwa sposoby zrozumienia kobiet -jeden nie działa, a drugiego jeszcze nie wymyślono
  10. Moja bratowa nie czuje kompletnie żadnych zmian w zawieszeniu po naprawach A serio to ciężko zgadywać co wymieniłeś i na ile było faktycznie zużyte oraz jak jeździsz. Niektóre różnice przy zwyczajnym, spokojnym bujaniu koło komina nie są do wychwycenia. Co nie znaczy, że ich nie ma. Posłużę się takimi przykładami -jak padnie ci wentylator na chłodnicy to zimą nawet nie będziesz wiedział, a wyprawa w sezonie na Bałkany może się okazać nad podziw emocjonująca. Podobnie kiepskie hamulce i płyn stary -jazda po równym jak stół mazowieckim z prędkościami "wiozę teścia" nie będzie tym samym co szturm na Tatry czy choćby Bieszczady. Albo nagłe hamowanie na autostradzie z dużej prędkości, bo coś tam wypadło. Na chińskich(dla mnie gównianych) oponach ludzie jeżdżą i "ni mo lepszych"(bo tanie hehe). Dopóki się nie porówna testów hamowania tych cudaków z normalnymi. Niekiedy kilka metrów różnicy czyli np. stajesz już za pasami... Podobnie jazda na mokrym po okręgu i inne. W jeździe do Tesco dla spokojnego starszego pana jako tako, jak sarna wyskoczy nocą przed maskę to się przypomni, że to jedynie namiastka prawidłowego stanu. Wady zawieszenia pomijalne w normalnych sytuacjach mogą spowodować, że przy nagłej potrzebie auto zawiedzie. Heh, piszę sporo dzisiaj, bo mnie cholerna grypa udupiła :/
  11. Dla mnie dobra wiadomość. Zmieniłem wahacze przysłane na reklamację z SKV(banany)* i nie podoba mi się wygląd gum(tuleje są nieprecyzyjnie wykonane, może zdjęcia wrzucę). Ani w nowych, ani w starych, gdzie te gumy jak pisałem diabli wzięli. Stare mają gałki jak nowe więc wyjąłem je delikatnie ściągaczem, a nie na szybko. Jakby co miałem zamiar wpakować tuleje Meyle HD właśnie. Mam do zawiechy Meyle zaufanie. Sporo już ich zakładałem i nie zawiodła. Sworznie padają, bo działają na nie duże siły, wkładka wewnątrz panewki się wyrabia, a jeżeli gdzieś się zaczną robić pyły to stają się ścierniwem i proces zużycia przyśpiesza wydatnie. Dlatego tak istotne jest smarowanie tych gałek i jakość ich osłon. Ale na wygniatanie wkładki z tworzyw jaka jest w panewce sworzni z reguły nie ma siły. Jej jakość i dokładność wykonania całości plus prawidłowy montaż i ustawienie. Nie da się nic więcej zrobić, poza może jazdą na "w d*pie mam ludzi, będę jechał trzydzieści". I tak Ci te gały pochodziły sporo... To zawieszenie PRZYPOMNĘ -nawet Niemcy wiele lat temu określali jako problematyczne U NICH, raporty usterkowości też je wskazywały dosyć wyraźnie. U nas drogi są jednak gorsze... Otóż to. Bo to jest proporcjonalność. Milimetr na sworzniu to na ruchach koła już kilka. Dopóki się człowiek sam nie przekona ciężko uwierzyć. Jak weryfikowałem w swoim belkę tył to gumy były całe, nie naderwane ani nie było widać, że jest jakikolwiek problem. Więc odpuściłem, bo po co mi robota. Jeździłem i było pozornie pięknie. Wpadły mi w ręce zasadniczo darmo dwie tuleje Lemfa nowe. Mam dorobiony przyrząd do wciskania, a jak części mają leżeć to pomyślałem, że zmienię. I jak zmieniłem to... inne auto. KOMPLETNIE. Hamowanie inne(ABS się włącza duuuużo później, samochód hamuje skuteczniej), prowadzenie niebo, a ziemia. Przegląd przeszedłby śpiewająco, mechanik by się nie czepił(bo NIC tam nie wyglądało na konieczność roboty), zero stuków, brechą też się nie dało tym huśtać w sposób wskazujący na padnięcie. Mogłem jeździć jeszcze grube tysiące. I płodzić teorie. Szkodliwe społecznie hihi Musiałem je wiercić i po kawałku wycinać gumę, bo nie było szans, by jak często czytałem "środek mi sam wleciał". Aż cholera się wściekałem, że po kiego sprawne zawieszenie robię. Do czasu. Ale czy ono było w pełni sprawne? A gówno tam. Mimo pozorów nie miało parametrów jakich się od niego oczekuje. Wydłużona droga hamowania -przed zmianą uważałem, że hamulce działają świetnie no i wyszło, że nie do końca. Gorsze prowadzenie, mniejsza precyzja. Ale przy sprzedaży można by wskazać z dumą "gumy jak nowe, ori". I nabywca by tylko z zadowoleniem kiwał głową NIE MA K....A szans, by nie było zużycia po tylu latach! NIE I JUŻ! I za tym idzie zmniejszona sprawność. To niepodważalna logika. To pracuje miliony razy naprężając się i rozprężając, przyjmując obciążenia w setkach kilogramów, znosząc zimę i upał, wstrząsy i szarpnięcia. Do tego sól, piach, pył z klocków itp. itd. I tak przez wiele lat. Guma starzeje się nawet leżąc w domu w gablocie. Co dopiero przy tak zmiennych warunkach! Plus oczywiście sworznie. A niektórzy tutaj idą na rekord jazdy na zwieszeniu tworząc niezwykłej piękności teorie. Nie zdając sobie sprawy co to znaczy w pełni sprawne. Dopiero założenie całego nowego kompletu i ustawienie geometrii daje pogląd jak auto się może prowadzić i np. hamować. Ale trzeba najpierw mieć takie doświadczenia. To, że nie klepie i nie stuka, że auto nie ściąga, że gumy nie pękły nie świadczy o sprawności zawieszenia! Stąd się biorą pierdoły różnych mądrali, że milion albo nawet pięć na jednym da się jeździć... Jak opony kilka lat poleżą to "nie nie, stare niedobre, nie zakładaj! Sparciały!", jak ma zawiechę ponad 20 lat jedną to "ori najlepsi, ori się nie popsiuje i robi spokojnie pińcet tysionców" hyhy. Stara wymlaskana guma "jest super" i nie ma co zmieniać, nowsze będzie "gorsze", bo wszędzie "podróby". A potem się okazuje, że nawet minimalnie twardszy poliuretan robi "o rany człowieku, nie ma porównania". Albo wymienianie elementów zawiechy po sztuce i to niesymetrycznie. Rozumiem, kasa... Przez wiele lat słuchałem ludzi z wieloletnim doświadczeniem(a nie łebków co jeżdżą w realu maks 3 lata, a w necie 70 hyhy). I zawsze -"pada gałka z lewej rób obie, bo zaraz padnie prawa, a zresztą swoje już ma i nie może być dobra", "końcówki drążków tylko parami", "wahacz od rowu? Szybciej pada ale zmieniaj oba, bo teraz drugi tym szybciej poleci". Itp. itd. Sam jeżdżę od 90 roku samochodami(wcześniej jednoślady), a wciąż się uczę i wielu rzeczy nie wiem. I ciągle popełniam błędy. Ciekawe, że np. wymiana opon parami nie budzi wątpliwości. No tak -bo tu widać gołym okiem zużycie, a z gałkami/wahaczami można sobie i innym wmawiać. Samo nie wypadło to jest ok. Ech... Wystarczy sobie zrobić z tyłu minimalnie za duże luzy na łożyskach(jeżeli są stożkowe czyli przy FWD), żeby zakumać jak niewiele może zrobić dużą różnicę. Bezsporne jest, że kiedyś, powiedzmy 20 lat temu czy 17 robiono elementy z lepszych materiałów. Były trwalsze. ALE NIE WIECZNE. Bezsporne jest, że i obecnie można kupić porządne elementy w sporej cenie. I również bezsporne jest, że i one padną. A jak padną przy przebiegu mniejszym niż w pieśniach Jaskra to zawsze można zgonić na "podróby", bo kupione na Allegro(gdzie przykładowo wystawia sklep koło którego mieszkamy i który ma "pewne oryginały" hahaha) @simon_75 Mnie się zdarzało. Nie tylko w tych autach. Niektóre auta, jak np. FIATy(i pokrewne Lancia, Alfa) mają jakby z założenia taki myk w wahaczach. Gałki wytrzymują dwie-trzy zmiany oleju, a ponieważ gumy padają często wymienia się same tuleje. To samo bywa np. przy A6C4, gdzie gałki są bardzo trwałe, gumy się zmieni i można bujać sporo dłużej. Jeżeli masz sworznie bezwzględnie sprawne to możesz symetrycznie(obie strony auta) wymienić gumy. Albo wpakować w zawiechę poliuretan. Jednak pamiętaj, że zawieszenie to układ -jeżeli usztywnisz(utwardzisz) je w jednym punkcie, sąsiednie będą mocniej pracowały. I co za tym idzie szybciej się zużywać. *wymiana poszła ok. Mam zdjęcia tych wahaczy. Postaram się wrzucić. Jeżeli auto zostanie to zdecydowanie napiszę czy sprawują się lepiej niż wyjęte. Na ten moment jestem sceptycznie nastawiony ale mam w zapasie banany, gdzie mogę właśnie tuleje wymienić. Nie będzie to idealne, bo już pochodziły(gałki są naprawdę jak nowe) ale lepsze niż wymlaskane i rozlatujące się gumy.
  12. pulpecik

    Wyrzuca płyn

    Może. Może dać takie objawy, że większość będzie się uśmiechać "fachowo" i mówić, że 100% uszczelka. Wymień, a wymieniając jak będziesz miał oba w rękach to je ugotuj. Gotuj i obserwuj szybkość reakcji na temperaturę, czy się płynnie otwierają, czy otwarcie różni się wielkością(szczeliną). Wystarczy czasem kilka stopni za dużo zanim się otworzy, aby zabulgotało i bąble załatwiły drożność układu. Do tego stopnia, że w niesprzyjających warunkach dno w zbiorniczku zobaczysz i będziesz się zastanawiał, gdzie się płyn podział. Rośnie i rośnie, zaczyna gotować i się otwierać może wtedy -przysłowiowe "teraz to się w d*pę pocałuj". Bo za późno... Ja bym zrzucił rozrząd(banalny w tym motorze) i wymienił termostat, a sporo wszystko na wierzchu żal nie zerknąć na pompę. Wymieniana, ok. Ale na jaką? Podobno np. SKV to już tylko pakowacz :/
  13. Szacunek za dystans do siebie
  14. Pojeździj ze dwa dni na benzynie, obserwuj. Zdarzają się przypadki pompowania gazu do obiegu cieczy. Nie musi być go dużo, wystarczy, że bąbla zrobi i zapowietrza układ. Niektóre reduktory mają zresztą tę przypadłość dużo częściej niż inne, że puszczają. Pasowałoby dla staranności zdjąć wężyk z listwy, żeby ostatni bąk poleciał w atmosferę(u mnie dwa/trzy dni to jeszcze ciśnienie jakieś jest w obejściu fazy lotnej). No i upewnić się, że nie przeskoczy na LPG sam. Czasem trzeba bezpiecznik wywlec z instalacji.
  15. Zabrakło dopisku "i mam w d*pie czy już było, czy ogólnie regulamin". Nie wypowiadaj się o granicach czegoś, czego nie znasz. Jak się gdzieś wchodzi po pomoc to wypada buty wytrzeć, a nie pouczać ludzi którzy na to wskazują. Bo wejdziesz, "rozdasz" połajanki i odznaczenia "mega kolo", wyjdziesz... a bałagan zostanie Z tym właściwym filtrem dobrze ci napisał -bo wiele wskazuje, że się nie znasz(co nie jest ujmą absolutnie). Nie takie już akcje świat widział. Pomyśl o innych szukających odpowiedzi na pytanie podobne do twojego. Zamiast konkretnego tematu wyszukiwarka wywali im ileś tam temu podobnych. Bo komu by się chciało dopisać do już istniejącego.
  16. Nieprawda. Forum z założenia jest DYSKUSYJNE. Służy do zrzeszania ludzi zainteresowanych jakąś ideą czy zjawiskiem, zagadnieniem i tak dalej. Od naprawiania aut są... proszę o ciszę... MECHANICY. Współpracują czasem z pomocą... drogową. W żadnym wypadku forum nie jest też alternatywą w kwestii pomagania z autami dla Google, które jest mówiąc ogólnie wyszukiwarką. Więc na forum nie ma absolutnie obowiązku pomagania, a jedynie dobra wola forumowiczów w tym kierunku. Postawa roszczeniowa to postawa głupia, wynikająca z braku podstawowej wiedzy co jest czym i jaką pełni rolę. Wypada uszanować czyjś DOBROWOLNY wysiłek, spróbować skorzystać z już podjętego i nie przymuszać do jego ponawiania(czyli czytać co już było napisane), a w przypadku uzyskania tejże DOBROWOLNEJ i BEZPŁATNEJ pomocy uprzejmie podziękować.
  17. To nie jest dziwne, świadczy o znajomości ludzkiej psychiki. Jak zaleciłbyś wyłącznie oleje wysokiej klasy, takie jak wypadałoby lać to okazałoby się, że auto jest za drogie w eksploatacji, a także zaczęłyby się teorie lęgnąć jak muchy na kupie. Że przykładowo "wiesz, zalecają taki, bo silnik z gównolitu i na słabszych olejach maks 100 000 robi. Wiem, bo kumpel szwagra miał takich szesnaście". Poza tym fajnie jest jak klient zaleje byle gówno, bo silnik się szybciej zużyje, a już daaaawno minęły lata, gdzie priorytetem firm było auto jeżdżące do emerytury właściciela. To nieco pochodna tych "norm" zużycia oleju na 1000km. Gdzie jest napisane czasem 1.5 litra na 1000. I tłumacz potem takiemu osłowi, że to dupochron fabryczny, a nie norma i prawidłowość. Że fabryka to stosuje, by nas omamić i zapewnić sobie spokój np. na gwarancji. "Heh, kolejny co mądrzejszy jest od Audi" odpowiadają, a potem ruszają waląc smrodem i niebieskim dymem. Dlatego też komputery zaniżają wskazania zużycia paliwa(były kiedyś artykuły w prasie moto nawet, testy i pomiary). Dlatego stosuje się wydłużone okresy między zmianami -ktoś myśli, że jest "spoko, taniej, nowocześniej, no bajka" i buja się na błocie, bo oleje te same, a silniki czasem od tych ze "zwykłą" zmianą oleju różnią się jedynie kilkoma szczegółami i pokrywą z tworzywa To psychologia, silnik będzie na tym jeździł i będzie jeździł długo. Ale można lepiej tylko mało kto o tym myśli, większość myśli "taniej" i to jest wykładnia. Ja tam leję we wszystko co mam i miałem 5w40. Dobrze na tym wychodzę. ZAWSZE. W mojej opinii półsyntetyczny olej to w zasadzie trzyczwartemineralny, reszta to papka marketingowa. Jest kilka wyjątków ale nie widzę potrzeby się na nie silić, skoro mogę zalać full syntetyk. Starając się, by był rozlewany w jakimś kraju, gdzie prawo chroni konsumenta, a nie zagraniczny koncern. Czy pobór się zmieni nie wiadomo. Zależy co jest w silniku i jaki olej zastosujesz. U mnie po zmianie oleju z "poprzednik lał coś z Lidla po taniości" na syntetyk po mocnym płukaniu za KAŻDYM razem mam takie objawy: -w cholerę lżejszy rozruch, zimą to niebo, a ziemia. Mam olej nie masło w misce i pewnie dlatego hyhy -zmniejszenie poboru oleju -w kilku przypadkach zapuszczonych klasyków już po płukance wzrost ciśnienia sprężania i jego wyrównanie, pewnie pozapiekane pierścienie były. -zwiększenie ciśnienia obiegowego(w autach, które miały wskaźniki, lub jak miałem wenę i zmierzyłem swoim zewnętrznym manometrem przed i po). Nieznaczne ale faktyczne -jak coś przy rozruchu klepnęło lekko(popychacze) to na syntetyku znikało. Bo olej lżejszy na zimno trafiał szybciej gdzie trzeba -czystość w silniku, bez porównania z jakimiś "najlepszy Orlen 15w40 i nie pieprz głupot O zużyciu paliwa i mocy się nie wypowiem, bo to nie do zmierzenia takie niuanse w codziennej jeździe.
  18. Jak pisałem -żeby sprawdzić sprawność musisz naładować porządnie akumulator(ja np. mam prostownik klasyczny z dołożoną automatyką, robi pomiar na bieżąco i zmniejsza prąd ładowania aż do pojedynczych impulsów). Potem zapinasz woltomierz i znane, stałe obciążenie np 2, czy 4 ampery. Łatwo policzyć wielkość prądu znając moc odbiornika(np. żarówki) i napięcie. Robisz tabelkę czas/napięcie i wpisujesz wartości jakie są w danych jednostkach czasu. Jak się bardzo długo nic wielkiego nie dzieje, a spadek jest pomijany(powiedzmy 1V po nastu minutach) to rokowania są dobre. Ostatni podejrzany chyba w 11 minucie miał przy zaciążeniu 2A już tylko 8.5V. Wnioski były następujące: -to już nie akumulator, a kondensator -zrobiłem za długą oś czasu na wykresie Auto jeździło i było ok. Posłuchałem muzyki niezbyt intensywnie kilkanaście minut i już niezbyt kręcił. Mam wzmacniacz dołożony ale nie jakieś potęgi wielkie. Sprzęt do sprawdzania akumulatorów oczywiście pokazał "sprawny, trzeba doładować". A całe ładowanie, kable, masy mam ogarnięte w tym aucie na błysk. Zmieniłem akku i po problemach. Musisz przejrzeć styki/masy i ogólnie drogę prądu do grzania. Może być też tak, że akumulator niby ma 12.1 czy ileś ale przy próbie załączenia napięcie kuca mocno przy odbiorniku. A spadki w głębi instalacji są, mniejsze lub większe w zależności od punktu, poboru i stanu całości.
  19. Nie mam czasu cholera, dzisiaj luźniejszy dzień ale może się odezwę na dniach i je obaj obejrzymy(to samo miasto). Nawet nie wypakowałem ich z folii jeszcze. Nie wiem czy w niedzielę będzie czas założyć. Gdyby to auto było więcej warte i lubiłbym je to pewnie poli bym wpakował.
  20. pulpecik

    Auto kopci na biało

    U mnie nie ma dużo pary na benzynie, bo... prawie na niej nie jeżdżę. A tutaj? Skąd mamy pewność co do warunków i sposobu weryfikacji? Może zaraz się okaże, że jednak płyn znika? Anegdotycznie -naprawiałem przez net kolesiowi KE-jetronic. Pierwsza sprawa "sprawdź dokładnie szczelność dolotu". Po 10 minutach czytam "wszystko ok" A ogólnie to trzeba sprawdzić najpierw CO, by wiedzieć DLACZEGO. Gaz to nie może być, ma temperaturę wrzenia poniżej zera. Takie ilości odparowanej jego postaci oznaczałyby w sumie kran otwarty na maksa i smród aż w oczy szczypie. No i detonacja wielce prawdopodobna, bo to przy ziemi może dość długo siedzieć. Gaz ma za to nieco inne spalanie, więcej ciepła wydziela, inny jest skład spalin po części. Pary może być nieco więcej ale to trzeba by dzień na LPG i dzień na PB, a zazwyczaj każdy dużo na LPG i symbolicznie na PB jeździ. Vka mi paruje, r4ki też ale np. ADR to wręcz chlapie wodą z tyłu. Można się w sumie napić z rury. Kiedyś regulowałem wstępnie gaz, przepustnicę i takie tam. To po drzwiach garażu(z zewnątrz) po prostu płynęło. To z Vki oparów dużo więcej ale wody mniej w postaci cieczy. Inny wydech po prostu. Co może lecieć z takiego auta z tyłu? Para wodna co jest ok, opary glikolu co jest be i dym ze spalonego oleju co jest be ale nie oznacza jak przy poprzednim be od razu "ja prd!" Gaz może iść niedopalony(zwłaszcza przy mieszalnikach) ale nie będzie widzialny. Wystarczy zakręcić na butli zawór i otworzyć z przodu obieg LPG, zobaczyć(na otwartym terenie!) jak i w jaki sposób zejdą te resztki. W taki dzień jak dzisiaj sycząc i parując znikając od razu, na mrozie powiedzmy -25*C sycząc i skraplając się w kałużę. Takie ilości oparu jakby były LPG(pomijając, że dym inaczej się zachowuje) w końcu by załapały trochę płomyka w dolocie(bo bo ich początek to dolot) i maska by się otwarła być może raz na zawsze. Widziałem korek oleju w Mercedesie co się odbił w masce jak żółw w łopacie z bajek Disneya Jeżeli auto po godzinnej czy dłuższej jeździe będzie tak dymić to można zacząć mieć obawy. Ale najpierw posmakować, ogólnie już na dłoni będzie widać jak i czy się skrapla. Pewnie wydech się wygrzeje porządnie i będzie ok. A w nocy wilgoć wlezie, dojdzie skraplanie z pracy(normalne) i od nowa zasłona z pary.
  21. Nieco rozdarty jestem, bo jak się okaże, że teraz jest ok wyjdzie, że nie miałem racji... za to mam zawiechę dobrą i może na przyszłość z nią opcję(o ile faktycznie marki nie pożegnam jak zamierzam). Odpowiednik to mieć rację i nie mieć sprawnej zawiechy plus taniej alternatywy na przedni wielopatyczek Za dużo już pisałem w temacie by się udało to teraz wypośrodkować hahahaha. Ciekawe czy były, bo nie pamiętam, już jakieś wnioski z wymienionymi bananami. Takie po przebiegach sensownych, a nie "wymieniłem na nowe i jest lepiej". Boję się, że auto u mnie nie pojeździ dłużej(a z drugiej strony nieco na to liczę -i znowu rozdarcie potrzeb), a ja się nie dowiem wyniku...
  22. Pisałem o tym chyba nawet w tym wątku. Ważne, by produkcja była powtarzalna i jednorodna. Bo w innych przypadkach okaże się nieobliczalna w produktach. Nie wiem jakie mam zdanie ostateczne o SKV. Część elementów super, a dwa padły. Dostałem nowe -może się okażą lepsze. Jak się dowiem cokolwiek to napiszę. W każdym razie postępowanie reklamacyjne mogę jedynie pochwalić, bo tego wymaga próba bycia obiektywnym w subiektywnej sytuacji.
  23. Cytujesz koleżko co ci pasuje. Manipulujesz. Napisałem jak wół -PIERWSZE WNIOSKI. Nie napisałem nigdzie, że jest super, nie popsuła się ani nic. Zweryfikowałem starannie jak znalazłem czas na garażu. I DWA BANANY o czym WYRAŹNIE napisałem padnięte. Jeden z wahaczy wykazuje zalążki LUZU o czym też wyraźnie napisałem do tego ma powierzchowną rysę. Wyglądała na pęknięcie przy zajrzeniu we wnękę -po oczyszczeniu okazała się powierzchowną rysą, która MOŻE STANIE SIĘ PĘKNIĘCIEM ale jeszcze NIM NIE JEST. Twoje "wnioski" są delikatnie pisząc pieniactwem. Zawieszenie dla mnie się okazało uszkodzone, auto jako trzecie stało zresztą. Nie pierwszy i nie dziesiąty raz wymieniałem zawiechę. Wiele razy debatowałem ze sprzedawcami(z obecnym tutaj od SKV miałem dość ostre jazdy na forum -zerknij sobie). I życzyłbym sobie, żeby chociaż ułamek z nich wymienił mi cokolwiek bez gadania. Korespondencje na wiele stron, skany pokwitowań/dowodów na montaż i ciągle nie ich wina. PODOBNO były problemy z bananami. Mam uszkodzone BANANY -dostałem nowe. WYMIENIĘ i zobaczę co czas przyniesie. Daję drugą szansę, bo miałem ja i brat wielowahacze innych firm, do dzisiaj się poniewierają po garażu i baaaardzo różnie to bywało. Staram się być obiektywny. Nie będę pisał, że reszta części jest zgnojona, skoro nie jest! A już z tekstami typu "wziął gadżety to zmienił zdanie" chrzań się zwyczajnie. Stać mnie na pudełko krówek, rękawiczki, notes i długopisy. Miłe ale jeżeli uważasz, że to bogaci na tyle, by się sku....ć mogę jedynie współczuć. Swoją drogą -to co pokazujesz jako opinię(wymienili bez ceregieli) to jedynie stwierdzenie, nie opinia. Taka tam różnica rzeczowa. Podejdź do tego z humorem, bez obrazy Niesmak był, zawiecha jednak tania. Mimo to wiele elementów wykazało się lepiej niż niektórych firm niedawno będących synonimem jakości. Czy banany wytrzymają nowe dłużej niż stare? Nie wiem, liczę, że tak. Bo nie mam ochoty dłubać, nie mam na to już czasu. Chcę jeździć albo łatwo sprzedać -dzięki np. sprawnemu zawieszeniu. W każdym razie nie mieli obowiązku mi nic wymieniać, bo zmieniałem sam i nie miałem już rachunku(no ok, to bym odzyskał). Starali się zatrzeć złe wrażenie i warto o tym napisać, bo NIE KAŻDY tak robi. A czy SKV jako części polecę zobaczę za kilkanaście tysięcy km(i da się już coś stwierdzić), o ile auto dotrwa u mnie. Cóż, życie -nie będę nim do starości bujał.
  24. pulpecik

    Auto kopci na biało

    Nie ubywa... Chciałbym chociaż dychę za każdą pomyłkę jaką zweryfikowałem w takim twierdzeniu. A to krzywo stał, a to źle odpowietrzony, a to reduktor źle wpięty i wręcz pozornie przybywało, albo ktoś nie zwrócił uwagi, że zimny zimą i rozgrzany to większa różnica niż w odniesieniu do "zimny" latem. Do tego częste myślenie życzeniowe "a, dwa centymetry to ma prawo"... Sprawdzić można i wypada. To co to jest -nie olej, nie para, nie płyn. Gaz? Hihi, dopiero by było jakby takie ilości waliły w wydech. Skąd ten dym od źle ustawionego gazu? Jeżeli chodzi o wygląd i kłębienie się tego dymu to bym powiedział, że para zmieszana z oparami glikolu. Powąchać, posmakować -za darmo, a często szybsze i lepsze niż jakieś elektroniczne gdybania i mierzenia pod maską.
  25. To nie oznacza, że jest sprawny. Te "elektroniczne mamy, super urządzenie" nie przesądzają o stanie akumulatora. Jeżeli nie będzie miał pojemności to u nich zawsze będzie albo ok, albo do doładowania. Niby super, jak się jeździ codziennie to ekstra ale jakby posłuchać nieco muzyki padnie i nie zapyrga nawet. Trzeba naładować, zaciążyć znanym stałym w poborze źródłem i mierzyć. Np. obciążyć 2A i podpiąć miernik sprawdzając jak to napięcie się trzyma. Miewałem akumulatory, co po kilkunastu minutach miały już koło 8V hehe, a w sklepach/serwisach człowieka z takim zbywali, że się czepia. Bo im pokazywało, że ładowania nie ma. A miał w aucie i ładowanie i pokrycie w prądzie. Potocznie mówi się o "odpaleniu mostka, celi" czy "zamuleniu" akumulatora. Tak czy inaczej warto wiedzieć, że uszkodzony nie będzie miał pojemności, czasem będzie ciągle niedoładowany i będzie ssał prąd jak głupi, a często tego prądu będzie tyle, że odpalanie rano zrówna się stopniem komplikacji ze startem promu kosmicznego. Czyli jedna pomyłka i start odwołany ... Swoją drogą gdzie to napięcie mierzysz? Bo 12 na akumulatorze nie musi się przekładać na 12 przy odbiorniku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...