Skocz do zawartości

pulpecik

Pasjonat
  • Postów

    418
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pulpecik

  1. Końcówki drążków, mocowania w maglownicy,(gałki w nich) maglownica...? U mnie w...hmmm.... chyba w Golfie którymś słyszałem pukanie, które dopiero uznany w mieście diagnosta na moje wskazanie wykrył. Gałka przy maglownicy od drążka kierowniczego.
  2. Nie wiem jak inni, lecz osobiście odnoszę wrażenie, że o stanie zawieszenia dla wielu osób świadczy brak stukania ? Zawieszenie może być złomem bez wydawania odgłosów, lub przy ich niesłyszalnym w kabinie poziomie. "Nie stuka nie puka", a w pas ruchuciężko trafić hahaha. Chyba większość miała kiedyś do czynienia z takim autem.
  3. pulpecik

    Wahacze SKV

    Znasz się jak świnia na niebie hihi -mając wahacz w rękach łapię go dla wygody w imadle i wtedy sprawdzam z jakim luzem porusza się główka, jaką siłę trzeba przyłożyć. To i tak całe G w porównaniu z obciążeniami jakie znosi podczas jazdy. Skoro jest na wierzchu -może być wyjęty, a nie jedynie "obnażony" po zdjęciu koła. Musisz skumać, że młotek przykładowo to narzędzie zarówno idiotów jak i szlifierzy diamentów. Trzeba po prostu wykazać się rozumem i wyczuciem, podobnie z imadłem -można komuś ręce miażdżyć albo uchwycić w małe sztukę biżuterii. Poza tym nie wyskakuj przed szereg z tym "nic dziwnego że padają" bo całe nic wiesz o tym co i czy mi pada. Teraz ci wyjaśnię czemu pytam o "na wierzchu", bo też chyba pojęcia nie masz. Otóż luzy na zawieszeniowych sworzniach/gałkach i tak dalej sprawdza się przy zamontowanym zawieszeniu w warunkach możliwie zbliżonych do roboczych. Więc na kołach zaciążonych autem. Często pomagając sobie dźwigniami "breszkami"(uwierz, nawet w ASO) co daje i tak o wiele większe naprężenia niż na uchwyconym w imadle wahaczu. To również tłumaczy sposób diagnozy zawieszenia tzw. szarpakami(często na stanowisku, gdzie bada się też pojazdy taboru MPK/PKS) -serio jesteś taki mocarz, że w imadle takie szarpnięcia wywołasz? Chyba rurą 3 metry... Po wyjęciu natomiast zawieszenia można jedynie zadbać o jego możliwie silne unieruchomienie(np. imadło) i przyłożenie odpowiedniej siły, aby ocenić ewentualne luzy/przepracowanie -tu trzeba mieć nieco doświadczenia z garażu, a nie oszczekania w sieci. Sprawdzanie zawieszenia na podnośniku dwukolumnowym, a już szczególnie na akcesoryjnym z auta przy uniesionym jednym kole to jaja. Owszem, dobry fachowiec w dużej mierze oceni ale nie nie do końca. Więc weź się z łaski swojej odczep albo pomyśl zanim się przyczepisz. Ciężko mi nawet zapał z jakim bronisz nawet nieatakowane(!) wahacze SKV podziwiać, bo to już sięga żenady albo... warunków zatrudnienia ?
  4. pulpecik

    Wahacze SKV

    Co to znaczy na wierzchu? Przy zmianie kół na lato czy wyjęte i sprawdzane gałka po gałce w imadle?
  5. pulpecik

    2.4 v6 jaki gazik?

    To pierwszy wątek o gazie w 2.4? Bo mam wrażenie, że cała wiedza jest na forum ale ok. BRC -no można, ok. Ale niekoniecznie. Nie jest ważne tylko "nie miałem problemów przez XXX km", lecz co będzie jeżeli wystąpią, koszty zakupu, serwisu i ŁATWOŚĆ OGARNIĘCIA STAGa zna każdy w zasadzie, jest popularny, rozbudowany i ma mnóstwo prasy w sieci. A przy tym jest absolutnie wystarczający i to z zapasem. Kableki za grosze, soft za darmo i ogarnia się na luzie. Znam całą masę ludzi co ogarniają STAGa, a BRC to na palcach jednej ręki policzyć takich co mają porządne pojęcie. Do tego sterowniki STAGa to nawet na szrocie występują w wyborze, a BRC już takie powszechne nie jest. Nie mam nic do BRC jednak czasem nie ma sensu pchać się w koszty. Wtryski pojedyncze na krótkich wężykach -mam u siebie Herculesy i Baraccudy. Ale dbam o nie od podstaw czyli FILTRY fazy lotnej porządne. Ja używam typu twister. Nawet nie wiem ile wtryski mają obecnie, sporo. Ale nie robią kłopotów. Raz na jakiś czas zalewam filtr co najmniej w połowie denaturatem i na nim chodzi na wolnych. Coś tam zawsze podczyści... Reduktor z dużym zapasem(dużym! Bo są zakłamane i mało który zbliża się do deklarowanej mocy nawet w idealnie zapewnionych warunkach pracy). Węże PARKER. Tak, węże -baaaaardzo ważne. Podobnie trójniki to wejścia w obieg. I OPASKI. Tam, gdzie się wpinamy w obieg cieczy powinny być sprężyste, takie pod "ściskam, nakładam, puszczam i obciska sprężyście". Pracują w temperaturach i zawsze się dociskają. Bo jak już upchniemy to gdzieś nisko za głowicą to każdy wyciek zrobić(a g...a z tworzywka zakręcone zwykłymi opaskami puszczają ZAWSZE po jakimś czasie) będzie mordęgą. Pytania o sens udam, że nie widzę. Sens jak zad -każdy ma swój. Ale mała anegdota o kumplu. "Mało jeżdżę to po co mi gaz?!" I pojechał do Albanii na benie. Wrócił i po tygodniu mam go w drzwiach "jakie klocki polecasz, bo mi Valteki chce montować w zakładzie" :E :E
  6. W Polsce wyższa nawet o 60 gr może oznaczać, że jest taki sam, gorszy lub lepszy... Albo, że nie wiadomo czy inne ale, że stacja nie ma na 100km konkurencji Robiłem na stacji obsługi ze stacją paliw, sklepem itp. "Ja u was gazu nie biorę, wolę dopłacić 5gr na X, bo mają lepszy" A wieczorem poprzedniego dnia: "-Słucham stacja Y? -czeeee, Dżeki z X mówi. Drapiesz się może po juwenaliach? -Cze, a co? -beka z gazem u mnie już kończy, zarz będzie u ciebie to se majty nasuń hahaha" -dzięki, a co... Itp. Itd." To faktyczny, wręcz rutynowy dialog z kumplem z "konkurencji". Albo zdzwanianie się przy wahaniach cen "ile robicie? Tylko nie przeskoczcie XX". Ta sama beka zalewała zbiorniki, ten sam dostawca. Ten sam gaz. Tylko cena raz tu, raz tam wyższa. I pełno ludzi co woleli tu, albo tam tankować ze względu na lepszość. Nie twierdzę, że wszędzie jest jednakowy gaz i że nigdzie nie kombinują. To wciąż Rzeczypospolita ; ) Ale często ulegamy złudzeniom, wrażeniom, lokalnym sympatiom czy zwyczajnie myśleniu życzeniowemu. Gdziekolwiek byśmy nie tankowali LPG jako paliwo w Polsce to syf w stosunku do tego czym powinno być. Koniec, kropka. Poprawa jest -wymusiła ją nie tyle kontrola czy uczciwość(hahaha, bo padnę) ale wzrost lawinowy udziału w rynku skomplikowanych aut ze skomplikowanymi instalacjami. To samo z ON -jak miałem lata temu auta typu w123 D czy Golfa II D to byle co wlałem i jechało. A dzisiaj np. Fordzik dieselek na tamtym paliwku by się 100 metrów za stacją pożegnał z klekotaniem...
  7. Co benzyny? Noooo..... nie. Po to się montuje, by spalało mniej(od prostych instalacji, chociaż montując wielokrotnie BLOSy uznałbym ich wyższość przy dobrym ustawieniu nad byle szajsem red valtek+alaska i wężyki 30 cm), dawkowało precyzyjniej, było bardziej EKO(a z złożenia jest przy olejakach i benzynie stawiając) i dla wygody itp. itd. Spalanie większe gazu jest związane z różnicą procesu spalania obu paliw. To inne paliwa, chociaż służą temu samemu. Gaz spala się wolniej/dużej oraz ma inną kaloryczność. Stąd ta różnica. A spala Ci tyle samo gazu co benzyny, bo zanim Ci się przełączy na gaz palisz benzynę. No i masz pozorną oszczędność gazu ale kosztem benzyny. Im częściej auto stygnie w ciągu dnia tym częściej spalasz benzynę. I wówczas może się wydawać, że tak obliczone spalanie gazu jest... o rany... wbrew chemii, fizyce i logice takie samo jak było benzyny. A jak jeździsz delikatnie(co oznacza jednak wolniejsze nagrzewanie auta) to na tej benie może robisz aż za dużo. Sądząc po spalaniu jakie masz jeździsz nad podziw delikatnie... Ba. Znam takich co im palił np. 12 benzyny, a gazu pali 10. Bo co mocniejsze depnięcie przełącza się na benę. Bo takie zacne instalacje mają. Parownik Alaska(obsługujący w porywach 100koni) do auta 150 koni i więcej... Sumując -nikt tu nikogo w konia nie robi. A należy jeszcze do tego dodać(podkreślam to do znudzenia) wyjątkowo podłą jakość LPG w Polsce. Jako niewygodne(mało zarabiające na akcyzach i całym tym syfie) paliwo jest traktowane po macoszemu, nie ma nawet normy paliwowej(a jedynie techniczną) i kontrole ogólnie mówiąc można podzielić na higieniczne(czy się nie ulatnia) i skarbowe(czy ktoś nie omija akcyzy i tak dalej). Natomiast jakościowe... Turlam się ze śmiechu. W którymś roku najlepsze stacje wykazały się wynikiem kontrolnym 93 oktany.... Tadam! Sumując -nikt tu nikogo nie kłamie, tylko trzeba wiedzieć co z czym. Na innym, dodatkowo podłej jakości paliwie o określonym sposobie spalania ilość potrzebnych na taką samą jazdę litrów jest większa. Większa niż marzycielskie 20%. Uwierz. Jeżdżę na gazie od czasu, gdy kosztował coś koło 80-90gr). I jeździłem na gazie wielu krajów naszego regionu. Od takich co się do nich zarabiać jeździ po takie gdzie się jeździ kasę wydawać, a czasem przez takie, że nocą się lepiej nie zatrzymywać. I ciężko podlejszy syf niż u nas kupić. Chociaż od ok. 4 lat jest pewna poprawa.
  8. Ja bym jednak na twoim miejscu doczytał, czy każde a4b6 ma sprężarkę o jakiej piszesz ale ostatecznie co mnie to... Jak się mylę to w sumie ojej, ciężko będzie żyć hehe. Ale coś za bardzo jestem przekonany, że początkowo a4b6 wychodziły ze sprężarkami na sprzęgle elektromagnetycznym. ...co wciąż w świetle faktów jest mało istotne -wałek to nie sprężarka(podobnie jak skrzynia to nie silnik), klima(układ) wciąż działała, a jedyne co mamy to plamkę na chłodnicy, być może pozostałość zająca. Na dobry początek umyć i sprawdzić czy faktycznie klima działa jak się wydaje. I obserwować. No i pasztet z zająca. W każdym razie dla mnie było minęło. Jezu... SKĄPEGO, nie skompego. Niby to znaczenia nie ma ale
  9. Błąd to sobie ty rozpatruj -jest plamka na chłodnicy NIEZNANEGO pochodzenia, klima nie przeskoczyła sama w econ tylko została przełączona. Zmienny wydatek sprężarki i sterowanie jej zaworem nie powoduje, że sprężarka zaraz się zatrze. Olej w obiegu jest -chyba, że ta plamka to cały jaki był. Nie pracują elementy wydajnościowe sprężarki, o ile faktycznie już w tym konkretnym aucie jest sterowana zaworem sprężarka o zmiennym wydatku czego bym nie podpisał osobiście. I w co serdecznie wątpię. Na 99% procent jestem pewien, że sprężarka w aucie z 2002 roku jest jeszcze klasyczna, sterowana załączaniem elektromagnetycznego sprzęgła więc BEZ GAZU NIE BĘDZIE NIC SIĘ ZACIERAĆ*. O ile taka właśnie jest. Jeżeli mi udowodnisz, że ma o zmiennym wydatku i spierniczył z niej cały gaz z olejem to cię przeproszę -wówczas wałeczek faktycznie może się nieco ... umielić, a do tego czasu weź się może za czytanie zanim się własną "wiedzą" zadławisz. A tak serio -plamka na chłodnicy, klima działała, a jedynie skutkiem "paniki" została wyłączona. Masz pojęcie ile czasu ucieka czynnik przez dziurę z klimy? Myślisz, że dziurka się zrobiła przez którą aż olej wyciekł, a on jechał, gaz powoli uciekał i tak by czasu sporo zeszło... tyle co pierdnięcie muszki. * ba -w takiej sprężarce to i bez oleju nic się nie zatrze.
  10. Chcesz mi napisać, że siedzi w tym sprężarka, która pracuje bez czynnika? Gaz spierniczy i dalej sobie buja? Kręcący się wałeczek to nie cała sprężarka. A do tego mowa o aucie z 2002. Zdaje się, nie jestem pewien, że po ...2003? 2004? była zmiana w typie sprężarek dla b6 Tak tak, podepnij kabelki -jak jest mała dziurka w chłodnicy cieczy bankowo wyjdzie to w blokach pomiarowych. A to technologia hehe A resztki zająca zostały wykluczone? Bo jak strzelił łbem to mogło mu choćby oko wypłyną :E Należy miejsce umyć, odtłuścić i osuszyć porządnie -i czekać czy coś będzie wyłaziło.
  11. W chłodnicy klimatyzacji nie może znajdować się płyn chłodniczy. Znajduje się tam czynnik chłodzący(gaz) i olej specjalny do układów klimatyzacji. Jeżeli klima działa -znaczy gaz nie uciekł = sprężarka działa = nic jej nie jest. Wyciek oleju = gaz w kosmosie = sprężarka się nie włączy = nic jej nie będzie chyba, że lata tak będzie stała to może wilgoć w układ w końcu wlezie. Słodkie na tej chłodnicy może pochodzić z tej z tyłu, zwykłej. I posmak/aromat glikolu będzie na nią przeciekał. @MaTeo85 nie ma czegoś takiego jak jazda z włączonym kompresorem bez czynnika(chyba, że dojdzie do unikalnego przypadku nierozłączenia sprzęgła sprężarki lub działań kretyna zasprzęglającego na krótko, żeby dokonać cudu działania bez czynnika...daremnego zresztą). Czujniki ciśnienia(presostaty) reagują na zbyt wysokie i zbyt niskie ciśnienie. Gazy chłodnicze są jednymi z najbardziej lotnych na świecie(myślę o r134). Jak spyli sprężarka staje i koniec, sprzęgło jej nie załączy. Nic się nie zatrze. Nie wiem skąd te "wiele przypadków" siadania kompresorów. Bankowo nie zacierały się od ucieczki gazu, bo powtórzę -nie ma gazu, nie ma załączenia układu. Gazu jest za mało to może się załączać i wyłączać chorobliwie często klima. Aż upływ przekroczy pewną wartość i nic się już nie włączy. Jak będzie za dużo gazu i dojdzie temperatura to ciśnienie będzie znowu za duże i też powinno wyłączać Jeżeli to słodkawa woń -może być czynnik z układu chłodzenia/ogrzewania.
  12. To by było dramatycznie źle ustawione na LPG albo usterka instalacji. Przy obciążeniu podczas jazdy tak być nie powinno -inaczej wskazuje to na ogólnie pojętą niewydolność instalacji LPG, która "wspiera się" benzyną. Może to być wynikiem kompletnie chybionych ustawień w sterowniku LPG. Podczas jazdy tak się dzieje? Sądzę, że tak. Chyba, że masz ustawiony próg pracy na LPG dla jakiś obrotów i jadąc go nie osiągasz(np. 5600rpm), a przy przegazówkach(które bez obciążenia są ogólnie bardzo niezalecane) przeskakujesz i sterownik kica na benzynę. Tak czy inaczej palącym problemem jest "konewka". Pisał Kolega jak masz to wyeliminować i masz być przy tym bardzo staranny. Bo braki w ciśnieniu oleju to nie żarty. Przyczyn może być co nieco, zużycie panewek. zawalenie smoka pompy, zużycie pompy, pęknięcia, zły montaż wałka/wałków(no tu już trzeba artysty chyba by było) itp. Niedobory ciśnienia = olej nie trafia tam gdzie powinien = braki smarowania = robisz remont albo czekasz, aż nie będzie w czym lub usuwasz usterkę powiedzmy czujnika(życzę, aby na tym się skończyło). Aaaa, profil uzupełnij proszę -zniechęca za każdym razem konieczność szukania w tekście co to się za autko Koledze popsuło.... O samej instalacji i jej stanie też by się kilka słów przydało. Bez urazy ale czasem ludzie nawet do pięknych i młodych aut zakładają syf z odzysku i szrotu w żenującym stanie, bo skoro Corsa na tym jechała to i np. 1.8t pojedzie ?
  13. pulpecik

    Za duże spalanie gazu

    Szerokość opon, wysokość auta(gleba czy nie), masa, rodzaj skrzyni(automat czy nie), aerodynamika(sedan-kombi), teren w jakim jeździmy(płaski, pagórkowaty, otwarty w wietrznym rejonie, czy zamknięty w rejonie bezwietrznym), ilość świateł na skrzyżowaniach i rodzaj(jak jest pętla pod jezdnią to płynność ruchu większa), jakość paliwa w okolicy, regulacja instalacji(znam mądrali co liczą sam gaz, a przełączenie z beny mają przy 60 stopniach -a ja nawet zimą robię maks 1.5km na benzynie), jakość instalacji -czy podpiera się benzyną często(są ludzie co uważają, że tak "jest ok, do wysokich obrotów benzyna"), to czy umiemy zaparkować i czy parkujemy dbając o innych(starannie) czy wali nas to i stajemy od razu bez względu na to czy z głową czy nie(a więc nie pyrkotając silnikiem na manewrach), ile bram mamy otworzyć zanim się wyjedzie na drogi(ja np. dwie otwieram i zamykam, a silnik już żre)... Wszystko ma znaczenie. A charakter kierowcy jeden z ważniejszych czynników. Ja przykładowo jeżdżę bardzo dynamicznie, nawet jeżeli nie da się szybko to rozpędzam się bardzo intensywnie. Inni snują się jakby życie im nie uciekało. Dla kogoś w mieście 60km/h to za dużo, a dla innego 80 za mało... Puszczacze pieszych czy ma to sens czy nie(bo nie zawsze ma stawanie dęba, gdy pieszy ma jeszcze 20 metrów do pasów) -każde zatrzymanie wymaga rozpędzenia. Jedni dopadają świateł i hamują, wciąż jednak pełno toczących się dziesiątki metrów osłów zapominających, że blokują też pasy odchodzące na prawo czy lewo z zielonym światłem. Czynniki wpływające na spalanie można wymieniać w nieskończoność. Opony -bieżnik, profil i ciśnienie, stan łożysk.... Do tego jeden liczy dokładnie, drugi zaokrągla, trzeci z kompa podaje pomiar(bo mu sprzyja hehe). Nie wspomnę o tych co zwyczajnie kłamią, bo na żywo na kłamstwach zdarzało mi się łapać ludzi ("sam nie wiem, jakoś dzisiaj dużo mi pali" hahaha). Ciężko porównać relatywnie sensownie spalanie aut ze względu na brak powtarzalności warunków/stanu/sposobu użytkowani i tak dalej. Ale czytam, że ciągle ludzie próbują... Najgorzej to sobie brać do bani te "butowane po mieście maks 9 gazu, muszę jechać na regulację, no bo jak to żeby 200koni w Quattro tyle paliło gazu?!" U mnie np. na 215kach na masywnej feldze spalanie rosło spokojnie licząc o litr. Pierdzielone walce, ciężko było mi dwie na raz znieść do piwnic, a absolutnie słabawy nie jestem. Wyzbyłem się -bez sensu do słabego auta takie kowadła pakować. Taki przykładzik...
  14. pulpecik

    Dziwny dźwięk silnika

    Bardziej o ile? W procentach to podał czy w decybelach? A może ilość klapnięć na obrót wału? Wyluzowany koleś, nie powiem. Oczywiście, że można tak jeździć ale to jazda jak ze źle ustawionymi zaworami w starych silnikach. Nic dobrego z tego na dłuższą metę nie wyniknie. Dla mnie do wymiany się kwalifikuje komplet "szklanek". Ostatecznie zweryfikować i wymienić jeden/dwa chociaż zrzucać wałek znowu.... I sprawdziłbym na jego miejscu ciśnienie obiegowe -czy przypadkiem słabość popychaczy nie zostaje spotęgowana jego progową już wartością. Na filmie zresztą wydaje mi się, że słyszę więcej niż jeden popychacz. Z wężem to cóż... Tylko uszczelkę robić skoro płynu w zbiorniczku brakuje ? Trzeba uważać z pochopnymi radami, bo można prozaiczne przyczyny leczyć nieadekwatnymi sposobami. Kosztownymi....
  15. pulpecik

    Dziwny dźwięk silnika

    ...a o ilości i stanie oleju nadal ani słowa. Jak jeździsz na zwykłej wodzie(bo piszesz też o płynie chłodniczym) to pomijając odkładanie się kamienia kotłowego i ryzyko związane z pogodą jesteś niemal bez szans przy wykryciu wycieków. Odparuje i po sprawie, śladów w zasadzie brak.
  16. pulpecik

    Dziwny dźwięk silnika

    I tyle to wysiłku wymaga faktycznie, że kilka dni z tym zeszło? Kiedy już Ciebie o to prosiłem? Znika ciecz? Pierwsza sprawa szukasz jej w oleju, bo starasz się wykluczyć najgorsze jak najszybciej. Ile cieczy znikło? Maź pod korkiem jeszcze nie do końca o czymś świadczy -jazda po mieście niedogrzanym autem powoduje często wytrącanie się emulsji. Często też w odmach zatykając je. Gorzej jak oleju przybyło i/albo zmienił kolor na całkiem nieprzyzwoity(np. przypominający capuccino). Zbiorniczek wyrównawczy jest na oko czysty. Sprawdzenia wymaga jednak od spodu auta czy nie ma nacieków po płynie, czy oleju. Zakładam, że pisząc o cieczy masz na myśli czynnik, a nie zwyczajną wodę?
  17. pulpecik

    Dziwny dźwięk silnika

    Dla mnie to klepie jakby popychacze bez oleju chodziły hydrauliczne albo na szczątkowym ciśnieniu. Ale opisz może dokładnie co i jak do tej pory sprawdzałeś, bo bardzo wyrywkowo odpowiadasz.
  18. pulpecik

    Dziwny dźwięk silnika

    Zaglądałeś pod korek oleju? Do poziomu oleju? Trzeba ocenić jego stan pro forma i ilość skoro znika ciecz. Skoro w spalinach jej nie wyczuwasz/ani w skroplinach to może zwyczajnie gdzieś uciekać, a nie zawsze jest to łatwo stwierdzić. Zwłaszcza jak była robota to coś nieskręcone powiedzmy. U siebie, ponieważ mam sprzęt, sprawdziłbym ciśnienie oleju (obiegowe). Ogólnie podstawową czynnością jest sprawdzenie czy rozrząd na znakach. No i podpięcie -może jakieś błędy wywali? Klekotanie, stukanie i podobne przydźwięki potrafi skacząca na boki iskra zrobić i to tak głośne/mylące, że ciężko uwierzyć.
  19. pulpecik

    Dziwny dźwięk silnika

    Masz rację z blachą, u mnie luzuje się regularnie i nie ma kiedy puknąć lekko wkrętów na gwincie, żeby zdeformowane ciężej miały się odkręcić. Jak się dostroi skubana z wibracjami to dźwięk rzeczywiście bywa mylny. Zajrzyj kontrolnie do oleju -pod korek i wyciągając stalkę. Jeżeli odbiega coś od normy napisz. Jest w aucie LPG? Próbowałeś powąchać opary z wydechu/posmakować wilgoć?
  20. pulpecik

    Dziwny dźwięk silnika

    A ja z kolei słyszę jeden ciągły, niepokojący dźwięk. Chodzi jak diesel albo jak bez oleju ale to może być mylące w nagraniu -taki sprzęt amatorski zawsze wypacza dźwięk. Cztery cylindry to nie sześć czy osiem ale taki terkot? O ile to wiernie dźwięk przekazało. Wodą, ze pluje z wydechu to nic dziwnego przy jazdach w mieście. Wilgoci dużo w powietrzu, więc wydech stygnąc ją niejako zasysa, dodatkowo procesy w silniku... blebleble. Jeżeli to woda -luz. Jeżeli płyn to będzie kopcił na biało ale tak tłusto, a mgiełka pary wodnej. Opar po spalaniu glikolu jest bardziej gęsty, wolniej się rozprasza, a do tego ma słodkawą woń. Przytkałbym ręką lekko wylot i poczekał aż się na niej wilgoć skropli -a potem posmakował. Słodkawo-cierpki posmak to glikol. Woda będzie smakowała jakby z blatu stołowego zlizywać(kto pamięta dzieciństwo to kojarzy ) W każdym razie nie da się moim zdaniem pomylić. Natomiast ubywanie cieczy może mieć sporo przyczyn. Cieknące złączki, uszczelka czapki, nagrzewnica cieknąca lekko, chłodnica.... Jeżeli auto ma LPG to często gów...e trójniki do wpięcia reduktora ciekną, bo są zaciskane skręcanymi opaskami, a lepsze byłyby te sprężyste "do cieczy". Może też kapać z reduktora... W autach posiadających chłodniczkę oleju często przy niej ciecz spiernicza -w sumie to dla mnie pakiet startowy ogarnięcie jej. Pewien ubytek niewielki jest dopuszczalny ale nieznaczny. Tutaj nie wiemy jaki. Co to znaczy "powoli ubywa płyn"... Ile w jakiej jednostce czasu?
  21. Bardzo często poduszka właśnie albo najgorzej wkurzające -tłoczysko w amortyzatorze. I to potrafi nawet popukiwać w takim co ma 75% ?
  22. Najgorsza jest losowość ich wykonania i parametrów. Brat nakulał na nich w Pasku B5 stokilkadziesiąt tysięcy, owszem były robione co jakiś czas lecz regulacji przyrządem nie wymagały często. A u mnie zanim zmieniłem w zasadzie załamka. Albo grzebanie co kilka tysięcy albo korekty jak stopa inflacji w Venezueli...
  23. Masz rację. Ja w pewnym momencie wystawiłem na OLX niemal całe wiaderko czerwonych Valteków, bo zawsze wywalałem po zakupie. Gaz w B5 jak kupiłem to były one plus Alaska. Auto jechało jak 1.6 na gazie. Kupiłem Herkulesy pojedyncze okazjonalnie, a założone są tak, że między ich króćcem i wkrętką ledwo dało się łagodny łuk zrobić z wężyka. W jednym miejscu(bodajże 4 gar) przewierciłem i obrobiłem blachę mocującą listwę wtryskową od benzyny, aby wężyk był możliwie krótki. Zmiana reduktora i filtra fazy lotnej na twister. Jeżdżę teraz i odcinam kupony od staranności. Zero problemów, rozjazdów. Raz na jakiś czas pro forma z lapkiem pojeżdżę i poustawiam na korekty, czy czasy... To samo w ABC (w C4ce). Wywalone Waldusie, wężyki długości lasso... Pojedyncze Barracudy, postawione pionowo niemal przy wtryskach beny -ledwo to upchnąłem ale tutaj króciec wkrętki styka się z końcem wtryskiwacza i wężyk robi tylko za uszczelkę. A i tak jak zdejmę kolektor to przerobię całość, wejdą w kolektor w zasadzie, nie pamiętam szczegółów. Mam gdzieś zapisane pomysły. Jednak już teraz nie ma się czego czepić. Cóż -nie wygląda to super ślicznie jednakoż technicznie jest bez zarzutu. Filtr oczywiście twister. Jak się ma długaśne wężyki do kolektora od wtryskiwaczy to już zasadniczo nie jest sekwencja tylko "zalewajka". Będzie jeździło, elektronika będzie walczyć ale to nie tak i już. W ten sposób nie wyciąga się korzyści z LPG. A LPG musi na początku być drożej/staranniej, by potem było... taniej. A już Valteki czerwone na długich wężykach... Serio wolałbym mieć BLOS, używałem go wielokrotnie z zadowoleniem. Większym niż Alaska + VAlteki co się rozjeżdżają co kilka tysi charakterystyką. Nawet przyrząd zrobiłem do ustawiania na czujniku zegarowym hahaha. Leży zapomniany. Co do spalania to moje obecne B5 z ADR jest chyba najekonomiczniejszym samochodem jaki miałem. A miałem tego całe sterty. Dlatego mimo, że go niezbyt lubię to wciąż go trzymam. Pali naprawdę w kontekście osiągów/wielkości/sposobu jazdy jak wróbelek. Miałem palące mniej ale dające też z tego spalania mniej.
  24. Kurde, równie dobrze mógł w bagażniku wtryskiwacze zamontować. To podobna zasada jak klasyczne LPG -kupiłem wieki temu B3, gdzie nie mogli dojść ładu z gazem. Wężyk leciał naokoło całej komory silnika hehe. Obwodnicę zrobił. Dawałeś gazu, parownik puszczał gaz, odpuszczałeś i "ładunek" LPG zostawał w wężu, na stacji przeładunkowej hehehe. Znowu wciskasz gaz i wtedy mamy już w wężu więcej ładunków. Nie szło ustawić tego, pełno stanów nieustalonych generowała taka instalacja. Kilka minut roboty, wężyk skróciłem i o niebo lepiej. W sekwencji mamy to samo w zasadzie ale o wieeeele szybciej. Milisekundy więc mało kto je poważnie traktuje...
  25. A Mercedes A-klasse nie zaliczył testu łosia, który nawet Polonez przechodził... Ciężko porównywać jakieś BRC do najstarszej firmy robiącej auta. I też chrzanią robotę.. Im dłuższy wężyk tym gorzej, a BRC nie montuje, montuje jego przedstawiciel tak, żeby wydajność montażu była właściwa i można robić kolejne autko. Jeżeli tak robią to są osły albo zlewają zwyczajnie. Koledze założyli sterownik tak, że się od wydechu usmażył w w124 hehe. Tak, BRC. Wężyki mają być RÓWNEJ długości i maksymalnie 10 cm, przy czym poniżej dziesięciu nie warto już bić się o każdy milimetr. Jak widzę te powrósła jakie ludzie zakładają i jeszcze chwalą się w sieci "patrzcie jak się montuje instalkę" to mi ręce opadają. Wężyki jak stado zaskrońców i każdy inny. Pewnie, że auta jeżdżą. Nawaleni kierowcy też jeżdżą :E Na logikę weź -milisekundy się liczą(w niektórych silnikach wręcz patologicznie -taki ABK, czy Lanos musi mieć szybkie wtryski). A tu wtryskiwacz się otwiera, a gaz rusza w niewiarygodną podróż wężykiem długości np. 20 cm. Czasem warto coś odkopać dla jasności.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...