Skocz do zawartości

pulpecik

Pasjonat
  • Postów

    418
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pulpecik

  1. Owszem. Minimalizować straty, dbać i jeździć. Można wpakować kupę kasy ale po co? To w sumie prozaiczne auto, a nie jakiś niezwykły unikat. Zasadniczo do codziennej jazdy silnik jest fajny, przyjemnie elastyczny.
  2. Myślę podobnie ale trzeba jeszcze zauważyć jaki. Wielocylindrowe mają więcej "okazji". Również kręcące się do 7-8 000 rpm jak w Hondach niektórych też łatwiej coś puszczą. Ale nie bańka/dwie od wymiany do wymiany... Jakiej wymiany? W d*pie bym miał takiemu przelewanemu olejem non stop silnikowi olej zmieniać. Filtr co 10 000 i kij mu w rzyć.
  3. Jak w Subaru 2.5 165 koni... Ale Subaru to ogólnie krótkie życie silniki mają :E To dla mnie akurat powalająca ilość. Gdzie nie zajrzę teraz na fora, na jakiej by marce nie był to żłopanie oleju. Wpisy "mój bierze tylko 0.5/1000km więc silniczek spoko" nie są rzadkością :/ To nie jest standard. To dziadostwo konstrukcyjne, wady projektowe, brak staranności w testowaniu i wynikowa durnych, pseudoekologicznych wytycznych. Niestety jedyne co możemy zrobić to się przyzwyczaić. A firmy pięknie się bronią przed kłopotami -wystarczy adnotacja w instrukcji o normie do litra na tysiąc kiedyś będąca powodem żartów, a dzisiaj robiąca za "amen" :/ Rynek amerykański w wielu przypadkach obnaża problemy, które u nas są pod dywan zamiatane. Tam mają rozbuchane prawa konsumenta z których nikt nie ośmiela się jaj robić. I takie oil sludge dla ADR, łańcuchy w Saabach czy Mercedesach(i osprzęt ogólnie), pobór oleju Subaru czy niektórych Hond itp. itd. skutkują pozwami zbiorowymi, kosztami celem naprawienia szkody, oraz akcjami naprawczymi. W wielu wypadkach zdarzało się, że coś na Eu wyciekło, coś fabryki robiły ale już do nas nie dotarło, bo my to mamy gastarbajt robić, a nie wisieć im na pasku. Wiem pewno i w sposób potwierdzony/sprawdzony, że jak się trafi na ceramizer nie opicowany(co obecnie jest wręcz normą -takie picowanie i rozcieńczanie produktów) potrafi pomóc przy walce z silnikiem, braniem oleju. Jednak warunkiem jest, aby silnik nie był wyeksploatowany. Drobne niedoskonałości czy poprawę pozwala uzyskać. Padaki jednak muszą być remontowane. Takie środki wyrównują kompresję lekko ją podnosząc(ale ludzie, nie z 6.1 na 14,2 hehe. Raczej z 12.9 na 13.1), utrwalają przyzwoity stan. Podnoszą lekko ciśnienie obiegowe(miałem co najmniej pięć samochodów ze wskaźnikami). Nie remontują. Legendy o tym pisali bajarze i dziwne historie. Potem płacz, że nie nadlało tłoków co się już bokiem niemal ustawiały(piston slap hehehe) Czemu tego fabryki nie stosują w autach(koronny argument przeciwników). A czemu miałoby im zależeć na ich trwałości? Czy piekarz marzy o chlebie, który raz kupiony da się zjadać cały rok, bo będzie odrastać? Te long lify, "niewymienne" oleje dyfrów/skrzyń/skrzynek czemu mają służyć? Trwałości? Wycieki, pierścień-tłok-gładź, odma, uszczelnienie "korzeni" zaworów. W wolnossakach zasadniczo tyle. Jak to jest ok to ŻADEN, ale to ŻADEN olej nie będzie znikał w dużych ilościach. Przy wysokoobrotowych cos więcej poleci, również przy częstych trasach i wyprzedzaniu na kapelusznika "a co bedem redukował, pinć wsadzone i ma iść". Ale na wady obecnych silników i ich głupawe, nie wnoszące w wielu przypadkach nic nowinki konstrukcyjne nie ma bata.
  4. To nic pewnego -sam nie wie, bo dał znak zapytania po "posiadam". "Jesteś ale cię nie ma" jak śpiewała poetka z Radomia :E
  5. pulpecik

    Szarpie i gaśnie na LPG.

    Macie rację. Dochodziło nawet do tego, że elektrozawory się przyklejały i jak wystygł to nie chciały puszczać. Na tak małej powierzchni styku... Polepione membrany też widziałem nie raz. Obecnie jednak jest nico lepiej ale... Ja mam filtry ogólnie mówiąc twister pozakładane. Te alu puszeczki co są montowane to po 10 latach są ledwo ukurzone w środku -to ma być filtr?? Do tego co jakiś czas przepuszczam przez wtryski denaturat(zalewam filtr lotnej). Chodzi na nim nieco nierówno na wolnych(też bym tak chodził po jagodziance hehe) i wali z wydechu jak pies po karmie dla kotów ale nawet nieźle to oczyszcza osady. Zerknąłbym też na odczyty z czujników. Bo jeżeli pokazują kompletne głupoty to nie oznacza zaraz wywalenia błędu -sterownik nie ma logiki "jest zima więc..." i może uznać, że przy minus 50 reduktor jest gorący(czy gaz idzie gorący). Podobnie MAP warto zerknąć Raczej by coś wyszło z błędów gdyby ciecz puścił ale może się mylę. EDIT -po specyfikacji filtr lotnej zerknąłem i wydaje się, że to coś więcej niż te wzdłużne małe walcowate gówna. Nie znam go konkretnie, mam podobne z tworzywa z wymiennymi wkładami ale ten wygląda jak pisałem na być może coś niezgorszego
  6. pulpecik

    Silnik bierze olej. Porada!

    Przyczyn jest masa możliwych. Zacznijmy, że ekobzdury więc cienkie i delikatne pierścienie. Niby z jednej strony oszczędności różne, a z drugiej żłopanie oleju. Od cholery marek i modeli je ma. Żeby się odwalić od producenta wbija się normę w książeczkę np. 1L/1000km jako prawidłowe spalanie oleju. Barany to łykają jako prawdę objawioną, śmiejąc się jednocześnie ze starych silników, które nawet mocno wysilone mają taką normę(bo miały ten dupochron) jeżeli brały 1L ale na 10000 to już budziły poważne obawy. Może być tak, że mimo wszystko pierścienie są zapieczone i porządne wypłukanie im pomoże... albo i nie. Te pierścienie współczesne są delikatne jak gej ne pierwszej choince zakładowej Problemy z odmą przy takich wydelikaconych silnikach potrafią spowodować historie dawniej między bajkami układane. Separatory, zaworki... Uszczelniacze trzonków zaworowych i zespół prowadzenia/przylegania zaworu też bywają przyczyną i to często lekceważoną. Pomijam tu tematykę turbo. Longlife -u nas w EU, a na kontynencie amerykańskim w tych samych silnikach normalnie. Szybsze zużycie, szybsze zawalenie nagarem. Tak tak, nagar w silnikach wciąż obecny, bo w sumie silniki w głównym zamyśle i budowie wbrew powszechnej opinii aż tak od czasów badziewnych Polonezów nie odbiegły. Ba -te nowe zaczynają się równać z tamtymi przebiegami z których mój rower by się uśmiał. Co zrobić? A pomiar ciśnienia z próbą olejową. Przy zmianie oleju ja bym dał płukankę mocno i lał olej z dużym pakietem dodatków czyszczących. Ogarnięcie odmy. NA PRA WIE NIE Styl jazdy też ma znaczenie -częste deptanie na wysokim biegu bez redukcji powoduje większe zasysanie oparów. Po prostu podciśnienie w dolocie i dojenie przez silnik powietrza rosną gwałtownie. Stąd auta na autostradach obnażają swoje apetyty na oliwę. No i zakres obrotów ale do diabła -wolę dolewać niż jeździć jak dziad na którego wszyscy trąbią. I broń k... Boże jakieś pół syntetyki czy minerale "gęściejsze". To tylko pogorszy sytuację. W dłuższym rozrachunku zagrzybi pierścienie. Czasem zmiana oleju nieco pomaga, mimo lania porządnego. Wycieki na pół litra /1000km to ślady na każdym postoju i smród oleju pod maską, a nie zapocone uszczelki i tutaj nie ma co się pocieszać. Moje V6 poci się jak świnia z obu głowic chociaż na podjeździe nie ma śladów(nie ma kiedy zrobić...), dostaje po obrotach regularnie, ma gaz(w/g laików przyczyna zwiększonego poboru oleju), a jakoś nawet mimo wieku ciężko 1L na 10 000 przeskoczyć. Nowsze silniki są po prostu delikatne i robione w oparciu o nowe "genialne" zasady makrobiznesu.
  7. Nie chce mi się. Ogólnie rozpatrywanie tego w kategoriach obrażania się, czy zwłoki, bo ktoś komuś coś musi przekazać jest bzdurą. System i biznes nie raz już udupiły niewinnych ludzi liczących na należną im sprawiedliwość, statystyki policyjne też mają swój udział w rozwiązywaniu spraw i chęci ku temu. Można się przekomarzać jak dzieci "czytaj ze zrozumieniem" albo dąsać ale wypada jasno powiedzieć -bez opieki prawnej i opierając się na dobrej woli biznesmenów, biorąc wszystko za dobrą monetę i słuchając ustnych zapewnień jedyne wsparcie mamy w bushido, karmie i opatrzności. Jeżeli gdzieś komuś tak dotąd miłemu przez telefon trafi się szansa, by bezkarnie wydymać poszkodowanego skorzysta z niej. A policja chętnie się dowie, że może np. postawić znaczek przy "sprawa zamknięta". Dealer chyba po forach nie lata pytając co zrobić... Spodziewam się, że mają jakiegoś prawnika, który może właśnie przegląda papiery "co się da z tym zrobić". Nie moje auto, nie moja kasa -każdy panem swego losu Jeszcze jedno -z mojego(i nie tylko) doświadczenia wynika, że prawnik to naprawdę dobry bodziec do zwiększenia wysiłków. Wręcz spina najczęściej do galopu. Bo jakiś tam Jasiek to jedno, ale Jasiek z reprezentującym go zawodowcem to nieco inna sprawa. Mimo wszystko w tym przypadku nie sądzę, by coś poszło nie tak ale ogólnie powtórzę do znudzenia -liczenie na dobrą wolę biznesu i prężność policji może nas zaprowadzić nie na te łąki co oczekiwaliśmy
  8. Czytam i nieco nie dowierzam: -nie bierz prawnika, bo potrwa/obrażą się/sąd -powiedzieli, usłyszałem Ja bym chyba z miejsca brał prawnika, bo auto zabrane, a reszta w większości to zapewnienia NA GĘBĘ. Na zasadzie "tak tak pani Basiu, oczywiście sprawa nowego mopa dla pani jest dla nas priorytetem. Ale to musi potrwać, wie pani jak to jest. Cierpliwości, zapewne wszystko szybko się rozstrzygnie" :/ Potem się okazuje, że "źle pan usłyszał, ja tak nie mówiłem, niemożliwe -to by było niezgodne z prawem, coś pan pokręcił, a z kim pan rozmawiał" itp. itd. Ludzie -jakakolwiek reklamacja inaczej przebiega, gdy się ma pismo z pieczątką i podpisem imiennym. Każdy kto kupował auto wie jak niechętnie siedzący i liżący sobie z nudów na komisie wora koleś cokolwiek konkretnego o aucie napisze. "Nie mam czasu", a przez telefon to może pier... godzinę i na to ma czas. A na miejscu... tadam :E Po coś są te zapisy "...nie stanowi oferty..." i morze kitu w opisach. Gęba to gęba -jakby na wodzie pisał :/ Chociażby już mailowa korespondencja -mail może mieć rangę dowodu w określonych sytuacjach. Liczyć na dobrą wolę dealera można(hehe, pełno jest przykładów jak to się ma do realiów), lecz proponowałbym się zabezpieczyć. Najpierw poprosiłbym o wszelkie ich wyjaśnienia w potwierdzonej formie pisemnej. Albo o podpisaną i podbitą odmowę z uzasadnieniem. Napisałbym im takie pismo i dał do pokwitowania przy odbiorze(pieczątka i podpis), że proszę o jasne stanowisko dealera. I że w związku z tym, że nie posiadam żadnych trwałych i konkretnych informacji/zapewnień ani... auta rozpatruję możliwość zatrudnienia prawnika. Czy coś w tym stylu. Już nie jeden po fakcie jęczał "mogłem wziąć prawnika", a oni mieli swoich i nimi kierowali.
  9. To się nieco monotonne robi -SPRAWDŹ CZY I ewentualnie CZYM kopci. Bo możecie leczyć zdrowego. Jeżeli kopci olejem TO MUSI go pobierać, to samo dotyczy cieczy chłodzącej. Nie ubywa płynów, a zarzygany olejem... Ech, ile to już widziałem "ani grama nie bierze" co teraz do mnie mają zakaz wjazdu, bo gówniany może mam podjazd ale w plamach oleju jeszcze słabiej wygląda :E Zweryfikować spaliny, potem testy typu sprężanie i dalej w las. Zaczyna się od możliwie prostych rzeczy.
  10. Środki poznawcze i walory smakowo węchowe mogę wyjaśnić kwestię. O tej porze roku sam się często pochylam przy tyłku V6ki i wącham jak pies obłoczki, albo smakuję wręcz skroploną parę. Bo jak się robi taka jak obecnie pogoda to mam wrażenie, że to silnik parowy i mimo doświadczenia paranoja zmusza mnie do śledztwa. Jak pogonię go mocniej i dłużej to wrażenie znika, bo wydech się osusza z nocnych skroplin, obłoczki stają się całkiem normalne. Ale u mnie drożność odmy, czystość eżektora i prawidłowa wartość podciśnienia w dolocie to pewniki. Podobnie jak ciecze. Po prostu nawyki mam kontrolne.
  11. Przecież Piotrze dżentelmeni nie rozmawiają o Topranie prawda? Pozdrawiam, miron
  12. Olej cóż... Ja uważam, że Orlen, Lotos to dobre do malowania płotu. Wali mnie co oni tam za normy sobie wypisują na etykietach. Za długo mieszkam w tym kraju i za dużo już widziałem, żeby wierzyć w te pierdoły. To raz. Dwa to cóż... półsyntetyk to w zasadzie 3/4 mineralny. Ja nawet w stare parchy lałem po płukance w pełni syntetyczne oleje raczej marek mniej popularnych(bo rzadziej podrabiane) i na ile to możliwe nierozlewane nawet, a co wspomnieć produkowane w Polsce czy innym były demoludzie :/ Trzy to wątpię, by mu pomogło, chyba, że zawalony nagarem i pierścienie stoją, a olej po zmianie będzie miał duży pakiet czyszczący i pierścienie puszczą. Ale to wymaga czasu, płukanka robi to szybciej lecz nie zawsze po pierwszym użyciu. Chociaż może... Niektóre oleje mają większe skłonności do "parowania", inne mniejsze. Cztery -zrobiłeś test o którym pisałem? Nie wymaga wiele wysiłku. Na upartego z kamerką sportową czy nawet smartfonem lub lustrem można samemu po części go ogarnąć
  13. Prosty test znany z giełd -powoli zwiększa ktoś w nim obroty(na rozgrzanym) do około 3500-4000rpm. Tak w ciągu ok. 10-15 sekund powiedzmy. Potem puszcza gaz i jak obroty spadną do okolic nominału wolnych to natychmiast jedno depnięcie do podłogi, żeby kicnął chociaż na te 5000 rpm. A druga osoba obserwuje i niucha co z wydechu leci... ale nie na wprost ruły, bo ciuchy mogą iść do prania, a japa do mycia. Sporo "laleczek pracujących jak pszczółki" puściło po takim teście zwieracze i posrało się olejem. W czasie jazdy na wyższym biegu pociśnięcie np, pod górkę po spokojnej jeździe da podobny objaw. Jeżeli to własne auto to nie "silnik złom i śmietnik" ale po wykluczeniu oczywistych odm/separatorów/turbin/zalepionych ślimakami i chrabąszczami filtrów powietrza do wykonania próba olejowa(pomiar ciśnienia na garach plus to samo zakrapiane oliwą). Może się okazać, że gładź i pierścień dają radę, a coś w okolicy zaworów wymaga uwagi. No i obserwacja rano przy odpaleniu czy puści dymek, wskazuje to zazwyczaj na uszczelniacze zaworów.
  14. pulpecik

    Stukanie na lpg 2.4

    Uprzedzam -nie oglądałem filmiku, bo słuchawki na piętrze, a dzieciaki usypiają.... Stuka zapewne wtryskiwacz albo pulsując wężyk prowadzący gaz do kolektora. Zazwyczaj są one po partacku długie jak baty ale i krótkie potrafią "pukać". U mnie w ADR aby były króciutkie frezowałem otwór w mocowaniu listwy PB i przez niego poszedł jeden wężyk. No i pukał o brzeg otworu... i puka znowu, bo wyleciała otulina. Pyka jak popychacz niemal.
  15. To cholernie prosty, banalny wręcz silnik. Jedyne z nim problemy to typowo dla V-ek: dwie czapki i podwójna przy nich robota jakby co. No i to nieszczęsne pocenie się olejem na kolektory wydechowe. Banalny rozrząd. LPG -czas wtrysku jest tak powolny, że chyba na strzykawkach by chodził hehe. Uwielbia gaz, tak po prostu. Reduktor ma być z zapasem. Bo będzie potem "co ty gadasz, zapiernicza aż miło", a po wakacyjnym wypadzie autostradami "jakie uszczelki pod głowice kupić i czy popierdywanie w wydech może oznaczać wypalony zawór" Ja kupiłem na niesławnych wtryskach Valtekach, które zawsze z radością wywalam. Wsadziłem na wyrost Barracudy na pionowo, może nie ładnie ale technicznie to wężyki mają chyba po 4cm, bo idzie krócieć w krócieć. Porządny filtr z odstojnikiem, nie aluminiowe gównienka i naprawdę ciężko mu cokolwiek zarzucić. Mój pali więcej, bo mam go w A6C4 Avant z automatem, a do tego jestem...hmmm... impulsywny. No i podlewam go nieco na za bogato, bo wolę to niż palenie zaworów oraz wypalenie UPG(że o zżeraniu wydechu nie wspomnę) ubogą mieszanką no i biorę poprawkę na gówniany gaz. A często się taki u nas tankuje, oj często. No i jak lambda jedna zdechła to przekodowałem go na wersję na Chiny i chodzi na jednej. Dobrze, że mi się przypomniało. To też ma pewnie wpływ na spalanie. W zasadzie mam go sprzedawać ale bronię się rękami i nogami, mimo, że żona ciśnie. Właśnie ASB ogarnąłem, czyściłem płytę sterującą i tak dalej. Wczoraj po Ostrowcu jeździłem i kilka razy żona musiała zadzwonić, żeby mnie ściągnąć. Radość wróciła. Silnik na MAP więc naprawdę trzeba odmę i wszystko doszczelnić, sprawdzić VAGiem czy nawet w kompie od LPG czy podciśnienie jest w dolocie 0.33-0.37, bo inaczej będzie spalanko lulaj portfelu lulaj. Miałem niedawno akację jak mi wężyk podciśnienia pękł. Osiągi? W zasadzie mój na LPG robi swoje dla benzyny. Przyśpieszenie do 100(realnych ustalonych nawi) nawet lepsze niż fabryka. Silnik nie powala może(w mojej budzie ciężkiej) osiągami ale jest trwały, prosty, elastyczny i tani w naprawach. A z gazem zero problemu, żadnych gównianych gniazd czy konieczności wymiany sztywnych szklanek. Hydraulika. Aha -ja mam tak ustawiony i to od kilku lat, że nawet zimą kilometr może ujadę i na gazie chodzi. I nic się nie dzieje. A latem czy jak jest ciepło to zanim bramę posesji zamknę już gaz pompuje.
  16. W moim odlazła w połowie już. Ponieważ auto zostaje chyba dozgonnie jako osiołek domowy wziąłem się za naprawę i wymianę. Mam kilka uwag: -1.5 litra kleju na całą podsufitkę to kosmiczna przesada. Zużyłem na podsufitkę w avancie bez szybra i słupki przednie może 2/3 puszki litrowej. A i tak uważam, że przesadziłem. Niektóre bardziej newralgiczne miejsca smarowałem w duecie -materiał i podłoże. Ale nie lejąc jak miód na kanapkę. Jak butaprenem. Zwilżona na połysk płyta i w zasadzie wytarty pędzel o materiał. Jak capnie to aż trzeszczy. Nie przesiąkło mi nigdzie. Nawet nie było podejrzeń, że może. -materiał alicante z grubszym podbiciem(całość 4.5 -5 mm) jest elastyczny jak grabie. Jak się napniesz to wygniesz ale nie liczyłbym na to. Mam nieco materiałów tapicerskich w garażu takich faktycznie elastycznych i różnica jest kosmiczna. -ponieważ już kupiłem tkaninę to obłożyłem nią. Formowałem na mokro, pryskając od "wyjściowej" strony, żeby się łatwiej wytłoczyła. Jest bardzo oporna. -warto sobie kształtki jakieś dorobić do zagłębień w aucie i wcisnąć na wilgotno tam zanim się kleje nie zacznie. Niech się wstępnie materiał przetłoczy. -gąbka kuchenna jest fajna do prac, bo można nią "głaskać" z naciskiem materiał w kierunku krawędzi przy klejeniu i owijać na nich przy jej pomocy. -do "masowania" użyłem zwykłych wałków malarskich. Są miękkie i nie zagniatają przy nieuwadze materiału. Dają radę świetnie -NIE OPIERAMY SIĘ O PODSUFITKĘ. Jak jest podklejona może nawet po jakimś czasie dojść do spłaszczenia trwałego, bo gąbka się poskleja . Zwłaszcza jak damy dużo kleju. Robiłem próby. -fałdki po sklejeniu jak są można spróbować mocno wodą spryskać i suszarką(a uważni mogą spróbować opalarką ale lekkim biegiem i z daleka) osuszając naciągać i równać. Idzie sporo wyprowadzić. -uszczelki i miejsce na podsufitkę też należy wyczyścić, bo "marchewkowe obierki" tam są. -tam, gdzie ma być cienko(bo np. wypycha lampkę) można oderwać gąbkę ostrożnie i obciąć skalpelem czy nożem tapicerskim, a potem wywinąć i podkleić. Nie chciałem tego robić. W d..e mam takie zajęcia. Ale jak mi w tym prowincjonalnym Las Vegas powiedzieli między 450 - 500 PLN za oklejenie już wyjętej i wyczyszczonej to niech się dymają. Wyszło lepiej niż oczekiwałem. -
  17. Ja też nie. Bo grzejąc tuleję, która ma być wciśnięta zwiększyłbyś jej średnicą co jest utrudnieniem, a nie ułatwieniem. Skąd pomysł, że to tuleja ma być grzana? Ogrom naprężeń o jakim piszesz... Gdzie?! Bo jedno jest zimne, drugie ciepłe? Temperatury się zrównają i elementy ścisną. Prasa hydrauliczna pewnie naprężeń nie robi, czy choćby zwykły gwint na pręcie... Porządnie wychłodzona tuleja plus gniazdo wahacza na nią podgrzane do nawet 80ciu stopni pozwalają ułatwić sobie robotę i CAŁE GÓWNO robią materiałom. A taką technikę widziałem tyle razy, że przestałem ją zauważać. Nie każdy jak ja posiada prasę własną, a porządne(PORZĄDNE) duże imadło kosztuje swoje. Jak ktoś sobie rozłupał już raz(jak ja :/) wciskając coś w coś to zaczyna myśleć o prostej fizyce. Niemniej osobiście mając prasę i sporo długich prętów z gwintem olewam takie zabiegi. Chociaż ostatnio o ile pamiętam w belce A4 zmieniałem tuleje, które właśnie koło mięsa w zamrażarce poleżały. Tak kojarzę. Nie wyciągałem belki, zestaw z prętem gwintowanym więc ułatwiałem sobie. Swoją drogą -teraz jak piszesz weź młotek, to każdy myśli "6 kilo i bicie z dwóch rąk". Weź przedłużkę -to o rurze 4 metry i ekipie napierającej Podgrzej? To się zaczyna dyskusja o topliwości metali... Piszemy tu o dziesiętnych milimetra o ile nie o setnych różnicy w pasowaniu. Wystarczy czasem trzydzieści -czterdzieści stopni różnicy między materiałami i się może okazać, że zamiast pokręcania kluczem z przedłużką możemy kręcić nim jak śmigłem. Nie ma co popadać w skrajności, to prosty i bezpieczny zabieg w normalnych rękach. A jak głupi zacznie palnikiem wahacz smażyć do czerwoności to... kto na głupiego sposób znajdzie?
  18. No i? Przecież chyba nikt nie ma na myśli grzania, które rozpali do czerwoności metale i przekaże te 200*C+ na aluminium... Posmarować owszem. Ale trzymanie w chłodni tulejek wiele godzin przed włożeniem i rozsądne podgrzanie miejsca osadzenia mogą przynieść i przynoszą efekty... o ile komuś się chce. Tylko trzeba się wyobraźnią wykazać przy grzaniu -ale to dotyczy także używania choćby młotka. Schłodzona tuleja i podgrzane choćby opalarką czy głupią suszarką jej osadzenie dadzą zgodnie z zasadami fizyki zmianę w pasowaniu elementów. Niemniej zazwyczaj szkoda na to zachodu. Lekko natłuszczone elementy, oczyszczone miejsca styku i włazi bez modlitwy.
  19. Trzeba poszukać klubowicza z miasta lub okolicy z podobnym autem i podmienić na próbę. Bo cewka niestety -albo nowa, albo próba z podmianą. Jako, że potrafią one reagować na zmianę wilgotności czy temperatury wszelkie pomiary można sobie w d*pę wsadzić. Mowa o normalnym życiu, a nie o stanowiskach na instytucje Ławczinienki czy coś. Czasem jakieś "second handy" znaczą sprzedawane elementy i można w razie czego zwrócić. Może któryś szrot w okolicy oferuje taką możliwość co da pogląd na sprawę bez znaczących kosztów... o ile trafimy na sprawną cewkę ze szrotu hyhy. No i ten gaz, podobnie jak koledzy powyżej mam mocne przeczucie, że gazownik wymienił, zaadaptował na postoju(o ile w ogóle) i olał resztę. Wypada to jednak sprawdzić. Bo nieszczelność może się pojawiać jak się np. wężyk nagrzeje czy też odwrotnie -wystygnie, albo od drgań coś może się okresowo rozwierać i przymykać. Miejmy nadzieję, że listwa to nie czerwone plujki Valteka "Waldusie" słynące z niejednorodności wykonania i co za tym idzie parametrów oraz z konieczności kontroli co kilka tysięcy i kalibracji.
  20. Polerowałem szyby wielokrotnie. Chyba coś koło 10-12 sztuk ale przednich. W klasykach, gdzie ważny był oryginał. Szybę okienną zdrapaną przez psy(tak tak) też udało się dość mocno poprawić w ramach testu chociaż nie mam pojęcia ile by dało przyłożenie się do niej(w d*pie to miałem, to była próba). Tlenkiem ceru o wysokiej granulacji i polerką oscylacyjną czyli raczej ostrożnie. W przypadku szyb przednich efekt był taki, że nocą "gdzie się szyba podziała?!", a wycieraczki chciały się o słupki pozabijać. Nie wiem jak z bocznymi, bo są odmiennej konstrukcji od przednich niemniej zapewne: -wyjąc je będziesz musiał -lepiej to robić latem, gdy szyby są i tak wygrzane albo w cieple dając im czas na nagrzanie i nawet zraszając gorącą wodą po całości dość często bo: - nie wolno grzać punktowo szyby, a jak się zagadasz z kimś i wysokoobrotową polerką zaczniesz w miejscu kręcić to łatwo o pęknięcie(naprężenia) -tlenek ceru jest cholernie drobny i pylisty, maska obowiązkowa, bo wszystko stałe w płucach jest niepożądane. -cierpliwość, duuuużo cierpliwości. Przednia szyba w Mercedesie w124 z wyraźnymi zarysowaniami to jakieś 10 godzin roboty do 14. Taka po prostu stara używana do 8. -polerujesz w sumie jak auto czyli dbając o równomierność, a nie polerowanie jednego miejsca, bo są rysy, a resztę "tak sobie". Dodatkowo w szybach można jak się człowiek zaweźmie porobić tzw. soczewki co jest niebezpieczne nawet(wypacza obraz) -polerowanie na aucie to oklejanie okolic jak do malowania. Tlenek ceru w każdej szczelinie siądzie, nawet w drobnych odpryskach jak nakłucia czubkiem igły. I ciężko złamasa domyć. -nie pytaj szklarza. Oni czasem mają, a czasem nie mają o tym pojęcia i możesz odnieść mylne wrażenie Odechciało Ci się?
  21. pulpecik

    Majonez na bagnecie

    Odmę sprawdź dokładnie. Bo robi to wrażenie, że silnik produkując i zasysając wilgoć nie ma jak jej się pozbyć. Usunąłeś nieszczelność pod korkiem i woda zamiast odparować skrapla się i miesza z resztą. Zbiorniczek popękany? Napisz może jak widzisz koszt zakupu takiego w używce choćby(nie, nie są popękane. To rzadkość) w kontekście ciągłego dolewania płynu i ryzyka zapowietrzania układu? Bo nie kumam szczerze. I jak już jesteśmy przy dbałości -jaki olej masz w silniku. To może być też istotne jeżeli chodzi o "majonez". Niby tak Ale jeżdżę na syntetykach zawsze i mimo, że niekiedy auta pokonują krótkie odcinki zimą w mieście nie udało mi się zobaczyć śladu majonezu. Owszem, zawsze gdzieś się śladowo odkłada, a to w filtrze odmy(te siatki w pokrywach dekli), a to na zakrętach odmy, czy gdzieś np. w tłumikach szmerów ssania o ile auto je ma. Jednak jeżdżę energicznie, bez zamulania no i odma dla mnie to pakiet startowy przy zakupie auta i dosyć istotna potem. Siła nawyku z gaźnikowców i elektromechanicznego wtrysku. No i VAGa, gdzie oni wciąż się uczą jak i z czego się robi odmy... Sprawdź odmę, przejedź trasę(wygrzej silnik)i sprawdzaj. Ale nie jedź z A do B tylko zrób koło wokół A, bo jak to coś więcej będzie bliżej. No i temperatura silnika -czy jest w normie? Bo jak niedogrzany(termostat) to ma prawo gluta puścić nawet w taką "zimę". Jedynie co to zajrzyj pod korek dokładniej co się dzieje, bo zaciek majonezu na bagnecie to jedno, a majonez zamiast oleju to drugie.
  22. Taaa. Chyba, że zjedzie nie tykając kierunkowskazów. Mało to racjonalizatorów ruchu co na lewym jeździ w kółko ale prawego już "nie musi". Zdarza się, że słabiej widać kierunek ale nie masz pewności -NIE JEDZIESZ POD KOŁA. Jak będą wszyscy włączać i przeoczysz/poczekasz co kilkanaście aut to będzie i tak w ch.. lepiej niż przy obecnym gównie. Owszem, przeszkadza. Wprowadza zamęt i kolejne powody dla ćwoków, by nie tykać wajchy. Jak się takim paniczom nie chce prawego włączać to zapewne lewy i prawy chętnie włączą. Bez jaj. Takie myślenie, że każdy to idiota i trzeba coraz więcej dodatków prowadzi u nas do patologii, gdzie egzaminy na prawko uwalają ludzie wielokrotnie(komentarz kolegi z USA podsumowuje to najlepiej "to jak oni uczą?!"), a przepisów ilość narasta lawinowo. Patologia szkolenia leczona patologią prawną. Jedzie się potem i na 200 metrach 75 znaków, albo na kilometrze znaki co 10 metrów. Albo na jednym słupku osiem. Problem to jest prosty -gówniane przepisy, naprawianie dróg limitami prędkości, ustawianie wszystkiego pod wpływy do budżetu i w zasadzie na przepisy leje każdy w jakimś tam zakresie. Jeżeli skończyłyby się głupoty typu 50 na pustyni po horyzont i fotoradary co kilometr, bzdury oznakowania i podniesiono poziom szkolenia jednocześnie przenosząc część odpowiedzialności na kadry szkolące i egzaminujące.... może, ale to może by się dało jeździć normalnie. Praktyka osobom jeżdżącym uważnie dowiodła nie raz, że jak się trafi na rondzie zestaw ludzi myślących to żadnych nowinek nie potrzeba, by wszystko działo się płynnie i komfortowo. A wystarczy jeden czy dwóch buraków co "mamusia będzie karmić bombelka, żeby rączka odpoczęła" i po ruchu. Róbmy co trzeba i będzie git, a nie płódźmy dodatkowe przepisy, żeby lewusy miały więcej do pokazania gdzie nas mają. Serio, kilka kamer przy rondach w mieście plus dwóch posterunkowych naprawiłoby ruch uliczny, podreperowało budżet i statystyki. Ale to nie pasi...
  23. Najlepsze bezsprzecznie są opaski sprężynujące, mogące pracować dostosowując się płynnie do zmiany przekroju(temperatura) i nawet jak zaciskany materiał(wąż) "kucnie" to napierające bez zmian. Każda skręcona stale, o stałym ustawionym zacisku w końcu będzie luźniejsza, bo i ona się rozszerza i elementy na jakich jest zaciśnięta. Do tego te gówniane co piszesz się wypaczają. A jak ciesz wlezie między króciec, a gumę zaczyna się rozpychać(wysycha zostawiać nanosy, osady, które pęcznieją). Przy dużych średnicach stosowanie ślimakowych odpowiedniej jakości jest wystarczające i stosowane od wieków fabrycznie. Ale na takich króćcach pod np. 16mm to już lipa. Do tego gówniane, siadające szybko węże po taniości. Jak tylko mam dostęp to zmieniam węże na Parkera, a opaski na sprężynujące. To jest... tańsze w szerszym rozrachunku. Co do grzania. Jeżeli układ jest sprawny to prawidłowo wpięty reduktor go nie ograniczy, a jedynie w sposób ciężki do precyzyjnego określenia spowolni wygrzanie wnętrza, bo jest odbiorcą ciepła. Natomiast co oczywiste niesprawny układ nie potrzebuje reduktora, by zrobić kłopot. Wiele kwestii się lekceważy. Termostat może być niesprawny przykładowo na kilka sposobów. To, że się domyka czy otwiera to jeszcze nie koniec. Ma to robić w określonych warunkach(temperatury). Wystarczy kilka stopni za późno, by węże strzelały, albo kilka za wcześnie, żeby zimą było chłodniej w aucie. W wakacje mi wywaliło w jednym z aut płyn nocą na autostradzie. "Uszczelki pod głowicami! Blok! Głowica pękła! Wina gazu". Termostat. Miał kilka stopni za wolne otwarcie. Długo nic i potem kicał nagle ale niestety za późno. Pompki obiegowe elektryczne były i są montowane często jako wsparcie głównej przy obiegu cieczą. Książkowy przykład to klasyczne auta z lat 90tych jak np w124. To było doposażane, żeby przy spokojnej jeździe na niskich obrotach silnika i dużych dmuchawy ciecz krążyła żywiej i z nawiewów leciało odczuwalnie ciepłe, a nie wychłodzone powietrze. Oczywiście to nie jedyna ich rola -np. REST, Webasto, czy zwyczajnie poprawianie obiegu cieczy, bo coś tam nie do końca wyszło.
  24. Maszyna zapewne nazywa się Chyue Wuas Byong i ma jedenaścioro dzieci, żonę, świnkę i cholernego zapchlonego psa co wyje po nocach do odległych świateł wybrzeża zachodniego. Pewnie chłopu dzieci pomagają przy "taśmie montażowej"(czyli na macie w izbie stołowej), a dzieci jak to dzieci -wszędzie klocki widzą i układanki
  25. Nie ubliżając tym Yeti, bo nie znam, napiszę tak -spokój nie ma ceny. Porządny filtr fazy lotnej z odstojnikiem(te twisterki itp.) plus sprawdzone wtryskiwacze i naprawdę spokój na grube dziesiątki tysięcy i więcej. Sam tak w dwóch autach mam, baraki i dragony dobrze filtrowane plus co jakiś czas pojone denaturatem(taki kraj, chlapnąć trzeba). I zero problemów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...