Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Klient chce zwrócić sprzedane auto -


Rekomendowane odpowiedzi

Ja byłem na urlopie i przyszło pismo z którego wynika iż kupujący chce korekty ceny auta na korzyść 10tys zł dla niego. Tyle wiem, bo jeszcze nie widziałem się z moim ojcem który pismo odbierał, minęliśmy się bo on jest na urlopie też ale chyba niedługo wraca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest ruch w sprawie. Dziś dostaliśmy pismo od rzeczoznawcy który stwierdził że na misce olejowej był świeży (nie stężały) silikon. Ponadto po zlaniu oleju z silnika na dnie miski była gęsta i lepka substancja , zdaniem rzeczoznawcy motodoktor. Oprócz tego stwierdzono przytarcie na trzeciej panewce. 

Jutro mój ojciec idzie porozmawiać z adwokatem, miał dziś dzwonić do tego nabywcy auta i zapytać czego on teraz właściwie chce ale już dał chyba spokój na dziś. 

Nie wiem kto i co tam zalał, wiem natomiast że tego nikt nie zrobił kiedy ja to auto miałem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i tu jest problem bo do oleju mógł wlać to każdy nawet mechanik do którego odstawiono auto. Jak teraz udowodnić kto to wlal? Ciekawy jestem jak to się zakończy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ciekawe ale to byłby chyba jakiś pieprzony precedens gdyby @Awra został w jakikolwiek sposób winny. Bo jak wtedy sprzedawać auta na rynku wtórnym? Robić zdjęcia każdej śrubki i uszczelki przed sprzedażą? To by załamało cały rynek aut używanych lol.

Jest w umowie jasno napisane, że kupujący zapoznał się ze stanem auta, a sprzedający deklaruje, że niczego nie ukrył - to niech kupujący dowodzi, że jednak coś było ukryte... ciekawe jak.

Edytowane przez Unf
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle to jest komedia. Dziś pojechałem do swojego mechanika, remont dołu silnika wycenił na 4 tys. Na siłę. Bo normalnie to wychodziło ok 3,5 tys. Prawnik kupującego wystosował pismo w którym zażądał 10tys. Ja się nie znam ale mój mechanik stwierdził,  że 6 tys. To już abstrakcja. 

Odnośnie sprzedaży auta to, z tego co się rozeznałem, prawo bardzo mocno stoi po stronie kupującego i lepiej jest próbować się dogadać. Dogadać się ok, ale nie remontować komuś silnika i wymieniać wszystkoego czego się dotyka na nowe bo to jest przecież używane auto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O kurde, normalnie mam identyczną sytuacje - sprzedałem mocne auto i po miesiącu typowi wyszła korba bokiem a przez ten czas zrobił 800km wysłał mi zdj niby licznika, mowił ze auto chodziło i nagle zgasło i mechanik wycenił remont na 12tys i zebym połowe kasy dołożył :o Kazałem mu sie puknac w główke i tyle. Ciekawe kiedy mi przyjdzie pismo skoro tak :P 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Stojąc z boku i przyglądając się sprawie jako laik to pierwsze co przychodzi do głowy to klientowi zaczęła stukać panewka wlał doktora i opchnął auto. Gdyby tylko nowemu właścicielowi zaczęła stukać panewka to ok pech,  ale ten motodoktor w silniku źle wygląda. W dalszym ciągu nie wiadomo kto go wlał. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając to to jednak opłaca się być uczciwym i nie wciskać komuś "trupa" w "idealnym" stanie. To że korba komuś bokiem wyszła to nie od razu wina, że wina sprzedającego jak ten co kupił chciał "po testować" i upalał do odciny na zimnym, lub inne tego typu sprawy.

Wracając do sprawy to kupujący mógł sprawdzić czy coś było robione przy silniku przed zakupem, jakieś ślady ściągania miski by były, a jeśli tego nie zrobił bo się nie zna i nie miał ze sobą kogoś do oceny auta to sry, nikt do chyba nie zmusił do kupowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak czytam czytam to aż strach w dzisiejszych czasach auto sprzedawać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.08.2018 o 21:23, Awra napisał:

rzeczoznawcy który stwierdził że na misce olejowej był świeży (nie stężały) silikon.

Jak to możliwe jeśli nawet było to zrobione za Twojej kadencji? Taki silikon, a raczej masa uszczelniająca, wiąże dość szybko i jest na pewno w pełni utwardzony po 24h. Coś tu nie trzyma się kupy.

  • Pomoc techniczna 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, przem8 napisał:

Jak to możliwe jeśli nawet było to zrobione za Twojej kadencji? Taki silikon, a raczej masa uszczelniająca, wiąże dość szybko i jest na pewno w pełni utwardzony po 24h. Coś tu nie trzyma się kupy.

Ktoś komuś jakieś bajki chyba opowiada, a ten rzeczoznawca to chyba jakiś dobry kolega.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To samo powiedział nasz prawnik. Ta opinia to śmiech. A silikon tak jak kolega mówi, nie mógł być nie stężały- ewidentna kombinacja tam jest po ich stronie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mentalność ludzka co idzie w obie strony kupujący -sprzedający jest straszna .Jedni chcą uczciwie sprzedać auto ,drudzy oszukać przy sprzedaży .Kupujący też jest taki że oleje pewne rzeczy przy kupnie auta no bo używane itp. a drugi bd wydzwaniał i wymagał kasy na naprawy .Tak to charakter człowieka i wychowanie daje o sobie znać w życiu .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego @Awra nie daj się wpuścić w maliny. Niedawno zakończyłem sprawę sądową związaną z autem. Generalnie to co Ci ten jego rzeczoznawca napisał to wsadzić można sobie i tak w buty, bo jakby doszło do sprawy sądowej to sąd i tak powoła swojego biegłego i jego opinia może być całkowicie rozbieżna z tą co dostałeś od kupującego. Jedna rada ode mnie - jak jesteś 100% pewny swego to idź do sądu, bo po sprawie będziesz spał spokojniej. Jedyna wada naszego systemu to to, że np. u mnie cała historia ciągła się ponad 3,5 roku, a mając jeszcze na uwadze to co obecnie dzieje się w naszych sądach to rychłego zakończenia sprawy nie widzę.

Pozdrawiam i życzę powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem trochę podobne przejścia, tylko, że w odwrotną stronę.

Koleś sprzedał mi szrota, zataił tragiczny stan silnika (pobór oleju to z 5 litrów na 1000km). Jak wróciłem autem do domu (300km) to na bagnecie nie było już oleju. Chciałem od razu zwrócić itp.

Skończyło się to tak, że sprzedałem to auto z dopiskiem, że pobiera olej i straciłem 3k na aucie za które dałem 7k (miała to być tylko zabawka na pół roku).

Co chciałem powiedzieć. Mam znajomego prawnika i radcę prawnego. Jeździłem po różnych miejscach, bo chciałem gościa za to do sądu pozwać. Sumarycznie jednak jak wziąłem wszystkie za i przeciw i doświadczenia różnych ludzi (diagnostów itp.) w tym temacie to wyszło na to, że jak kupiłem od prywatnego to nie ma opcji abym mu udowodnił, że on wiedział w jakim stanie jest to auto.

Prawnicy pieprzą, że wszystko można wygrać i zawsze warto, ale takiego wała. Sąd i tak zawsze posiłkuje się twardymi dowodami, a takie rzeczy jak udowodnienie, że wiedziałeś o stukającej panewce są nie do udowodnienia.

Więc kolego Awra. Uważam, że nic ci nie grozi i koleś tej sprawy nie wygra. Nawet jak pójdzie z tym rzeczywiście do sądu, to nie wygra, a według mnie skończy się na piśmie przedsądowym, bo w jego przypadku sprawa w sądzie nie ma sensu, bo musi trzymać auto do momentu jak nie zakończy się sprawa - 2-3 lata.

Edytowane przez Emejcz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Emejcz napisał:

(pobór oleju to z 5 litrów na 100km)

I przy takim poborze nie zauważyłeś chmury dymu za autem? Na własne życzenie się wpakowałeś na minę, a cwaniaczek się cieszył, że znalazł frajera (nikogo nie obrażając oczywiście).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na 1000km - poprawiłem.

Cóż, nie ma co drążyć, mój błąd głównie, ale nauczył mnie, że na prywatnego sprzedawce trzeba patrzeć dużo bardziej restrykcyjnie niż na handlarza, bo handlarzowi łatwiej zrobić koło d*py przez co prędzej przyjmie takie auto z powrotem.

Fakt, jest taki, że to miało być auto zabawka na pół roku, więc nie sprawdziłem go tak jak sprawdzam A4, bo nie zależało mi na super stanie, problem w tym, że nie spodziewałem się aż takiej tragedii.

Dodatkowo jak go oglądałem już się ściemniało i pożarłem się w drodze dojazdowej z moją kobietą.

Powiem tylko, że wbrew pozorom przy oględzinach można to przeoczyć... świadczy o tym chociażby to, że goście którzy ode mnie go kupili (znawcy marki) też tego nie widzieli, ale ja sobie zawarłem w umowie, że kupujący został poinformowany o poborze oleju w tym samochodzie.

Edytowane przez Emejcz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat stary, ale wtrącę swoje trzy grosze, w obecnej rzeczywistości prawnej sam wpis typu „kupujący zna stan techniczny........” można sobie darować. W jakoś chyba 2014 nasz kochany ustawodawca chcąc zrobić dobrze kupującym (głównie używanych aut) wprowadził rękojmie na wady ukryte także w przypadku sprzedaży tzw. prywatnej. Chcieli może i dobrze, a stworzyli nowy rodzaj oszusta, działającego dokładnie jak u kolegi w temacie. Należy w umowie dołączyć punkt o wspólnym wyłączeniu rękojmi za wady ukryte ze wskazaniem paragrafów, jak ktoś nie będzie chciał podpisać to wskazujemy mu drzwi, i śpimy zdecydowanie spokojniej. 

  • Pomoc techniczna 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...