Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Strefa Śmiechu


Hugo

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 18.4 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Kobieta i mężczyzna, którzy wcześniej się nie znali, dostali miejsca w

tym samym przedziale pociągu sypialnego.

Początkowo byli tym nieco zakłopotani, ale w końcu udało im się zasnąć

- kobieta na górnym, mężczyzna na dolnym łóżku.

W środku nocy kobieta wychyla się ze swojego posłania budzi mężczyznę:

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale jest mi potwornie zimno. Czy

mógłby mi pan podać jeden z tych zapasowych koców?

Mężczyzna z błyskiem w oku odpowiada:

- Mam lepszy pomysł, udawajmy, że jesteśmy mężem i żoną.

- Dlaczego nie? - odparła zaintrygowana kobieta.

- Świetnie, - ucieszył się mężczyzna - No, to weź sobie sama.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy było, długie, to fakt, ale zawsze się przy tym śmieję :

Była 4. 30 gdy Gonzo odpalił swego wiernrgo konia, przetarł lampy, poprawił w kabinie świecącego michelina pieszczotliwie go strzelając w czoło, wrzucił bieg... i poszły konie po betonie.

Nie ma już odwrotu..

Jean Pierre francuski policjant patrolujący autostrady był jakiś poddenerwowany już od 4. 30 rano. Nie spał. wiercił się. Czuł niepokój...

Gonzo zapinał biegi rozpędzając jelonka do granic możliwości - silnik jęczał sympatycznie, skrzynia wołała o pomstę do nieba, michelin się kulił na desce i jakby mógł to by się zes. rał ze strachu... no ale nie mógł to się tylko kulił.

Do granicy PL-D dotarli po 2 dniach walki.

Niemcy jak zobaczyli jelonka myśleli że cofnęli się w czasie - podobno jak mówił kumpel który jechał tam 3 dni później dwóch z nich stało jeszcze z całkiem wyschniętymi gębofonami... nie potrafili ich już zamknąć. Nie będą już nigdy tak miłymi gestapowcami jakimi byli.

Jelonek łapał oddech na ałtobanie. Michelinowi odechciało sie sra. ć a Gonzo bał sie że bez dziur i trzęsawki zaśnie za szybko a jelonek mu zgłupieje.

Darli prawym pasem do przodu pożerając km. Klepsydra nazywana Tacho pomału sie kończyła.. a wiec czas na postój..

Zaparkowali na grzędzie wśród elity transportu... same scanie, many, volva...

Gonzo rozstawil kuchnie gazową co ja wziął z domu (czteropalnikowa z piekarnikiem) podłączył butle i pichci.

Ludzie się zbierają... patrzą... i doszli do wniosku że to jakiś film wojenny kręcą albo jakaś kamera ukryta. Pobiegli więc sie przebrać w najlepsze ciuchu i zarzucić pomadę na kudełki.

Gonzo zjadł bigos co go sobie przygotował na parkingu - lekko przedłużył pauzę, ale niewiele - i dalej w trasę.

Jean Pierre już o 10 rano miał sracz. kę... a nic nie jadł jeszcze. Czuł jakby... kapuste?

Nieee... na pewno mu sie wydawało.. przecież nie jada kapusty.

Czuł jakiś niepokój...

Jelonek leciał z góry juz 2 km, budziki pozamykane na 90 km/h... szybka decyzja czy zmieniac pas na lewy... wyprzedzać? Wyprzedzał... wyprzedzał... wyprzedzał... aż do końca góry.

Potem szybki remoncik.

Nieduży.

Nie takie remonciki się robiło na drodze.

Jean Pierre miał zamiast zwieraczy jakiś syfon... to NERWY... ale skąd???

Gonzo już pędził w stronę francuskiej granicy.

Znów pauza. Tym razem bigosik na zimno. Znów gapie. Znów fani myślący że kręca film i to coś co tutaj stoi to właśnie wyjechało na moment z muzeum i ż eto musi być jakaś podpucha albo żart.

Po bigosie był mały remoncik i dętka.

Cały parking ludzi i wszyscy przyszli zobaczyć jak się to robi. Było 4 wulkanizatorów... ale oni bez maszyny, na parkingu to co najwyżej umieją przebić dętkę. Ale żeby naprawić? McGiver?

Były zdjęcia z jelonkiem.

Jak odjeżdzał wszyskie kobiety płakały.

Dwie wpadły w histerię - jedna otworzyla sobie żyły, a druga poprzysięgła ze albo Gonzo w jelonku albo żaden inny. Klasztor.

Jelonek mknąl w stronę granicy D - F.

Jean Pierre miał skurcze brzucha i juz 6 raz stawał na poboczu i wylatywał w krzaczory ze ściśnietymi pośladkami.. co jest??? myśłał. Od 3 dni nic nie jem a s. ram na wiadra. Lekarz powiedział ze to nerwy, ale przed czym??

Gonzo dał prztyczka michelinowi. Co się bujasz michelin? zagaił przyjacielsko.

Jean Pierra gryzła ściółka w du. pe.

Jelonek ryczał wydechem.

Jean Pierre nie miał już Reginy. Igliwiem się nie da...

Gonzo zgłośnił Kaję Paschalską.

Jechał...

Tymczasem właściciel firmy przewozowej - Kermit, która wysłała Gonza jelonkiem do F był bardzo zdenerwowany. Nie mił zadnych informacji od Gonza. MUSIAŁ wiedzieć co sie dzieje bo jeszcze przegra zakład...

"Ty, a może się założymy że twoja najnowsza Scania nie dotrze na KAzachstan?" podpuszczł kumpel Kermita.

" A może puszcze jelonka do czech, co? przebijał Kermit

"Do czech? hehehe"

"dobra do Niemiec" postawił sie Kermit

"Ale do Francji nie dasz rady, spękasz Kermit!"

"Co?? JA spękam?! JA nigdy nie pękam!! Jelcz poleci do Francji! I jeszzce wypakuję go fajkami! I jeszcze pojedzie Gonzo!"

"Jezuuu... Kermit, nie przesadzaj... już wiem ze masz jaja... fajki to pół biedy... ale Gonzo??? Przecież on nie ma prawa jazdy!" wystraszył się kumpel

"Właśnie dlatego!" Kermit jak coś powiedział to powiedział. Z tego był znany..

Gonzo beknął... oho... ktoś mnie wspomina - pomyślał. Jakie to miłe.

Za pół godziny granica...

Jean Pierre nie miał już czym sra. ć. Nerwy go zżerały. Nie poznawał siebie...

Jelonek ciągnął ostro pod góre. Na jedynce. Gonzo się odprężył - i tak do końca góry nic nie zrobi.. w lustra nie ma co patrzeć bo tam dym jak po Hiroshimie. Euro 7 ostro przerabiało szkodliwe substancje na z pewnościa przyjazne dla środowiska. Tylko czarno jak po pożarze fabryki gumy...

Granica.

Jean Pierre zemdlał.

Gonzo zajarał blanta. Musze sie odpręzyc... dobre zioło zabucham i wjeżdzam.

Kermit pił z nerwów.

Kumpel Kermita dał na mszę.

Michelin się gibał na desce.

Wjeżdzają.

Francuski posterunek wygasił światła. Jak za okupacji...

Strażnik wyszedł.. zobaczył jelonka... wrócił sie.. wyszli we trzech. Podeszli do Jelcza ntrzymając sie za ręce - odważni jak to francuzi - popatrzyli w góre.

Michelin!!

Francuskie uśmiechy rozjaśniły francuskie twarze.

Gonzo wyjął dokumenty i podał im. Trochje się denerwował czy prawo jazdy które sobie wydrukował w domu na drukarce atramentowej przejdzie kontrole... no i certyfikat EURO 7. Sam wymyślił druk. Był dumny.

Francuzi udają że czytają - kłóje ich tłusty napis EURO 7.

Jean Pierre wymiotuje.

Kermit zakąsza śledzikiem.

Kolega Kermita biczuje plecy łańcuchem z poczucia winy.

Gonzo zapala następnego blanta.

Zaciąga sie.

Francuz patrzy... i kiwa żeby mu dać macha.

Zaciąga się.

Podaje dalej. Francuzi buchają i uśmiechają się.

Gonzo się uśmiecha.

Michelin się giba na desce.

Jest zaje. biście. O to chodzi.. o to chodzi... luzik.

Francuzi śmieją sie i kiwają - wjeżdzaj...

Gonzo wbija bieg... jelonek rusza.

Dym wydobywający sie z rury pod obciązeniem silnika zabija dwóch francuzów. Trzeci na zawsze pozostanie głuchoniemy..

Wjechał

Jelonek zdobył Francję! Kur. wa!

Gonzo się śmieje.

Jean Pierre wydaje ostatniego bąka i umiera.

Jelcz dotarł do Francji. Udało się.

Gonzo zajechał na najbliższy parking.

Bigosu już nie ma.

Znów gapie i fani. francuzki robią tak językiem do Gonza... jakoś tak dziwnie... jakby coś lizały. Gozno myśli że to jakaś tutejsza forma powitania to też wywala jęzor i trzepocze.

Francuzki mdleją.

Gonzo wziął z kabiny nóz i małego wypchanego chomika i ruszył z parkingu w stronę lasu.

Znalazł błoto i wypaćkał sobie twarz i ręce.

Zaczyna się polowanie...

Dwie godziny się kręcił po lesie szukając zwierzyny. Znalazł francuską kunę leśną drzewną. Zastygł...

Kuna żre żołędzie i nie wie co ją spotka... jeszcze..

Gonzo się przyczaił jak wąż w pomidorach..

Kuna żuje.

Michelin się przestał gibać.

Gonzo powoli wyciąga wypchanego chomika ze swojej myśliwskiej torby... powoli...

Kunie się odbija... Kur. wa - myśli kuna.

Gonzo powoli się podnosi.

Kuna kątem oka go dostrzega... włos się jej jeży na klacie (francuskim kunom leśnym drzewnym zawsze sie jeży włos na klacie w przeciwieństwi do kun właściwych - im na grzbiecie)

Kuna zastyga

Gonzo nagle jednym szybkim ruchem jak miecz samuraja podnosi chomika i krzyczy "puuu!!!" - zawsze jak się poluje z chomikiem na francuską kunę leśną drzewną należy krzyknąc "puuu!!!"

Kuna mdleje.

Gozno spokojnie podchodzi i pukając ją kijem w główkę gasi ją do końca.

Dla pewności żeni jej kozika pod żebro i podrzyna gardło.

Nie będąc jeszcze pewnym czy francuska kuna leśna drzewna na 100% już odeszła, zatyka jej palcami nozdrza na 5 min.

Potem zabiara kunę na barana i wraca.

Tłum szaleje.

Francuzki już 7 razy miały orgazm, a teraz mają następny.

Gonzo wyciąga kuchenkę czteropalnikową i opala kunę nad gazem. Przyżadza ją szybko w żołędziach co je znalazł w zołądku kuny... i zaprasza 3 francuzki na obiad.

Wszystkie mdleją.

Gonzo pochłania kunę a francuzki wstają i mówią że chcą zawsze być z Gonzem i jego wiernym jelonkiem i móc pyrkać michelina żeby się gibał i w ogóle...

Gonzo się zgadza.

Francuzki mdleją.

Tłum szaleje.

Gonzo rusza z trzema francuzkimi nimfomankami które juz sie ocknęły.

Kierunek Paryż...

Kermit dowiedział się z wiadomości co sie dzieje i pije ale teraz już z radości.

Jelonek dogina na Paryż.

Jest booosssssssko!

Remoncik... kur. wa! Jelonek musiał w tej chwili...

Ale przyzwyczajny Gonzo nie załamuje rąk - wyciąga Małego Naprawiacza Jelczy w Trasie - MNJWT i zabiera sie do działania.

Francuzki są najarane blantami, na Gonza, a nawet na michelina.

Gonzo uporał się z tą drobną usterką w 16 godzin i już są gotowi gnać dalej...

Gonzo postanowił przez Paryżem zdrzemnąć się troszkę. Zawinał na parking. Francuzki ciągle to samo wywijają jezykami...

Michelin już się swieci cały.

Gonzo też.

A im mało.

Gonzo mówi - "a teraz idę spać. a wy będziecie cicho i dość lizania, jasne?"

łi łi

Gonzo walnął się na wyrko... zamknął oczy... spokój...

... cisza...

śni mu się jakiś francuski policjant z rozwolnieniem...

głupi sen...

sra i sra... co jest? nigdy mu sie nie śnił sr***cy francuski policjant!

sra na mokro.. bryzga... Gonzo czuje ze też jest mokry...

... wilgotno wszedzie, ...

.. a ten sra...

Gonzo otwiera 1 oko - policjant już nie sra, ale dalej wilgotno...

*. a

3 francuski znowu go liżą... o ja pier. dole!

w sumie fajnie...

ale ile można...

w sumie można...

Gonzo zamyka oko i udaje ze spi.. nie będzie przeszkadzał...

jest bossssko...

Rano przyrzadza reszte kuny i... Paryż!

Gonzo odpala maszynę, francuski coś szwargoczą i się jak zwykle liżą, michelin zaczyna się gibać, Wiraż nadaje Kaję PAschalską, proporce sie kołyszą...

... i du. pa...

.. dętka..

Francuzki przechodza do konkretów a Gonzo bierze Małego Wulkanizaora i też bierze sie za konkrety.

Ruszają.

Paryż

Gonzo po 8 godzinach kluczenia, 2 dętkach i 17 hamburgerach podjechał pod bramę gdzie miał oddac towar.

Podjeżdza do budki wartownika... podobny do tego ze snu co s**ł...

"Otwieraj kmiocie bo mam towar a nie mam czasu!" - huknął Gonzo, a francuski zrobiły po 3 młynki językami.

Strażnik popatrzył i pojawił sie strach w jego oczach - pobiegł podnieść szlaban.

Jelonek wjezdza a strażnik z telefon i do prezesa - "szefie jakiś ostry herbatnik przyjechał, fura dla prawdziwego twardziela, 3 nimfomanki i michelin!"

"to on.. " szepnał szef i zbladł...

Gonzo postawił jelonka, klepnął michelina a potem każda francuzke i poszedł zanieść papiery.

Przyszli kolesie rozładować towar.

Uklękneli jak zobaczyli jelonka...

Otworzli naczepę.

Gonzo uklęknął.

CAŁA NACZEPA FAJEK!

PO DACH!

A on skręca blanty...

Zaczeli rozładowywać a Gonzo poszedł do kibla... rozwolnienie po tym co zobaczył na naczepie przyszło jak tajfun.

Megatajfun.

Michelin jakby mógł też by sie zes**ł ale nie może..

Francuzki znów jarają i się liża..

SkoNczył sie zapas Reginy.

Czas wracać do kraju..

Gonzo załatwił papierki, naprawił dętkę klepnął michelina i w drogę z powrotem.

W tym magazynie do dziś śa zdjęcia jelonka z michelinem i Gonzem... i z francuzkami.

Do dziś nie wierzą..

Wartownik do dziś powtarza to jak go opier. dolił Gonzo. Jest gwiazdą każdego przyjęcia.

Nikt mu nie wierzy.

Tymczasem Gonzo popędzał konie na wschód.

Kermit liczył kase co ją wygrał w zakładzie z kumplem.

Kumpel się powiesił na łańcuchu do biczowania.

Francuzki... no co mogą robić?

Michelin się giba.

Wracają.

Na pusto jelonek pod góre idzie na dwójce.

NA DWÓJCE!

Szaleńsssstwo.

Dymu jest 5 razy więcej ale jak idzie! Na dwójce!

Francuzki tak sie podnieciły tą informacją ze jedna się od lizania odwodniła.

Michelinowi az sie zakreciło od gibania.

NA DWÓJCE!

Jak Gonzo powie to na bazie... nikt mu nie uwierzy.

Gonzo zawija na parking szybko. Raz, że trzeba coś zjeść a dwa ratować francuzkę która sie od lizania odwodniła. Szybko ją wywleka na asfalt, poi wodą i robi ustausta. Pozostałe francuzki znów sie podjarały.

Michgein sie giba z radości.

Gonzo robi ustausta, a potem opiera rece na klatkę francuzki i chce zacząc masaż serca... coś nie gra...

ku. rwa

ona ma włosy na klacie!

Gonzo sprawdza niżej - pyton.

o ja pierd. ole

to facet!

Michelin zastyga bez ruchu

Dwie francuzki przestają sie lizać.

Gonzo wstaje, podchodzi do nich i sprawdza czy to faceci czy kobiety.

Kobiety.

Fajnie...

Znów sie podjarały..

Michelin w szoku dalej nieruchomy.

Gozno wyciąga zupki chińskie, dodaje tyrolską i już są kotlety schabowe. Francuzki się zajadają, a Gonzo kombinuje co zrobić z ciałem.

Na parking wjeżdza czarne BMW, wysiada 4 kolesi i zapala fajki. Gonzo skręca blanta i podchodzi do nich.

Francuzki miękną w kolanach..

Michelin sie poci..

Gozno idzie..

Kolesie patrza i zaciągają dym w płuca.

haj - mówi Gonzo

hałarju - kolesie

aj mam łan body ludzkie na sold - gonzo

ooo - miłe zdziwiwnie kolesi

jes jes - gonzo podaje blanta

wifil kostet to body - kolesie z zainteresowaniem

trochu staff oraz ten tałsend w keszu drahmy - rzuca Gonzo i wali uśmiech

w parjatku - kolesie są zachwyceni

Gonzo inkasuje naeżność, kolesie biorą faceta francuzke, który zdazył sie ocknąć i obiecują mu zabawę. Francuz nieświadomy, nieznając rosyjskiego uśmiecha się...

Bedzie bossssko

Gonzo pakuje harem i odpala jelonka.

Ku. rwa

Dętka..

Już się łatki kończą.

Mały Wulkanizator znów w akcji...

Spocony Gonzo wskakuje do wyklimatyzowanej kabiny z wylizanymi francuzkami i wygibanym michelinem i odpala jelonka. Czas się już wypełnił - dość pier. dół, czeka droga.

Poszczególne biegi wchodzą niemal gładko... niemal wchodzą...

... no dobra...

.. trzeba przyj. ebać ze 100 niutonów żeby weszły... ale jest git

proporce się huśtają..

Kaja wykrzykuje z Wiraża że "Chinka cziki cziku linka" to jej największa przyjaciółka

francuzki jarają zioło i coś gadaja...

Gonzo się uśmiecha...

Jelonek drze na wschód

Gonzo postanawia nie zwalniać na granicy F-D jak nikt nie będzie się patrzył..

Michelin nadal przeżywa że tamta francuzka to był jednak francuz...

Gonzo też przeżywa i się zastanawia czy ja/jego przeleciał czy nie... jednej nie przeleciał... chyba jej/jego... a może... raz był seks analny... nie pamiętam, nie pamiętam-myśłi Gonzo-za dużo jaram... a z resztą... michelin nie umie mówić a franuzki komu mają opowiedzieć?-pociesza się Gonzo...

Jelonek pochłania km

Granica...

Nikogo nie ma...

Walimy na chama

Nikogo nie ma..

Nikogo...

Przelatują granicę...

Niemcy

Gonzo oddycha z ulgą

Michelin się chyba gibnął... może wróci do siebie

Nagle wyskakuje z krzaczorów jakiś koleś w czapce i macha lizakiem

Ku. rwa!!

Gonzo staje na pe**ale hamulca!

Jelonek jedzie...

Zanim tarcie okładzin zrobiło swoje minął z 5 słupków po 100 m każdy..

Jelonek ma dobre hamulce... jak na Jelcza i lata '70 te..

Z tyłu dyskoteka... niebiesko

Gonzo wysiada i patrzy..

BAG

Bundes Autobahn Gestapo

O boże...

Z pewnością ich dziadkowie służyli na wieżyczkach wartowniczych..

Gonzopostanawia pokazać kto wygrał pod Grunwaldem..

Guten Tag - gestapowiec

Dzień dobry - twardy Gonzo

Dzień dobry - gestapowiec

Jezuu, on mówi po polsku - Gonzowi szczęka odbija się od śródstopia..

Jestem polakiem - uśmiecha się polski gestapowiec - proszę o dokumenty.

Gonzo wyciąga papiery, certyfikat EURO 7 itd i podaje. Dwóch pozostałych niemców coś sobie pokazuje na jelonku.

Strasznie długo pan hamował.

Wystraszył mnie pan i chciałem uciec.. mój dziadek był powstańcem, mam taki tik że jak widze niemiecki mundur to wieje - Gonzo wali głupa.

Rozumiem. Wie pan że EURO 7 nie ma? - pyta z zaskoczenia inspektor

W polsce już jest - mamy tyle mocznika i nawozu że już mamy, dawno pana w kraju nie było. Teraz Jelcz produkuje najbardziej zaawansowane technologicznie ciężarówki - tylko specjalnie i dla kamuflażu tak wyglądają.

??? Dlaczego specjalnie???

Wie pan... UE daje kasę, a przecież nie da jak niemcy będa zamykać własne fabryki i kupować polskie ciężarówki... a tak... rozumie pan - Gonzo galopuje w rozmowie

Polski niemiec patrzy i nie wie czy kazać go aresztować czy śie śmiać... a może to prawda...

Napina twarz myśleniem...

.. postanawia...

wezmę go na najbliższy serwis jelcza i sprawdzę - myśli błyskotliwy polski niemiec.

Gonzo odpala blanta... zaciąga się - Chcesz? - mówi do inspektora

Ja?? No coś ty... coś pan... ja nie mogę - denerwuje sie

Albo daj...

Po chwili blant krąży wśród inspektorów... po jeszcze jednej chwili są śmichy chichy i wymiana nr telefonów... po 4 machu pada propozycja czy nie odeskortować jelonka do granicy..

Miałem cię skierować na najbliższy serwis - mówi polski inspektor klepiąc Gonza po plecach

Gdzie? W Niemczech? - Gonzo uśmiecha się pobłażliwie..

O ku. rwa - myśli inspektor - faktycznie...

Niemcy kończa palić i bawią się czapką jednego z nich i śmieją jak niemieckie dzieci..

Gonzo odpala maszynę

Michelin zaczął się gibać... wrócił do siebie

Francuzki zakochały się jeszzce mocniej..

Znów jadą...

Du. pa blada

Dętka

Mały Wulkanizator... rachu ciachu. . dwie godziny i gotowe

Niemcy palą i uśmiechają się przyjacielsko..

Ruszają

Niemcy machają na pożegnanie i ślą całusy

Gonzo patrzy na gadżety które podarowali mu ci mili panowie z BAG – 4 bezrękawniki, 2 czapki z daszkiem, 3 lizaki, neonówka, kartonik naklejek, laptop do obsługi programów BAG i czytnik tarczek i jedna bluza mundurowa inspektora BAG… bardzo sympatyczni kolesie

Muza dudni, zimny łokieć…na pusto to bajka…

Jednak te gładkie drogi nie służą jelonkowi – nie został stworzony do takich prostych nawierzchni

Ku. rwa!

Remoncik…

O ja pier. dole..

Po 6 godzinach co zleciały jak z bicza strzelił znów jadą…

Przygoda się kończy…

Na granicy znów tłum i szczęśliwy Kermit, płacząc i łkając radośnie rzuca się w ramiona Gonza

Ni.. ni…nigdyyy…wię.. ceeejjjj!! – szlocha – Gon…zo… nigdy wię…ceeeejjjj!

Gnozo wie że dokonał niemożliwego.

Ekipa z Orlen Team klaszcze i płacze.

Hołowczyc już wie że za rok nie wystartuje w Paryż Dakar.

Ekipa Orlenu za to wie kto wystartuje… Gnozo też już wie…. widzi to w ich oczach…

Michelin giba się jak szalony

Francuzki zemdlały

TVN24 kręci na żywo

Wiadomo kogo zaproszą do następnej edycji Tańca z Gwiazdami…

Euro 2012 ma już swoja maskotkę… - Jelonek…

Kermit trochę żałuje… ale kto mógł przypuszczać..

…. W niemieckiej TV pokazują film nagrany przez jakiegoś kierowcę, jak naćpani funkcjonariusze BAG puszczają Jelcza i jeszcze dają mu prezenty i machają…

wybucha afera…

Kanclerz A. Merkel podaje się do dymisji.. są zwolnienia w BAG i poważne zmiany proceduralne…

Gonzo odpala fajkę i uśmiecha się…

…Dokonał niemożliwego…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na morzu spotykają się trzy rekiny. Pierwszy mowi:

-Wczoraj jak zjadłem takiego jednego Francuza to jego perfumy do dziś mi się odbijają

Na to drugi mówi:

-Ja jak ostatnio zjadłem jednego rosyjskiego generała to tak mi w brzuchu brzęczą te jego medale że wszystkie ryby na około płoszę i teraz chodzę glodny.

Na to trzeci mówi:

-A ja jak ostatnio zjadłem takiego jednego polskiego polityka to miał taki łeb pusty że już dwa tygodnie nie mogę się zanurzyć...

- W takiej krótkiej spódniczce na dyskotekę nie pójdziesz!

- Tato, ale ja mam już 18 lat.

- Gówno mnie to obchodzi, Kamil. Nie idziesz!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa orły skaczą w przepaść a w ostatniej chwili rozkładają skrzydła i lecą w górę.

Dochodzi do nich wilk i pyta:

- Hej wy co robicie?

- Wyluzowujemy się.

- A mogę z wami?

... - Jasne.

Orły pokazują mu jak to się robi.

Teraz wilk leci z nimi a jeden z orłów pyta się go:

- Hej Ty, a Ty masz skrzydła?

- Nie.

A drugi orzeł na to:

- O k**wa, Ty to dopiero jesteś luzak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Definicja pracy:

- prymitywny sposób spedzania wolnego czasu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W małym kościółku zakonnice modlą się. Nagle jedna pierdnęła. Aby odwrócić od siebie uwagę, zatyka nos i rozgląda się wokół mówiąc:

- Która to, która??

Stara Maciejowa na to:

- Co wy Jaśkowa, dwie d*py macie, że nie wiecie która??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...