Przyszła okazja na małe co nieco, więc małe co nieco porobiłam
Korzystając z kolejnej ciepłej i wolnej soboty (Trepek znów męczył się na uczelni) ja odwiedziłam rodzinne strony, co by troszkę skorzystać z podwórka i pogrzebać przy samochodzie.
Z samego rana, skoro świt (taki świt około 8 postanowiłam zrosić autko kroplami wody, co by ujrzeć to piękno lakieru spod brudu i przygotować audiczkę do "operacji spojler".
Oczywiście dzisiejsze sprzątanko miało również na celu odgrzycienie klimy. Zrobiłam to za pomocą sprytnego preparatu Plaka
Fajnie, szybko i pięknie pachnie Jak psykało możecie zobaczyć tutaj:
A poniżej zobaczycie o co chodzi z tajną operacją. Oklejałam nasz piknikowy stolik na kieliszki oraz słupki błyszczącą, czarną folią.
Z tymi kieliszkami to nie żartowałam, bo od nowości mamy, tzn. mieliśmy ślady biwakowania
Bo teraz już poszły w niepamięć
Słupeczki się błyszczą jak psu jajca, ale folia musi się jeszcze uleżeć do słonka aby zniknęła "skórka pomarańczowa".
Przy okazji mycia, sprzątania małe porządki w bagażnikowym burdelu
Z racji, że całe przedsięwzięcie zajęło mi pół dnia, w trakcie należał się krótki odpoczynek z babcinym ciachem i mamusinym piesełem, który mi pomagał
Co jeszcze porobiłam:
- wyczyściłam opony i zaaplikowałam Plak do opon
- czyściłam hamulce płynem do czyszczenia hamulcy
- czyściłam pedały wykałaczką i patyczkami do uszu z pozimowego jeszcze brudu, w końcu trepek czasami kupuje mi waciki, to co będę patyczków żałować
- przeczyściłam grilla (można kiełbasę smażyć, tylko trzeba uważać na znaczek audi )
Noi niunia w całej okazałości