Witam
Niemiła przygoda mnie spotkała, a mianowicie jadąc autostradą auto odmówiło posłuszeństwa, tzn zaczęło nim przez chwile szarpać, zwolniłem bo myślałem że przełącza mi z gazu na benzynę, ale po otwarciu okna usłyszałem dość głośny dźwięk stukania... Dobrze że to było przy samym wyjeździe z autostrady, przejechałem jeszcze tak z 2 kilometry do mechanika. Z oględzin "słuchowych" - poszła się paść główka korbowodu. silnik to 2.8 V6. W połowie tygodnia ma mi dać znać co się na pewno stało bo będzie robił oględziny. Powiedział że jeśli to będzie to, to w 2 tys się może zamknie... Ale teraz pytanie, czy opłaca się naprawiać? Czy nie lepiej kupić silnik? i jeszcze jedno, dlaczego tak się stało, oleju był max stan, ale mogło zabraknąć smarowania jakimś dziwnym trafem?
Pozdrawiam