Witam,
Zacznę od tego, że auto na trasie zrobiło się mułowate i zaczęło tracić moc tak jakby nie było w ogóle nie było turbo. Po zgaszeniu i ponownym włączeniu wywaliło check, gość podpiął do kompa i powiedział, że to "błąd recyrkulacji spalin" i mogę wracać do domu ale będę jechał wolno. Dojechałem do siebie, około 40km bez mocy i odstawiłem na warsztat. Na drugi dzień gość dzwonił, że auto gotowe, wymienił EGR i wszystko śmiga. W kolejnym dniu znów robiłem trasę i po koło 90km ponownie zaczęło dziać się to samo z tym, że do tego zaczął mega kopić na czarno i już prawie w ogole nie miał mocy + znów pojawił się check. Auto postało 2 dni, odpaliłem i jechało jak gdyby nigdy nic z tym, że kopciło podczas przyspieszania i po przejechaniu około 70km znów zaczął tracić moc. Znów odstawiłem na ten sam warsztat, po kilku dniach auto do odbioru i powiedzieli, że "wtyczka przepływomierza" była luźna, niby to poprawili, skasowali błędy i jest git (nie wzięli ani złotówki). No i znów trochę pojeździłem zrobiłem ok. 100k, następnego dnia ponownie coś okolo 100km i znów za zaczęło tracić moc i zamulać jakby nie było turbo + lekkie kopcenie, chociaż tym razem w trakcie jazdy tak jakby się to naprawiało i raz była moc a raz nie. Czy ktoś może miał podobnie albo wie co może być przyczyną takiego zachowania samochodu? Nie chce już dawać kolejny raz na ten sam warsztat, bo ewidentnie nie mają pojęcia co z tym zrobić...
Pozdrawiam,
Tomek