Witam.
Mam taki problem...zostawiłem auto( 2.5TDI ) na noc zaparkowane pod bardzo ostry podjazd (wyjazd z garażu :/), rano za żadne skarby nie chciało zapalić, nawet po zjechaniu na równy teren i odczekaniu dłuższej chwili. W końcu padł akumulator. Miałem już podobną sytuacje w zimie, ale podjazd był dużo mniejszy i po chwili "grzania" rozrusznika załapywało,dlatego myślałem że to podobna sytuacja. Co może być przyczyną i czy da się temu zaradzić, nie licząc nie ustawiania auta na zboczu...Czy po naładowaniu akumulatora będzie teraz dobrze ?
I drugi problem...
Jeśli silnik jest zimny, to auto zapala "od strzału" nie licząc ww. sytuacji, a czasem po przejechaniu kilku kilometrów, chwilowym postoju na wyłączonym silniku, żeby zapalił trzeba odczekać ładną chwilkę (około 3-4sek.). Rozrusznik kręci dobrze a auto nie zapala. Nie zdarza sie to często, ale jednak. Świece? Czasem niema żadnego problemu..