Witam serdecznie,
mam pewien problem i nie bardzo wiem jak sobie z tym poradzić.
Otóż posiadam Audi A4 B6 rocznik 2002 z silnikiem 2.0 w benzynie. Gdy go kupiłam miał trochę ponad 175k na liczniku. Auto jest w stanie idealnym z zewnątrz. Byłam nim tak zachwycona, że nawet przez myśl nie przeszło mi, że auto które ma 175k na liczniku nie może mieć tak wytartej kierownicy i drążka zmiany biegów, ale to już było po fakcie dokonanym. Kupiłam go pod koniec marca 2015. I po ok. 2 miesiącach zaczęły się problemy. Dolewałam olej po 2l co jakieś 300 - 400km. Poradzili mi, że trzeba wymienić pierścienie i uszczelki, a że się wykosztowałam to naprawa zaplanowana była gdzieś na początek października. Jednakże tuż przed oddaniem auta w trasie zaczęła mrugać kontrolka silnika, auto się trzęsło, że ciężko było utrzymać drążek zmiany biegów i nie miało mocy. Oddałam do naprawy. Powiedziałam, że bierze tyle oleju, więc mechanik zapewnił mnie że jak powymienia wszystko (remont silnika) to będę jeździć od wymiany do wymiany oleju i będzie ok. Więc zgodziłam się na naprawę. Mechanik trzymał go miesiąc, ciągle przedłużając termin oddania, a bo trzeba to wymienić i tamto i trzeba czekać aż szlifierz odda głowicę itd. No ale po miesiącu autko było z powrotem u mnie. Za naprawę zapłaciłam ponad 3k. Mechanik oddał głowicę do szlifu, wymienił odpowietrzenie (bo rurki były po prostu poklejone taśmą), filtr oleju, uszczelki, świece, rozrząd (przy okazji), pompę wody i pierścienie. Wlał oleju na max i wszystko fajnie gdyby nie to że po przejechaniu 300km silnik znów był suchy. Pojechałam do niego, stwierdził, że trzeba przerobić odmę. Znów zalał oleju na max i znów to samo tylko tym razem przejechałam niecałe 150km i silnik znów jest suchy. Jak odpalam za autem jest pełno biało-niebieskiego dymu... Pokazywałam to mechanikowi i mówiłam, że ewidentnie bierze olej to stwierdził, że on oleju tam nie czuje... Znów zadzwoniłam do mechanika to nagle wina leży po stronie szlifierza, że musiał coś spieprzyć. Mechanik chce mi dać auto zastępcze, które prawie nie hamuje, nie ma ogrzewania tylnej szyby, bagażnik się nie zamyka, centralny nie działa, lusterek nie da się wyregulować bo są powciskane na papier, a do tego auto jest nieszczelne, wystarczy trochę deszczu i jest kałuża pod pedałami (to właśnie auto dostałam przy pierwszej naprawie) i nie wiem czy jest na kołach zimowych i szczerze powiedziawszy boję się nim jeździć...
I stąd moje pytania czy za tzw. błąd w sztuce mogę od niego żądać auta z wypożyczalni (bo musze jakoś do pracy dojechać), a także co mam robić dalej. Jeśli znów "naprawi" auto i nie da to rezultatu, czy mam prawo żądać zwrotu pieniędzy? A także co dalej, mam próbować u innego mechanika? nie mam pieniędzy żeby tak po prostu go wiecznie naprawiać, ale z drugiej strony tez nie chciałabym go sprzedawać, bo za dużo mnie kosztował...