Długo się nie odzywałem, bo przechodziłem przez tę sprawę i odwiedziłem łącznie 4 mechaników.
Jeden z mechaników powiedział mi, że 45 km ode mnie, w Rędzinach pod Częstochową, jest mechanik, który awaryjnie otwiera auta i przerabia zamki pod obecny kluczyk. Mechanik z Rędzin przyjechał, otworzył auto i kazał nim przyjechać do siebie na przerabianie zamków.
awaryjne otwarcie + dojazd 45km = 170 zł
przerobienie zamków = 2x 70 = 140 zł
zakodowano także obecny kluczyk
razem: 310 zł
Za dodatkowe 200 zł dorobił mi także drugi kluczyk, który wygląda jak serwisowy (zwykły, prosty, bez pilota) służący do odpalania i otwierania auta.
Droga impreza, jednak 300 zł pokrył Sprzedający samochód, ponieważ nie poinformował mnie, że auta nie da się otworzyć kluczykiem, a ja w natłoku sprawdzania wszystkiego innego tego nie sprawdziłem.
PS. żeby stresu przypadkiem nie było za mało, jak tylko mechanik otworzył auto i pojechał, to ja spróbowałem je uruchomić. Nie dało się. Po przekręceniu kluczyka słyszałem tylko jedno cyknięcie. W panice zadzwoniłem do tego mechanika, by się wrócił, zanim odjedzie daleko. Gość powiedział, że nie ma sensu, bo i tak nic nie zrobi i trzeba samochód do niego zaholować, bo pewnie ma dodatkowe zabezpieczenie. Jednak wtedy uświadomiłem sobie, że to cyknięcie to może być dźwięk przekaźnika (bendixa?). Podjechałem drugim autem, podłączyłem kable i odpaliłem. Ehh, co to był za dzień...