Miałem nieprzyjemną sytuację na parkingu pod sklepem wieczorem, siedziałem w samochodzie i czekałem na swoją narzeczoną, samochód stojący obok po mojej lewej stronie też czekał na kogoś i ten pasażer przyszedł. Gdy wsiadał do swojego samochodu, to uderzył swoimi drzwiami w moje drzwi (miał mnóstwo miejsca, by wsiąść, a nawet wsiadł i po fakcie jeszcze bardziej sobie drzwi otworzył i uderzył). Byłem zaskoczony sytuacją i nie zdążyłem tej osoby skonfrontować, bo kierowca od razu odpalił samochód i zaczął odjeżdżać, więc skupiłem się na zapamiętaniu tablic rejestracyjnych. Udało mi się szybko włączyć nagrywanie w telefonie, uchwycić odjeżdżający samochód, wypowiedzieć na głos nr tablic i wysłać je smsem do narzeczonej wraz z informacją o tym co się stało. Mam też nagranie z kamerki przedniej, jak wjeżdżałem na parking i tam widać samochód sprawcy oraz numery rejestracyjne.
Na stronie UFG sprawdziłem ubezpieczyciela sprawcy, zgłosiłem szkodę, przyjechał rzeczoznawca, wycenił szkodę na 820 zł (zdarty lakier do metalu, a pod palcem wyczuwał zagięcie blachy, które nie jest widoczne dla oka, samochód to Honda Accord VII 2004 r.).
Obecnie czekam na informacje od sprawcy (przyznanie się do winy), bo pieniędzy nie dostanę jeśli tego nie zrobi, ubezpieczyciel poinformował mnie, że nie mam nagrania z samej kolizji i pozostaje mi czekać na przyznanie się do winy lub dokończenie czynności przez policję (zgłosiłem, bo na infolinii ubezpieczyciela uznali, że w ten sposób będzie mi łatwiej dojść roszczeń). Policja z kolei poinformowała mnie, że prawdopodobnie będę musiał dochodzić roszczeń na drodze cywilnej lub sam ubezpieczyciel się tym zajmie i tak oto następuje odbijanie piłeczki.
Czy dowody, które posiadam są wystarczające? Do nich dochodzi mierzenie uszkodzeń i wiem, że te się zgadzają (uderzył zakończeniem listwy w moje drzwi). Co robić jeśli sprawca się nie przyzna?