Sytuacja wygląda w ten sposób, że kilka dni temu oddałem auto na wymianę rozrządu, plus oczywiście wymiana oleju, płynu chłodniczego i wszystkich filtrów. Dodatkowo poprosiłem mechanika o sprawdzenie gniazda zapalniczki, bo nie działało. Wieczorem odebrałem auto i wszystko śmigało jak należy łącznie z zapalniczką - okazało się, że któryś kabel nie był do końca podpięty. Następnego dnia miałem mały wyjazd i jak przejechałem około 30km zauważyłem, że gdy auto stoi i silnik pracuje na wolnych obrotach to lekko nim kołysze (po wyłączeniu klimy kołysał się trochę mniej, ale też dało się to odczuć). Przejechałem tak jeszcze trochę kilometrów, aż w samym środku korka (a jakże by inaczej), zaczęło go kołysać coraz bardziej i było już słuchać, że silnik nierówno pracuję. Oprócz tego pojawił się dziwny zapach w środku auta (tylko przy wyłączonej klimie), pod maską nie było go czuć (później jak emocje opadły skojarzyłem, że to była siarka). Na szybko sprawdziłem olej, płyny i co tylko się dało, ale wszystko było w normie. Po szybkim telefonie do mechanika odłączyłem kostkę zapalniczki (mogło być gdzieś zwarcie) oraz ustaliliśmy, że jeden z tłoków przestał pracować. Wiem, że nie powinno się tak jeździć, ale sytuacja była taka, a nie inna i musiałem jakoś wrócić na trzech tłokach do domu. Podczas powrotu co jakiś czas pojawiał się zapach siarki, natomiast jakieś 10 km od celu silnik zaczął pracować normalnie i zapach też przestał się pojawiać.
Później wieczorem skojarzyłem, że zapach, który w tedy czułem był to zapach siarki, a to oznacza gotujący się akumulator. Na chwile obecną przejechałem od tego momentu kilkadziesiąt kilometrów, zapalniczka jest znów podłączona, silnik pracuje normalnie i nie czuć tego zapachu. Jedynie na wolnych obrotach na włączonej klimie lekko czuć bujanie auta. Oczywistym wydaje się fakt, że musi być jakieś połączenie między zapalniczką, a tą akcją. Wydaje mi się, że była odłączona nie bez powodu, ale mimo jej ponownego podłączenia problem się nie pojawił.
Poszukałem trochę informacji i pogadałem z kilkoma znajomymi co się mogło stać i w sumie do końca nie jestem pewny. Może ktoś z was będzie wiedział co mogło być nie tak.
Chciałbym się również spytać:
- czy po takiej akcji należy wymienić układ zapłonowy (cewka + kable + świece),
- czy mogły się uszkodzić poduszki silnika i dlatego go tak teraz lekko buja,
- czy akumulator jest do wymiany czy jeszcze trochę pociągnie,
- jak w prosty sposób zlokalizować, czy jest i jeśli tak to gdzie zwarcie przy zapalniczce,
- czy może być uszkodzony regulator napięcia alternatora i jak to sprawdzić?
Przepraszam, że tak długo, ale starałem się opisać problem oraz sytuację jak najlepiej
Zależy mi również trochę na czasie bo za 3 tygodnie wybieram się w dłuższą podróż i nie chciałbym, żeby podobna akcja zdarzyła się gdzieś po drodze.