Witam!!!
Mam taki problem. W piątek uderzył we mnie koleżka, dokładnie w tył samochodu (papiery podpisane, sprawa do dogadania, bez policji itd). Z zewnątrz obrażenia wyglądają następująco:
1. tylny zderzak przesunięty lekko do przodu, około 1 centymetra względem klapy bagażnika (klapa i żadna cześć karoserii nie jest naruszona tak przynajmniej wygląda, oglądane przez mechanika, zaglądał do bagażnika gdzie nic tez nie zauważył).
2. kilka dosłownie 3, może 4 rysy które po lekkim wypolerowaniu pewno zostaną(na tylnym zderzaku)
Mechanik powiedział ze lakierowanie całego zderzaka to koszt 300 zl plus prawdopodobnie mocowanie i zabezpieczenie zderzaka da się naprawić, koszt naprawy około 200 zl. gorzej jeśli cale mocowanie do wymiany (czego mówi ocenić się nie da bez zdejmowania) cena naprawy wyniesie 500 zł. Czyli w sumie koszt naprawy min 500 zł. - 800 zł. z lakierowaniem. Pewne to nie jest bo to tylko zaznajomiony mechanik nie zajmuje się blacharka.
Ponieważ koleżka, który we mnie wjechał nie chce robić sprawy przez ubezpieczenie to pytanie brzmi:
Ile powinienem krzyknąć kaski żeby nie wtopić . Czy może jednak obstawać przy naprawie związaną z firma ubezpieczeniowa, która znowu jest zapewne nie jakoś bardzo sprawna. Dodam ze nie koniecznie muszę robić lakierowanie ale jeśli już mam brać kasę to lakier tez dochodzi. (z 3 rysami wytrzymam :>) (taki interes ewentualnie )
Pozdrawiam i proszę o szybkie odpowiedzi bo zależy mi na czasie. Z góry Dziękuję.
Mateusz aka mUd