Witam!
Mam problem z silnikiem, który gaśnie podczas jazdy. Żeby moć go ponownie zapalić, trzeba poczekać kilka minut ... lub kilkadziesiąt godzin. :/
A4 B5 z 1995r. (1.8T) + LPG (sekwencyjna instalacja Zenit)
Może po kolei. Wybrałem się w 100-kilometrową trasę. Na LPG oczywiście. W połowie trasy podczas dojeżdzania do skrzyżowania (czerwone światło) zgasł silnik. Zapaliłem, przejechałem bez problemów następne 30 kilometrów i znów zgasł silnik, tym razem podczas równomiernej jazdy około 70 km/h. Zapaliłem. Jadąc popatrzyłem na diody od gazu, które zamiast świecić jednostajnym światłem (informującym ile gazu jest jeszcze w zbiorniku) mrugały! Czyli zachowywały się tak jak zawsze gdy rusza się na zimnym silniku - wtedy diody mrugają informując, że silnik pracuje na benzynie, ale później samo przełączy się na LPG, gdy będzie cieplejszy. Pomyślałem, że popsuła się instalacja gazowa. Wcisnąłem przycisk (przełączający na benzynę) i jechałem dalej. Za następne 10 km i znów silnik zgasł podczas jazdy. Tym razem już nie zapalił. Przy próbie zapalenia (przekręceniu kluczyków w stacyjce) słychać, że rozrusznik kręci, ale nic więcej się nie dzieje. Po około 5 minutach silnik zapalił. Zjechałem na stację, dolałem 10 L benzyny (tak na wszelki wypadek gdyby wskaźnik ilości benzyny pokazywał nieprawdę). Przejechałem 500 m i zgasł. Znów kilka minut czekania, następne 500 m jazdy i zgasł. I tak jeszcze ze trzy razy. Aż zgasł i nie zapalił nawet po 4 godzinach czekania.
Auto na lawetę i do mechanika. Rano mechanik przekręca kluczyk ... i zapalił od razu! Pojeździł trochę po okolicy, problem się nie powtórzył. Aż do następnego dnia. Powtórka z rozrywki. Raz zapala po kilku minutach a czasem dopiero następnego dnia.
Posprawdzał kable, poruszał tu i tam, na wszelki wypadek jakieś kable zaizolował i co ważne: wyjął bezpiecznik od instalacji gazowej (żeby wykluczyć, że to jej wina). Auto jeździło na benzynie bez problemów następne kilka dni. A dziś znów zgasło podczas jazdy i od 10 godzin nie chce odpalić. Ręce opadają!
Co to może być?
Zaznaczę, że z autem nie miałem wcześniej problemów (a posiadam już 6 lat), dbam o nie, regularnie wymieniam oleje, filtry, rozrząd itd. (no, może poza filtrami gazu, gdzie chyba nieco się zagapiłem), tankuję na porządnych stacjach. Żeby nie zarżnąć pompy paliwowej zawsze mam w baku ze 20 litrów benzyny. Żeby silnik długo i dobrze służył, po 500 km przejechanych na gazie, robię 100 km na benzynie. Słowem dbam o auto i do tej pory nigdy problemów (poważnych problemów) nie było...
Gdyby winna była pompa paliwowa, jadąc na gazie silnik by nie zgasł (tak jak pierwszego dnia), zgadza się?
Czy niesprawna/brudna przepustnica może dać takie objawy?
Czy powtarzający się problem, mimo wyjęcia bezpiecznika od instalacji gazowej, oznacza, że na pewno instalacja gazowa nie jest winna?
A może wtryskiwacze gazowe są nieszczelne?
Dodam jeszcze, że immobilizer został odłączony jakieś 3 lata temu. W aucie jest fabryczny alarm + dodatkowy alarm. Może to on powoduje problemy?