tak tak cały i zdrowy. Byłem we Wrocławiu, jechałem na uczelnie i jakaś babka chciała wypuścić karetkę no i troszkę ostro hamowałem, ja wyhamowałem ale koleś za mną już nie i we mnie a ja w babkę w kolesia jeszcze jeden koleś i ja jeszcze raz w babkę i tak się skończył żywot zeżartej przez rdzę Asterki... :) w sumie to dobrze bo nikt by za nią mi nie dał 5tys a tak ubezpieczenie 3tys i 2tys koleś wziął na części. W niedziele mam nadzieję że zbierzemy się większą grupą.. pozdrawiam i do zobaczenia