Jaką pogodę mamy każdy widzi (wczoraj śnieżyca w całym kraju). Wczoraj wracałem wieczorem do domu. Jadąc jedną z naszych pięknych nie odśnieżonych dróg musiałem dosyć ostro skręcić i przebić się przez ok.25cm warstwę śniegu. Na moje nieszczęście ugrzęznąłem. Oczywiście byłem wyposażony w saperkę. Po delikatnym odkopaniu samochodu przy pomocy siły mięśni brata próbowaliśmy wyjechać ze śniegu. Ku mojemu zdziwieniu auto ani drgnęło. Wskazówki liczników się podnoszą, silnik pracuje prawidłowo, biegi wchodzą jak należy. Przy puszczaniu sprzęgła słychać tylko zgrzyt z okolicy koła/przegubu/półosi. Dzisiaj po wepchnięciu na kanał i postawieniu samochodu na klockach, zacząłem to kręcić kołami, sprawdzać czy da się ruszyć półośkami i w pewnym momencie prawa półoś doszła o kilka cm w stronę koła. Guma od przegubu zewnętrznego jest powciągana do środka a na wierzchu jest widoczny smar. Audi zaczęło jeździć. Półosi więcej już nie dało się ruszyć na boki. Stuków z przegubu nie słychać.
Pytanie: Czy to wina przegubu? Czy trzeba wymieniać cały czy tylko jakieś zabezpieczenie?