Witam Wszystkich. Ostatnio żonka zadzwoniła do mnie i powiedziała że nie może auta odpalić. Że przekręca kluczyk i wszystkie kontrolki gasną i słychać tylko takie puknięcie. Sprawa oczywista pomyślałem sobie , akumulator. Kobietka na krótkich trasach jeździ a ostatnio grzało więc klimatyzacja na fula. Akumulator naładowałem, włożyłem do auta, podłączyłem i odpalam - działa. Więc problem uważam za rozwiązany. Pojeździła parę godzin i wszystko było w porządku. Ale na drugi dzień pojawia się ten sam kłopot bo znowu żonka dzwoni i informuje mnie że nie może odpalić auta. Znowu naładowałem akumulator, miernikiem sprawdziłem 12V. Podejrzewałem że może alternator słabo ładuje a co gorsze że wcale nie ma ładowania. Podłączyłem akumulator żeby odpalić silnik a sprawdzić alternator i tu pojawił się problem. Rozrusznik nawet raz nie zakręcił. Słychać że bendiks wyskakuje i to wszystko. To pomyślałem SZCZOTKI W ROZRUSZNIKU SIĘ ZAWIESIŁY bo jeśli akumulator dopiero co naładowany. Opukałem go delikatnie młoteczkiem. Jakby ożył ale dziwnie. Raz silnik rozrusznika się włączał a bendiks nie , a potem tylko sam bendiks. A jak w końcu załapał to z ledwością kręcił. Może rozrusznik się zatarł ?? Pomóżcie bo już sam nie wiem czego szukać.