Teraz prosze o jakies sugestie wskazówki co mogło się stac bo już całkowicie zdurniałem
Po całej dzisiejszej przygodzie i przymusowym postoju w Łodzi odpalam auto ( po około godzinnej przerwie ) i
Auto pracuje jakby wyjechało z fabryki żadnych wczesniejszych obajwów spadku mocy,totalnie nic..Po szybkim namyśle zapada decyzja powrotu do Warszawy...Przed nami 135 km..Do Strykowa około 15 km,spory ruch bez szalenstw predkosc max 60...Po wjezdzie na autostrade w (pamieci wczesniejsze problemy) jazda próbna,turystyczna 110km/h Co 10 km stopniowo jechalismy szybciej a ostatnie 80 km jazada non stop w zakresie 140-150 km...żadnych problemów z autem żadnego spadku mocy itd...Teraz rodzi się pytanie Co wydarzyło się wczesniej Jestem swieżo po wymianie turbinki ale co się stało?,nie mam pojęcia..ktos podpowie co to mogło być? Nic samo się nie naprawia a sprawne auto to podstawa ( za dużo jezdze w trasie ) więc problem sam się nie rozwiąze...Jeszcze 4 godz temu ledwo jechałem,spadek mocy był taki że ledwo auto przyspieszało ruszając spod swiateł,na trasie mogłem mijac tylko tiry i to bardzo ospale.Po wystygnieciu silnika auto odzyskało moc:) Może wczesniej przeszedł w tryb awaryjny? sam nie wiem..fak faktem ze tuż przed tym spadkiem mocy przez 80 km auto dostawało w kośc (180-190km) Wyjazd do Poznania totalna klapa ale ciesze się ze w ogóle udał sie powrót do Warszawy