dziś spotkała mnie taka sytuacja...jadę po zakupach do swojej gorszej połówki, taki trochę zamulony i widzę we wstecznym lusterku, że pałki jadą za mną..ocknąłem się, że nie mam pasa zapiętego i w tym momencie kogut odpalony...mówię sobie, że ch.. trudno, sprawdzali mnie ponad pół godziny, przeryli auto(a w kufrze sprzęt po wędkowaniu, sporo dosyć) oddali dokumenty i przeprosili ale akurat kogoś tam poszukują...a ja jak wcześniej napisałem na zamulaczu jechałem, tak mimo chodem odpowiadam, że nic się nie stało rozumiem bla bla bla ale przez was mi bułki wystygły:kox: po chwili dotarło do nie co powiedziałem, szkieł się uśmiechnął