Witam Panowie!
Mam problem z moim AFN-em... Jakiś czas temu zrobiłem regenerację turbiny. Samochód zaczął działać zupełnie inaczej, jakby dostał drugą młodość ale po jakichś 2 tyg. znowu zaczął wpadać w tryb awaryjny. Diagnoza - ponownie do wymiany wirnik z łopatkami i coś jeszcze (mam te części gdzieś w domu). Odebrałem auto i teraz w tryb awaryjny owszem nie wpada ale strasznie drażni mnie co innego. Maks. moment obrotowy powinien być przy ok. 1800 rpm. Jak jest zimny to jeszcze powiedzmy, że tak jest ale raczej nie do końca. A jak się trochę nagrzeje, to czuć jak ciągnie dopiero od 2,2k i tak do 3,5-4k. I tu kolejny problem: np. ruszam na 1 i obroty idą do ok. 3k, wrzucam 2 i samochód zanim zacznie nabierać mocy to ma meeeega turbodziurę. Dopiero od ok. 2,3-2,5k zaczyna przyspieszać i tak po każdej zmianie biegu na wyższy, przez chwilę mega muł i dopiero potem przyspiesza. Mam wrażenie jakby miał nie 110 KM, a 90 KM i nie jak TDI tylko jak Citroenowe 1.9 TD z Xantii. Już mi ręce powoli opadają do tego turbo... Dodatkowo jak samochód postoi na świeżym powietrzu kilka godzin np. podczas jak jestem w pracy i nim ruszam to coś wyje przy przyspieszaniu i hamowaniu silnikiem. Tu bym obstawiał łożyska w skrzyni, bo i tak mam do wymiany ale zastanawiam się czy to turbo nie wyje... Przed całą regeneracją wg mnie samochód był dynamiczniejszy tyle, że wpadał w tryb awaryjny i to był mega problem. Chciałem założyć czipa ale dopóki nie posprzątam tego bałaganu z turbo to nie ma mowy... Sprzęgło jest nowe i dwumasa też tyle, że założona sztywna. Ma ktoś może jakieś sugestie? Czy znowu spartaczyli naprawę turbo czy to jakieś inne powody mogą być? Mnie się pomysły kończą i cierpliwość do tego...