Witam,
Na wstępie zaznaczę, że nie jestem super biegła z nomenklaturą samochdową.
Półtora miesiąca temu wymieniałam w warsztacie samochodowym w Warszawie filtr oleju, filtr powietrza, a co za tym idzie olej. Zatem musiałam zostawić samochód na kilka dni w warsztacie.
2 dni temu zapaliła mi się kontrolka, że jest minimalny poziom oleju. Sprawdziłam na bagnecie i oklazało się, że faktycznie poziom oleju jest minimalny. Zatem kupiłam nowy olej na stacji benzynowej i według zaleceń moich kolegów (nie wiem czy było to do końca mądre) wlałam na zimny silnik 3 litry oleju. Kontrolka zgasła po przejechaniu 30 km (w moim modelu audi mieści się 5.5 litra oleju, zatem mam nadzieje, że nie przegiełam z dolewaniem). Ponieważ bałam się, że olej wycieka, azaliż zapewne pomyliłam kapanie pod samochodem, które uznałam za wyciek oleju z kapaniem z klimatyzacji, podjechałam do innego warsztatu samochodowego w dniu dzisiejszym. Panowie z warsztatu odkręcili osłonę silnika i nie zuważyli po 30 minutach pracy silnika, żadnego wycieku oleju. Polecili przyjachać w dniu jutrzejszym do ich warsztatu, zostawić samochód na całą noc i oni sprawdzą, czy faktycznie coś wycieka czy też nie. Jedynym pomysłem, który urodził się w ich głowach był możliwy wyciek oleju w miejscu gdzie znajduje się korek.
Pytanie brzmi czy faktycznie może coś wyciekać, bo z jakiego by innego powodu skończył się olej, skoro ponad meisiąc temu był wymieniany, czy może poprzedni warsztat zwyczajnie 'ściemnił', że ów olej wymienił.
Warsztat samochodowy, który zajął się wymianą filtrów oleju, powietrza i samą wymianą oleju półtora miesiąca temu to:
Adam Ziółkowski
Al. Solidarności 15
do którego to własnie się uprzedziłam, ponieważ za wymianę klocków i tarcz na tył + naprawę wężyka od klimy do mojego innego samochodu (alfa romeo 147) zażyczył sobie 900 złotych. Nie dają oni ani rachunków ani ksiązki serwisowej, stąd też martwie się czy faktycznie wszystko (jak twierdzą) zostało dobrze zrobione w audi.