od kupna auta od kolegi zrobiłem bez problemu jakieś 3 tyś km i pewnego dnia gdy wracałem do domu jechałem prostym ok 4 km odcinkiem drogi ,przy prędkości 110 km wpadłem w dołek auto momentalnie dobiło i przy wybiciu usłyszałem głuche pukniecie do domu miałem jeszcze ok 3 km gdy robiłem ostatni zakręt w prawo przy prędkości ok 20 km/h strona kierowcy opadła i przeszorowałem jakieś 4 m jak się później okazało wahaczem po ulicy. wiedziałem że dobrze nie jest przez pierwsze 3 min nie wychodziłem wcale z auta światła awaryjne i telefon do brata i kumpla po 5 min ekipa już była . koło ułożyło się pod skosem i schowało we wnękę nie mieliśmy żadnego pomysłu żeby ruszyć to żelazo z drogi . była 18,20 sklepy pozamykane całe szczęście udało się skombinować nowy wahacz Febi po zwiezieniu wszystkich gratów z garażu zabraliśmy się do roboty teraz juz wiem że wymiana wahacza powinna trwać ok 1 godz ale że nikt z nas nie miał nigdy do czynienia z wielowahaczowym zawieszeniem zajęło to nam aż 4 godz ! udało się . ! Na drugi dzień auto trafiło na kanał celem ustalenia innych usterek ,co się okazało pęknięty wahacz był firmy TRW drugi wahacz też był już pęknięty( sworznie w środku suche jak pieprz !) ,rozcięta opona ,przestawiona zbieżność,końcówka drążka do wymiany,błotnik do wymiany + pęknięta plastikowa nakładka progu, amortyzator zaczął wydawać dziwne odgłosy - 2 do wymiany . koszty napraw ok 1700 zł jak mogło się to stać ?... lepiej nie mówić szczęście w nieszczęściu
tego dnia oszukałem przeznaczenie ...