Dziennikarka, przeprowadzając wywiad z emerytowanym kapitanem statków, spytała:
- Kiedy pan przeżył największą burzę?
Zamilkł kapitan, ale widać po oczach, że przeszukuje swoje życie wilka morskiego. W końcu rzecze:
- To było zaraz po ślubie. Jak splunąlem w domu na dywan.
Wchodzi facet ze złotą rybką do onkologa. Siada. Milczy.
Onkolog również milczy. Patrzą na siebie pytająco.
- Kicha - wydusza z siebie wreszcie facet.
- Słucham?
- Kicha.
- Jaka znowu kicha?
- Rybka kicha. Chora jest, znaczy się.
- Panie, coś pan! Jak rybka może panu kichać? A w ogóle ja jestem onkologiem, czemu przynosi pan do mnie chorą rybkę?
- Kolega pana zareklamował. Podobno raka pan wyleczył.