Koledzy, sprawa wygląda następująco.
Jeśli chodzi o dbanie o auto to najlepszy start to odpowiedzenie sobie na pytanie : Czy mam dyscyplinę, miejsce, czas i chęć aby porządnie myć auto ? Bo detailing to nic innego jak dyscyplina i dokładność.
Jeśli brak Ci któregoś z tych elementów, lepiej oddać co jakiś kwartał auto do jakiegoś ogarniętego zakładu na mycie/dekon/zabezpieczenie, a samemu zmywać z auta kurz.
W takim wypadku nie trzeba za wiele:
3 wiadra. W kastoramie kupiłem moje 12L-ówki za jakieś grosze.
2-3 rękawice. Nie muszą być ani drogie ani ładne. Muszę być czyste i albo różne kolorami albo opisane, żeby się nie mieszały. Jedną leci do wiadra z kołami, jedna służy do mycia górnych partii auta, i wyskakuje z wiadra z szamponem zanim ta do dolnych partii tam wlatuje.
Ręcznik do osuszania mikrofibrowy. Jest tyle sklepów, że można znaleźć każdy fason i w zasadzie każdy z nich zrobi robotę.
Parę fibr aby zatrzeć film wodny plus ewentualne quick detailer dowolnej firmy i koloru i smaku i zapachu. Dokładnie tak: obojętne.
Najważniejsza tutaj jest powtarzalność.
Sedno kapitalizmu. Kosmetyki samochodowe, tak jak i inne, dostępne są w każdym budżecie i kolorze/kształcie. Droższy wcale nie oznacza lepszy, zazwyczaj te droższe walczą o te ostatnie 5% różnicy w efekcie. Przykładem woski gdzie różnice w cenach bywają olbrzymie ale nikt głośno nie mówi że efekty już tak spektakularne nie są, aby być o 700 procent bardziej szklisty czy podbijający ziarno itp.
Także każdy znajdzie cos dla siebie. Ja polecałbym w miarę możliwości wybrać się do sklepu gdzie takie środki dostępne są do pomacania, powąchania.
Ja np nie lubię nic z chemicznym zapachem, mogę dopłacić za lepszy zapach i konsystencję, bo wierzę w to, że uprzyjemnia to pracę przy aucie.
To samo tyczy się rozwijania zestawu, jeśli już masz tę fazę. Nieważne który wosk/sealant kupisz. Oczekiwanie, że przykładowo jakikolwiek posiedzi przez całą zimę, na aucie które parkuje na zewnątrz i dużo jeździ, i bez zmywania shitu to nonsens.
Co do dokładnej progresji, w przypadku kiedy auto nie wymaga korekty lakieru aby dobrze wyglądać, ale jest totalnym brudasem, to:
1. Jeśli auto jeździło w zimie miesiąc dwa i nie było jak umyć, to najpierw zaczynam od samej myjki ciśnieniowej, zrzucam tym nadmiar syfu.
2. Jade na krótką rundę aby wysechł lakier
3. Pryskam odsmalaczem jedną albo i dwie rundy. Nauczyłem sie juz że lepiej czasami zużyć więcej chemii ale za to skrócić czas z glinką do minimum.
4. Na odsmalacz odrdzewiacz
5. Na to wszystko piana aktywna
W przypadku kiedy tego nie mam, a dokładnie pamiętam czas kiedy nie miałem:
6. Spłukuje wodą auto. Celem usunięcie luźnych brudów.
6A. Myje dokładnie koła i opony.
7. robię mocny roztwór wody z szamponem i zaczynając od dachu i maski, poprzez szyby, do lusterek i górnych partii drzwi oblatuję auto dookoła.
Często wymaczam rękawicę w wiadrze z czystą woda i na dodatek spryskuję wodą z końcówki węża.
8. Spłukuje górę auta.
9. Jak trzeba dorabiam wody z szamponem.
10 Myje powoli panel po panelu dolne części dookoła auta. Najpierw drzwi, potem błotniki, potem przedni zderzak a na koniec klapa i zderzak tył.
11. Płukam.
12. Robię słaby roztwór szamponu i rękawicą go spieniam i narzucam go trochę na kawałek który będzie glinkowany.
13 Glinkuję całe auto z góry do dołu na koniec glinkuje koło. Niektórzy w tym momencie by jeszcze raz myli, ja tylko płukam.
14. Osuszam
15 Jadę na szybka rundę aby woda z zakamarów wyleciała.
16. nakładam cleaner. Tutaj można, jak się nie ma cleanera, przelecieć także lakier IPA aby go wyjałowić. [Nie kosztuje majątku]
17 woskuję.
I na koniec powtórzę się jeszcze. Nie licz pierwszy raz na długi okres trzymania się wosku. Nie licz na świetny efekt. Nie licz ile gramów wosku zużyłeś. Ciesz się samą czynnoscią a samochód nawoskowany i naprawdę czysty i tak będzie lepiej się prezentował niż przed kuracją
Powodzenia