Piszę z problemem z moim samochodem a teraz raczej już mechanikiem i całą sytuacją która zaistniała a potrzebuje jakieś podparcia merytorycznego osoby która zna temat mechaniki i jest obiektywna. A jestem na etapie mega rozpaczy i półżartem mówiąc wchodzenia na drogę sądową lub co najmniej rękoczynu... ale do rzeczy... postaram się to opisać w miarę logicznie...
Pacjent: Audi A4 1.8T 163 KM 2006r, przebieg europejski... 200115 tyś. ( samochód niby prześwietlony przed zakupem przez firmę rzeczoznawców samochodowych... motoraport) niby mam wierzyć w ten przebieg... samochód zakupiony w listopadzie 2015.
Objawy: w styczniu-lutym tego roku, zauważyłem ubytki płynu chłodniczego, co jak wiadomo podłoże ma przeróżne, najpierw samodzielna diagnoza... ale że zima wszędzie mokro i niby coś tam mokrego widziałem koło silnika to oddałem samochód do znajomych mechaników w sumie już testowanych kilka razy których darzyłem zaufaniem bo niby lipy nie wciskają.... cóż ich pierwsza diagnoza to nieszczelny termostat... leje się z obudowy... w ich opni nie da się tego uszczelnić itp, temperatury są tam wysokie i "drutowanie" to nie jest rozwiązanie więc po tej argumentacji logicznie przytaknąłem i wymieniłem wiadomo nie tani termostat... i miało by ok...
Oczywiście nie było, pojawił się ogólnie problem z odpowietrzeniem układu chłodzenia, auto nie grzało... ale ponoć ten model tak ma... po w sumie samodzielnej walce udało się odpowietrzyć.... zaczęło grzać ale....
znowu ubytek płynu na pewno po przebiegu nie większym niż 500-700 km, więc wiadomo powtórka z rozrywki i szukanie co dalej, zainspirowany Twoim odcinkiem o uszczelce pod głowicą zakupiłem wiadomy podstawowy sprzęt z alledrogo do sprawdzenia obecności spalin w układzie... test wyszedł negatywnie robiłem 2 x. W sumie byłem happy bo nadzieje że to nie uszczelka się umocniła... zaznaczam że szukałem także objawu "twardych" węży... ja tego nie zaobserwowałem... szukałem dymienia na biało z rana etc. - nie zaobserwowałem nigdy...,
oddałem więc autko znowu do tych samych fachowców z przekazaniem wszystkich swoich obserwacji, pouczyłem też o prośbie sprawdzenia wszystkiego wokół a uszczelka jako ostateczność... niestety w ich opinii nie ma siły to uszczelka pod głowicą, zrobili próbę samochodu pod obciążeniem... czyli wyjechali pod jakąś górkę, stwierdzili e jest "przedmuch", że węże twarde... cóż...
koszty związane z uszczelką są wam znane doszedł też rozrząd przy okazji bo już niewiele mu zostało a przy tej operacji niby trzeba zmienić...
ok pogodzony z kosztami ale jednocześnie zadowolony że będę miał spokój... płace....
odbieram i już ma być dobrze... nie jednak nie jest od odebrania od ostatniej naprawy zrobiłem 1600 km, dolałem około 2 litry płynu. Czyli cóż jestem w szarej d**** i chciałbym Cię zapytać jakie jest wasze zdanie, czy serwis poleciał ze mną w potoczne kulki i zabrał się do sprawy w sposób mega nieodpowiedzialny i teraz mam prawo do roszczeń w tej sytuacji ?
czy też tak mogło być... bo nie wiem uszczelka narobiła takiego ciśnienia że teraz mnóstwo nieszczelności.... ? Cóż potrzebuje po prostu rady jak z tej sytuacji wyjść...
Nie wiem ja mam wrażenie że z robotą uszczelki popłynąłem... Cóż idąc dalej, kolejna wizyta w serwisie autko zostawiłem na cały dzień, i co słyszę: "Marcin sprawdziliśmy Ci wszystkie ewentualne nieszczelności jeszcze raz, zrobiliśmy ciśnienie i tam gdzie się pojawiły krople... podociągaliśmy opaski etc., nie wiemy co się dzieje, jeździj dalej, zobaczymy co teraz..." hmm a teraz przejechałem 1000 km... jak auto ostygnie mam płynu jakieś 2-3 cm pod minimum... Co myślicie ? da się z tego wyjść z twarzą ?