Witam wszystkich! mój problem rozpoczął się przy zakupie samochodu. Kiedy już wracałem zapalił mi się czujnik ciśnienia oleju, stanąłem sprawdziłem olej posłuchałem trochę wydawało się ok odczekałem aż trochę ostygnie ruszyłem dalej i przez 100 km nic. nastepnego dnia wziąłem go na sprawdzenie o co chodzi z tym ciśnieniem wjechałem na autostradę jade spokojnie 180 po chwili wyskakuje ciśnienie oleju, zmniejszyłem prędkość do 140 po 30 km znów się zapaliło potem jechalem setką i tak przez 100 km nic. Ale wiedziałem że coś jest nie tak i oddałem do mechanika okazało się że poprzednik wiedział o problemie i wdupczył jakiś papierek do czujnika ciśnienia. Zmierzyliśmy ciśnienie 2,4 bara przy 3,500 obrotów na rozgrzanym. wymieniliśmy czujnik i na nowym czujniku od razu wyskakiwał błąd, mechanik ściągnął miskę wyczyścił smoka zobaczył na panewki i jedna zmieniła kolor nie ma żadnych rys ale mówił że jeszcze obleci na wakacje moge jechać ale predzej czy pozniej bd do roboty. i wydawało się być ok ciśnienie wzrosło do 5 bar czujnika nie wywalało, Wziąłem auto na testy przejechałem 30 km nic wiec go trochę przycisnąłem i wyskoczyło znów ciśnienie do domu mialem dwa kilometry wiec stwierdziłem ze dojadę. Przy dodawaniu gazu było słychać taki metaliczny klekot. nie był zbyt głośny i trwał krótko tylko jak dodawałem gazu zostawiłem auto do ostygniecia i znów mogłem jechać 30 km i nic sie nie działo mam wrażenie że do tego dochodzi jak się silnik rozgrzeje i dam mu troszke mocniej tak jak by odłączało mi pompę nie mam pojęcia co to może byc. myślałem też o tej pompie że zaworek się lubi zacinać. i teraz nie wiem czy wymieniać tą pompe panewki odrazu pierscienie i uszczelniacze czy lepiej nowy blok <bezradny>