Witajcie Panowie. Mam problem z moim 3.0asn q tip.
Oddałem go na wymianę rozrządu. Mechanik na drugi dzień mówi, że nawet go nie rozbierał bo po podłączeniu do kompa wyszło że mam przestawione wariatory (?) faz rozrządu, jakoś tak to ujął i dodał, że czeka na gościa z kompem typowo pod vagi i że jak wartości tego przesunięcia wyjdą powyżej 0.6 to on tego rozrządu nie chce robić. Dodał wspaniałomyślnie że najlepiej żebym z tym jechał do ASO. On może to zrobić ale "nie biorę odpowiedzialności" przy tym przesunięciu i że najlepiej żebym te wariatory wymienił i że koszt jednego to 2k.
Co z tym zrobić? Ja wiem, czytałem już na forum, że to musi być idealnie ustawione itd itp, ale naprawdę muszę z tym jechać do serwisu? Co oznaczają w ogóle te "0.6" i czy on sobie z tym nie może poradzić? I ta wymiana - jest naprawdę potrzebna czy po prostu on nie wie co ma z tym zrobić w przypadku przesunięcia?
Niedawno go kupiłem i oprócz katów które mam do zrobienia wszystko ładnie pięknie śmiga, nic nie stuka, nie puka, blacha zdrowa. Tylko wyszło takie badziewie i zaczynam już mieć dość skoro durnego rozrządu nie mogę wymienić. Nikt w okolicy nie chciał się tego podjąć bo blokady, bo v6, bo sramto tamto.
Ktoś pomoże?