Witam, chodzę już od mechanika do mechanika i zachodzę w głowę a może ktoś mi tutaj pomoże.
Podczas jazdy na prostej drodze czy to na niższych czy wyższych obrotach słychać stukanie w przednim zawieszeniu, takie można to nazwać nawet piszczenie jakby coś obcierało lub miało wyraźne luzy. Podczas naciśnięcia delikatnie hamulca głos całkowicie znika i zmienia się w metaliczny dźwięk, a jak docisne mocniej hamulec to całkowicie znika. Byłem na 3 stacjach diagnostycznych i żadnych luzów nie wykrywa, dwóch mechaników mówiło, że luzów także nie ma, bo każdy sprawdzał i jedyne co to "łożysko lub krzywa piasta koła". Zaznacze, że wymieniłem już tarcze i klocki na Bosha, więc nic z niższej półki. Jak na podnośniku ruszam koło (bo to bardziej z lewej strony od kierowcy) to nic sie nie dzieje, żadnych luzów nie ma, ale podczas kręcenia samym kołem dźwięk jest słyszalny. Ogółem zaznaczę, że problem jest tego rodzaju, że na zimnym hamulcach przez pierwsze powiedzmy 500 metrów nic nie słychać, dopiero jak sie rozgrzeją to słychać owy pisk (chociaż to nie jest sztywna zasada).
Zachodzę w głowę, co to ma być, a nie chce wszystkiego po kolei wymieniać, bo to jak dla mnie bezcelowe. Myślałem, że to wina krzywej tarczy (która faktycznie była krzywa swoją drogą), ale po zmianie jej dźwięk ustał na 100 km jazdy po czym znów się pojawił. Klocki wymieniałem dwa razy - pomogło na chwilę, wahacze luzów nie mają, auto dobrze sie prowadzi i nic nie wali, ani nie ściąga (chociaż czasami mam wrażenie, że na kamieniach coś potrafi "piznąć" z lewej strony, ale wszyscy mówią, że tam nie ma co walić, więc może to moje złudzenie i przewrażliwienie).
Ktoś ma pomysły co to może być i jak spróbować zdiagnozować problem?