Również tego nie rozumiem...
Jeżeli to świece, to skąd ten cholerny dym? - jeżeli komuś wylała się kiedyś odrobina ropy na rozgrzany kolektor wydechowy, to wie o czym piszę. Przecież gdyby świeca nie grzała, nie byłoby także dymu - to raczej wskazywałby, ze świece są OK, tyle, że nie ma odpowiedniego ciśnienia do zapłonu ropy. Z drugiej strony, im zimniej, tym cylinder ciaśniejszy, więc i stopień sprężania lepszy, mroźne powietrze po odgrzaniu się od świecy także zwiększa swoją objętość, więc ciśnienie jeszcze lepsze...
No i to co mnie dziwi kompletnie - samochód odpalałem dzisiaj po 10 godzinach postoju... przy -9st.C. Brak kontrolki "za zimno", a silnik zaskakuje na dotyk, chodzi idealnie równiutko, z wydechu wyłącznie para wodna, żadnego dymku. Więc wszystko wydaje się być w najlepszym porządku - od świec, przez wtryski, po kompresję...
Jeżeli jesteście przekonani, że to świece, no to nie ma wyjścia... ale nie chciałbym wymieniać "profilaktycznie" - nie w grudniu, bo to dla mnie finansowo miesiąc zabójczy