opowiem jak bawiłem się w sylwka:sytuacja nie przedstawiała się zabawnie,na imprezie u szwagra było 7 goroli i jo jedyn hanys jedna para to wywaliła mega Hardkor zabrała na imprę 2 miesięczne dziecko,do 12 parka goroli zaliczyła zgon, 12 strzelaliśmy do ludzi z 11 piętra petardami, jeden gość chyba się zapalił moja kurtka też po strzelaniu kot szwagra chciał popełnić samobójstwo i wyskoczył przez okno wcale się mu nie dziwię jak widział tyle pijanych goroli j**any przeżył na drugi dzień szwagier poleciał z nim do zaprzyjaźnionego weterynarza i co nic mu nie było po pierwszej reszta goroli zaliczała po kolei :sick3: :sick3: a jeden z nich zaczął rozwodzić się nad swoim códownym mitsu coltem 94r 1,6 i 113PS i stwierdził że nawet nie pierdnę postanowiłem stanąć z nim na kresce, oczywiście następnego dnia, moje niutony go zabiły pzy 3 biegu :polew: całe szczęście przeżyłem ten nieudany do końca wypad do Wrocławia :gwizdanie: