Witam
Od kilku dni mam problem z szarpaniem, dławieniem, skaczącymi obrotami, intensywnym zapachem spalin itp. Z dnia na dzień coraz gorzej a dzisiaj to już było nie do wytrzymania więc podjechałem do mechanika (można powiedzieć że ledwo się dokulałem). Stawiałem na to że powie że świeczki albo cewki do wymiany (we wcześniejszym aucie miałem kilka razy identyczne objawy i były właśnie świece i kable uwalone), a że chłop nie miał czasu bo zaraz wyjeżdżał to tylko "zerknął" na autko w biegu. Po otwarciu maski, ku mojemu wielkiemu przerażeniu ujrzałem dymiący się wręcz katalizator Coś tam jeszcze przy wylocie wydechu posprawdzał i powiedział że albo katalizator albo tłumiki zapchane. Podjechałem do kolejnego warsztatu zajmującego się typowo tłumikami i po krótkiej chwili gość postawił na katalizator.
Moje pytanie jest następujące. Czy to że silnik czasami potrafi jechać jak gdyby nigdy nic nie powinno wykluczyć kata? Wydaje mi się jakby był zapchany to silnik po prostu cały czas byłby mułowaty, nie szarpałby. A tu np 10 min potrafi normalnie jechać, po czym za jakiś czas znowu szarpanie itd. Dodam że jak mocno śmierdziało spalinami to przy wydechu nie miały one koloru przeźroczystego.