Witam mam problem z swoim samochodem. 2 lata temu zalałem swoją Audi ,,ruska" ropą i zaczał mi od tamtej pory źle chodzić, szarpał gasł. Raz szedł dobrze raz gorzej. Miałem wczesniej problem z pompą bo też tak posadziłem jedna... no ale do rzeczy. Postawiłem w końcu do mechanika aby mi naprawił. Samochód stawiałem w takim owym stanie jak opsiałem czasem szarpał ale pracował normalnie. Mechanik po 2 miesiącach szukania odpowiedniej pompy, oddał samochód. Została wstawiona podobno ,,nowa" pompa i wymienione 2 wtryski które były padnięte. Auta nie odbierałem osobiście bo przebywałem zagranicą i nie mogłem być. Odebrała mi siostra i gdy mi odwoziła stwierdziła że coś jest nie tak niby idzie dobrze ale też brakuje mocy czasem nie reaguje na pedał gazu, więc wróciłem do kraju usiadłem za kierownicą. Jak go odpaliłem myślałem że dostanę zawału. Pod maską wydobywał się metaliczny dosłownie dźwięk tak jakby coś się mieliło w środku na wolnych obrotach przy dodaniu gazu już nie. Nadal auto gasło nadal brakowało mocy zrobiłem autem od mechanika 150km dosłownie, i samochód zgasł nie odpala, kręci auto ale nic. Mechanik który mi zrobił po fakcie jak zadzwoniłem powiedział mi że to są wałki rozrządu bo on sprawdzał i że są wytarte. Moje pytanie brzmi czy to możliwe? Czy samochód wogóle już nie odpala bo wałki siaddły? Tak jak mówiłem postawiłem pracował normalnie nie było tego mielenia pod maską a tylko wyjechał od mechanika to tragedia.