dopiero teraz mam czas więc dodam jeszcze kilka słów od siebie...
mówisz o polarze sławka czy o moim? bo ja siedziałem na ławeczkach z kilkoma osobami i polar był obok na kamieniu więc nie leżał na chodniku..
ktoś kto go zabrał a skoro mówisz że żona to mogła chociaż zapytać czy to nie czasem polar kogoś od nas... chwila mojej nieuwagi i już go nie było..
mnie nic z kieszeni nie zginęło bo nic tam nie było, jedynie mogły zniknąć chusteczki chigieniczne no ale skoro znalaźłeś "swój" polar to nie trzeba było ocierać łez..
chwila minęła i sławek mówi że jego polar też chyba znalazł nowego właściciela
Mój polar zginął w nocy z imprezy, także można to wytłumaczyć, że ktoś zabrał przez pomyłkę.
Z polarem fantiego to już inna historia..., zabrany w biały dzień z kamienia
Nie wyobrażam sobie, żeby moja żona wzięła coś nie mając pewności ze to moje albo nie pytając czy to moje.
bez pytania zabrany w biały dzień z kamienia, który stał obok grupy ludzi..