Dawno mnie nie było, ale nic.
Wczoraj zrobiłem dłuższą trasę po robotach przy układzie hamowania.
Prace wykonane:
- wymiana płynu na Motul RBF 660
- wymiana klocków przednich (trochę się zużyły)
- sprawdzenie organoleptyczne wszystkich widocznych i mniej widocznych przewodów hamulcowych
Sytuacja wygląda następująco:
Jest poprawa chociaż nie całkowita.
Pedał wciąż wpada w podłogę po kilku km przejechanych (ok 10km), ale po dalszych 5-7km robi się z niego żyleta - łapie szybko, nie jest zbyt twardy ani zbyt miękki. Taki stan się trzyma do końca jazdy i ostygnięcia silnika. Sprawdziłem to jeszcze raz dzisiaj. Wcześniej poprawa nie występowała.
Teraz to już zgłupłem kompletnie.
Doszło do tego, że na ekspresówce się zatrzymałem i sprawdzałem podciśnienie na rozgrzanym silniku, kiedy pedał wpada - i wszystko w porządku.
Ma ktoś jakiś pomysł - poza opchnięciem auta oczywiście