na Słowacji może dlatego tak normalnie jeżdżą bo mandaty tam walą 500ojro... w nocy o 23 z kawałkiem jechał przede mną jakiś Seat Leon sportowy... w każdym razie fura porządnie zglebiona, koła 18 lub 19.... teren zabudowany a koleś do 50km/h....... skończył się teren zabudowany koleś 90km/h - nie mniej nie więcej.... Węgry to samo... każdy Cię wpuszcza, nikt się nie pcha... w Budapeszcie zatrzymałem się bo musiałem dokładnie przyczaić numer ulicy i za mną się zrobił koreczek mały.... nawet jeden nie zatrąbił.... a u nas? Już by się wyprzedzali, trąbili.. łapami machali.... Serio u nas jest taka dzicz na drogach, że człowiek jak jedzie gdzieś zagranicą to aż się dziwnie czuje, że tak normalnie można jechać.