Witam wszystkich!
O co chodzi? Otóż, przyznaje sie, moja wina. Raz, kiedy temperatura silnika byla okolo 40 st. celsiusza, musiałem na krzyżowce troszke depnąc na pierwszym biegu, bo auto za mną strasznie szybko sie zbliżało.
Zakręt w lewo, pedał w podłodze na jedynce. Jak nim zaczeło telepac, spadek mocy, chmura dymu niebiesko - bialego za mna,
zaraz na pobocze. zgasilem. odpaalilem, i nic. przegazowałem. wrócilo do normy, tak mi sie wydawalo.
Ale w trasie kiedy jechalem juz szybciej. jakieś 100 km/h, auto stracilo moc, ująlem gazu, i sie rozbujało do 140. zmartwilo mnie to bo normalnie buja sie szybciej, i bez takiej przycinki.
Teraz tez nie moge przekroczyc 140, wydaje mi się ze to zależy od preędkosci i obrotow silnika, jakis nie całe 4000.
I co teraz? Zapchana przepływka, zamulony katalizator?
Pozdrawiam i prosze o pomoc.