Młody chłopak po liceum, jakimś tylko sobie znan ym sposobem, dostał się do
biura wielkiej firmy. Praca jego polegała na odbieraniu telefonów. Po tym
jak odebrał kilka, kierownik działu przyszedł z gratulacjami:
- Młoda, świeża krew! Świetnie sobie Pan radzi! Właśnie takich ludzi nam
potrzeba, awansuję pana piętro wyżej - zakończył.
Następnego dnia po kilku godzinach pracy, polegającej na odbieraniu
telefonów i zapisywaniu, kto dzwonił. Znów przyszedł kierownik z wyższego
piętra, z gratulacjami:
- "Jutro", rozpoczął uroczyście, proszę przyjść w garniturze, piętro wyżej
na zebranie firmy.
Następnego dnia, gdy pojawił się na zebraniu, przywitała go burza oklasków i
nie minęło wiele czasu a został członkiem zarządu! Zakomunikowano mu, że
przez najbliższych kilka dni jego praca ograniczać się będzie wyłącznie do
uczestnictwa w zebraniach najwyższego organu firmy. Tak też się stało, ale
po kilku dniach pracy otrzymał telefon od sekretarki szefa, że ma propozycję
zostania prezesem zarządu firmy i w tym celu szef zaprasza go jutro do
siebie.
Następnego dnia nasz bohater przybył do gabinetu właściciela firmy, stanął
przed nim, a szef zaczął:
- Takiej właśnie świeżej krwi potrzeba naszej firmie. I tylko w naszej
firmie mogłeś osiągnąć tak szybko awans. Co usłyszę w zamian za to?
- Dziękuję tato...
:kox: :kox: :kox: