Dziwna sytuacja zdarzyła się w sobotę, kumpel wracał z włocławka i ktoś w srebrnym b6 sedan wyjeżdżał od panienki na dk10 i omało co nie wpadł mu pod naczepę. Tablice miał zdjęte ale wlepa klubowa była. Dzwonił do mnie zaraz po tym zdarzeniu bo chcąc uniknąć dzwona omało co nie wylądował w rowie. Kazał pozdrowić gagatka, oraz "proponował że po spotkaniu z panienką, żeby zabrał głowe ze sobą a nie zostawił jej w dekolcie". Oczywiście zaraz sprostowałem że to na 99% nikt od nas z ekipy bo nie kojarzę takiego samochodu. Pewnie ktoś przejazdem
Oczywiście użyłem tu jak najbardziej pieszczotliwych słów jakie udało mi się tu "wkleić"