Witam,
dzisiaj pojechałem do stałego warsztatu wymienić olej i dwa flirty. W warsztacie za moją niunię wziął się jakiś nowy chłopak, którego pierwszy raz widziałem na oczy. Podszedł do sprawy w porządku i wiedział co ma robić. Poszedł na sklep przyniósł dwa filtry i 4l oleju Castrol EDGE 5W-30 a ja takie oczy co za olej mi niesie. I się zaczęło: że ten jest do pompowtryskiwaczy, że jest idealny do mojego silniczka i będzie super lepiej niż do tej pory. A dodam, już 3 razy wymieniałem olej u nich i za każdym razem lana była oliwa Castrol MAGNATEC diesel 10W/40. Przyszedł Kierownik i zaczął się szum i powtarza, że to nie możliwe, że ktoś u nich zalał mi 10W/40 zamiast 5W/30 i namawia mnie na zalanie EDGE. Poszedł sprawdzać historię auta u siebie w bazie - zawsze Castrol MAGNATEC 10W/40. Dzwonił nawet do chłopaka, który robił mi rozrząd i wymieniał olej rok temu - polecił lać Magnateca. Chłopak który robił wymianę powiedział że zaleje EDGE albo umywa od tego ręce bo nie chce poźniej odpowiadać za PD.
Olej zalałem ten co zawsze: Castrol MAGNATEC 10W/40, kierownik stweirdził, że jednak nie ma sensu lać 5w bo już 30tyś. jest od wymiany rozrządu i że uszczelnienia mogą pójść.
Co myślicie o tej sytuacji? Mogłem zalać 5W czy nie? Było jakieś ryzyko? I jak to jest z tym EDGE?
Z góry dziękuję za odpowiedź
Pozdrawiam
michau