pały jesteście, trzeba było napisać, mogłem być wcześniej.
Na szczęście wypad moge zaliczyć do udanych. Najpierw przelot trasa do poczesnej i z powrotem do centrum 160-180. Nikt się p drodze nie nawinął. Na koniec dobrego wieczoru jak już zjeżdzałem do domu nawinęło się srebrne EVO. Oczywiście mnie objechał, ale walczyłem dzielnie. Evo było na częstochowskich numerach z końcówką H więc całkiem niedawno zarejestrowane. Pięknie brzmiało i puszczało bąki przy zmianie biegów. Jest szansa, że ją jeszcze spotkam. Myśle, że miało minimum 300 koni.
Wnioski: Waga jeszcze w dół i jakieś 400 kucy pod maską by się przydało.