Witam.
Niedawno miałem przygodę...padła mi turbosprężarka ( totalny brak mocy, bardzo głośna praca). Auto ma najechane 150 tyś (jeśli nikt nie grzebał ), kupiłem je jakieś 3 miesiące temu, więc trochę żal. Miałem dylemat czy regenerować czy kupić nową. Różnica kosztów jest raczej znana wszystkim... więc skusiłem się ostatecznie na regenerację ( dokładniej to kupiłem regenerowaną a swoją potem oddałem). Niestety moje problemy się nie skończyły. Na tej 'nowej' turbinie mam taki problem, że słychać lekki gwizd przy ok 1200 do 1800 obr. Co dziwne występuje to praktycznie tylko na zimny silniku, na ciepłym jest ale trzeba się bardzo wsłuchać. Dodatkowo nie gwiżdże na biegu jałowym jak się gazuje (nawet jak zimny) tylko w czasie jazdy (być może chodzi tu o większe obciążenie turbiny). Gdy jadę to przypomina to trochę sygnał policyjny( dodajesz i puszczasz gaz - tak dziwnie się moduluje) i nie jest to świst tylko typowe gwizdanie podobne do ludzkiego. Ta regenerowana turbina była bardzo szczegółowo obejrzana przez mechanika przed założeniem. Naprawdę nie było się do czego przyczepić. Brak luzów, łopatki jak nowe itp,itd. Zadzwoniłem do firmy od której kupiłem turbinę i kolesie się strasznie dziwili. Twierdzą, że to nie może być turbo bo gwizdało by tak samo na zimnym i ciepłym silniku. Ostatecznie przyjrzą się tej turbinie w ramach gwarancji ale trochę to kłopotliwe dla mnie. Muszę im ją przynieść na "tacy" i będę bez auta jakieś 3 tygodnie + koszty demontażu + koszty montażu.
Może ktoś na forum potrafił by mi pomóc. Może to nie wina turbiny?