Facet wybrał się na imprezę z zamiarem poderwania jakiejś panienki i zabawienia się nieco.
Nie idzie mu to jednak, żadna dziewczyna nie daje sie zagadnąć, zaprosić do tańca, nawet nie uśmiecha się. W końcu nieco zrezygnowany zauważa koło baru dziewczynę na wóżku inwalidzkim - okazuje się, że bez obydwu nóg. Myśli sobie - kurczę, w sumie całkiem fajna laska, co mi tam - spróbuję!
Podszedł więc, zagadał - zaiskrzyło! Jeden drink, drugi... troche się jakoś pokręcili wspólnie na parkiecie, w końcu wielka chwila: "Może byśmy wyszli na zewnatrz, nieco tu duszno..." - dziewczyna o dziwo zgadza się! Na zewnatrz wiadomo - zabrali sie do dzieła, z tym że nie wiadomo jak się do niej dobrać, w końcu wymyślił i powiesił ją na płocie. Było super - obydwu się podobało, po wszystkim pomógl jej się ubrać, oporządzić i wrócili wspólnie na dyskotekę do stolika.
A tu nagle dziewczyna w płacz!!
Nieco się facet zdziwił i próbuje delikatnie uspokoić: "Słuchaj, nie płacz. Gdybym wiedział że byłem pierwszy, byłbym delikatniejszy, bardziej czuły..."
A ona na to: "Nie nie, spoko nic sie nie stało. Wcale nie byleś pierwszy, po prostu byłeś pierwszym, który ściągnał mnie z płotu..." :-)