Pewien mężczyzna wyjechał na wakacje w góry. Mieszkał w pokoju w góralskiej chatce. Dnia pewnego trafiła mu się za***ista pogoda, a że był leniwy postanowił że się położy na golasa i poopala. Niestety, leżał trochę za długo i spiekł sobie fiuta. Poleciał do gaździny po pomoc. Nie miała żadnych kremów, więc nalała mu maślanki do wiadra i kazała moczyć w tym kutasa. Gość zadowolony kuca, i moczy. Nagle do izby weszła sąsiadka. Przygląda się gościowi, i mówi ze zdziwieniem:
- Jak się chłop spuszcza to jo widziała, ale jak tankuje to jeszcze nigdy
Porucznik Rżewski przyszedł do laryngologa. A tam młoda pani doktor.
Porucznik wyciąga przyrodzenie - okrutnie podrapane, pocięte nawet... -i
kładzie na stół.
- Oszalał pan?! Z tym to do urologa!
- Chwilunia... Otóż co sobotę chodzę z kolegami do sauny. Pijemy sporo, jakieś dziewczynki...
- To nie do mnie - do wenerologa paszoł won!
- Chwilunia.... Jak już dużo się napijem, Wasia Sokołow bierze tasak.
Wszyscy kładą przyrodzenia na stół.
- On wywija tasakiem nad głowąi robi takie: "Uchuchachchaaaaa".
- Po czym tasakiem wali w stół - kto nie zdąży... Może sobie pani wyobrazić...
- Do psychiatry, a nie do laryngologa!
- Do pani, do pani... Problem bowiem w tym, że bardzo często nie słyszę tego "Uchuchachchaaaaa".
Poszła kobieta na rynek, a tam słyszy jak jeden z gości krzyczy:
- Komary, komary, unikalne komary, jedyne za 10 złotych sztuka!
Zdziwiona podchodzi i pyta:
- Panie, co to za oszustwo Pan ludziom wciska?! Komary za 10 złotych!
Oszalałeś Pan czy co?!
Facet na to:
- Ależ proszę Pani to nie jest żadne oszustwo, to są specjalnie tresowane komary. Jak Pani weźmie takiego jednego do domu, położy się Pani i wypuści komara - to on zrobi pani tak dobrze, jak jeszcze nigdy Pani nie miała...
- Panie, żarty Pan sobie stroisz, tresowany komar, też coś!
- Mówię Pani, że to szczera prawda. Zresztą jak się pani komar nie spodoba to zwracam pieniądze.
Myśli kobieta, a co tam 10 złotych, zobaczymy.
Facet zapakował jej komara do słoika. Baba leci w te pędy do domu, rozbiera sie kładzie na łóżku, rozkłada nogi, odkręca słoik, komar wylatuje i siada na żyrandolu.
Baba cała napalona czeka, a tu nic. Wkurzona dzwoni:
- Panie, co za kit! miało być dobrze, a tu siedzi komar na żyrandolu i nic!. Co to za tresowanie!
- niemożliwe coś musiała Pani zrobić nie tak, zaraz tam przyjdę. Facet przyjeżdża patrzy faktycznie baba leży na łóżku z rozłożonymi nogami, komar siedzi na żyrandolu...
Gość zrezygnowany, zaczyna rozpinać spodnie i groźnie mówi do komara:
- Ostatni raz Ci k...wa pokazuje!