Ja to robię tak... Z cichacza lecę po maszynę, przyprowadzam, zapoznaję swoją kobietę z nowym członkiem rodziny. Po tym następuje ta gorsza część rytuału... trzeba przetrzymać 2dni pretensji, kalkulacji i wyrzutów Później już jest pięknie, spalona guma, druty na łydkach, foty z radarów które nigdy nie znajdą adresu i muchy w zębach