Miałem tak samo. Dłuższy czas podejrzewałem u siebie czujnik paliwa, pływak a ostatecznie nawet zestaw wskaźników. Okazało się, że komputer wadliwie sterował zaworem odsysania par z filtra z węglem aktywnym. Na skutek tego w baku pojawiało się tak duże podciśnienie, że bywał on zgniatany ciśnieniem atmosferycznym do tego stopnia, że pompa paliwa czasami opierała się o wierzch zgniecionego zbiornika. Prawda wyszła na jaw dopiero wtedy, gdy po raz drugi przełamał się wewnątrz zbiornika, pod izolacją, przewód doprowadzający napięcie do pompy. Za pierwszym razem po prostu się ułamał a drugi raz była wtedy taka akcja, że autko jeździło dalej niż 100 metrów tylko przy odkręconym wlewie paliwa
Tylko dzięki temu dziś mój rozdyndany wcześniej wskaźnik paliwa jest dzisiaj wzorem przyzwoitości