Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Wypadek i sprawa w sądzie


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, w temacie o swoim autku opisałem sytuacje udziału w wypadku. Mam teraz takie pytanie do osób, które były w podobnej sytuacji, ile mniej więcej czasu czeka się na wyrok sądu (wskazanie sprawcy wypadku)? Człowiek który zajmuje się sprawą ubezpieczenia nie jest mi w stanie tego określić, bo prowadzi firmę tylko pół roku. Powiedział, że nie miał takich spraw zbyt wielu i stwierdził, że różnie to może być od 3 miesięcy do roku albo i dłużej... Dostałem notatkę z policji, według której ewidentnie jest wskazany sprawca wypadku, jednak Warta stwierdziła, że nie jest to wystarczający dokument. Jest mi to obojętne w sumie ile to będzie trwało, bo swoje drugie auto mam oraz dostałem samochód zastępczy. Ale tak zapytałem z ciekawości, może ktoś podzieli się swoją historią...

3543453.png

78978978.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku trwało to ponad pół roku - najpierw sprawa w sądzie, potem jeszcze szarpanie z firmą ubezpieczeniową odnośnie wartości pojazdu (chociaż to zacząłem już robić w trakcie trwania sprawy w sądzie o wskazanie winnego). Mi również notka z policji z jasno wskazanym sprawcą nic nie dała - firma ubezpieczeniowa sprawcy powiedziała mi wprost nie ma kary nie ma sprawcy... 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaki to ma w ogóle cel przedłużania tej sprawy, przecież wymuszenie było ewidentne, nawet po zdjęciach można to sobie zobaczyć... Mam prawo jeździć autem zastępczym do czasu wypłaty odszkodowania oraz tydzień po, 3 miesiące użytkowania auta zastępczego licząc po nawet ich zaniżonych stawkach, równa się wypłacie odszkodowania za szkodę całkowitą. Nie rozumiem dlaczego firmy ubezpieczeniowe za wszelką cenę próbują opóźniać wypłatę pieniędzy, gdzie koniec końców i tak wtedy muszą ponieść większe koszta. Za wartość pojazdu nawet nie mam zamiaru się ciągać po sądach, bo b7 była kupiona dużo poniżej ceny rynkowej (swap na manual, była rozbita przodem i tyłem kiedyś, ale naprawa wykonana ok), moim zdaniem nikt by jej nie kupił za kwotę wyliczoną przez rzeczoznawce z Warty :) Musiałeś stawiać się na sprawie w sądzie jako świadek? Czy sprawa była prowadzona zaocznie? Bo szczerze to boję się trochę, że przez sprawę w sądzie ubezpieczyciel będzie chciał zmniejszyć kwotę odszkodowania, ponieważ stwierdzone zostanie np. że gdybym jechał wolniej byłyby mniejsze uszkodzenia auta. Słyszałem coś takiego, że komuś chcieli wypłacić tylko połowę odszkodowania. Wiem tylko, że na pewno nie jechałem szybko, ale ile dokładnie to nawet sam nie pamiętam (moim zdaniem 100% okolice przepisowej 70 w tym miejscu). Tego lanosa zauważyłem dosłownie w ostatniej chwili, bo nikt by się nie spodziewał wyjeżdżającego auta z podporządkowanej (ze znakiem stop) na drogę krajową, gdzie widoczność jest na grubo ponad 200m.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to jest paranoja firm ubezpieczeniowych - ale mają do tego prawo... U mnie to już było spory kawałek czasu temu - może się coś pozmieniało ale pamiętam, że jak zdawałem auto zastępcze po miesiącu dostałem z firmy ubezpieczeniowej sprawcy rachunek do potwierdzenia za używanie samochodu zastępczego to była tam kosmiczna suma :D Ja byłem jeszcze na tyle złośliwy, że nie wziąłem samochodu od nich - bo uwaga oferowali mi Clio :D poza tym umowa samochodu zastępczego mi się nie podobała miałem zbyt dużą odpowiedzialność za jego ewentualne uszkodzenia itp. Więc wziąłem z firmy zewnętrznej z takiego samego segmentu aut jak moje rozbite ;) 

U mnie poszło wszystko zaocznie ale i tak się wlekło jak flaki z olejem raz tylko dostałem wezwanie do prokuratury aby potwierdzić zeznania złożone dzień po wypadku na komisariacie przy czym u mnie była jeszcze taka ciekawostka, że przez miesiąc zgubiły się akta sprawy pomiędzy policją a prokuraturą - jedni wysłani drudzy nie dostali i tak przez miesiąc ich nigdzie nie było :wallbash:?

Najwięcej szarpaniny miałem własnie o wartość pojazdu ale tu już serwis i mój zaprzyjaźniony prawnik zrobili swoje :) 

Cóż musisz uzbroić się w cierpliwość. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja zeznania składałem dopiero po 3 tygodniach jak udałem się po notatkę z wypadku i byłem pierwszą osobą która je składała z wszystkich uczestników (gdzie nawet nie dostałem wezwania).  Wątpię, że te kobiety po takim czasie coś pamiętały z wypadku, skoro odzyskały przytomność po dłuższym czasie dopiero. Ja też nie wziąłem auta z Warty, tylko w dzień wypadku od znajomego, który prowadzi tą sprawę. Auto tego samego segmentu Toyota Avensis 2016r, mam tylko oddać zatankowaną do pełna tak jak ją wziąłem i umytą. Dobrze, że mówisz o przekazywaniu zeznań, bo słyszałem inną wersję, że na policji zeznania to jedno, do prokuratury to drugie a w sądzie to trzecie i że tylko zeznania w sądzie się liczą, nikt na te wcześniejsze nie zwraca uwagi i mogą się różnić od siebie. Dobrze, że sprawa załatwiana będzie zaocznie, bo nie mam czasu na jeżdżenie x kilometrów do innego miasta.

No nic, nie pozostaje nic innego jak czekać na dalszy rozwój sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

5 godzin temu, sebi159 napisał:

zeznania składałem dopiero po 3 tygodniach jak udałem się po notatkę z wypadku i byłem pierwszą osobą która je składała z wszystkich uczestników...Wątpię, że te kobiety po takim czasie coś pamiętały z wypadku, skoro odzyskały przytomność po dłuższym czasie dopiero

 Kolego, mandat można nałożyć do 2 tygodni od zdarzenia, lub do 1 miesiąca, jeśli policjant był świadkiem. Z przyczyn proceduralnych skierowano więc sprawę do sądu. Tu jednak znowu można całą sprawę rozbić na dwa odrębne postępowania. Pierwsze - wykroczenie, polegające na wymuszeniu pierwszeństwa na innym użytkowniku drogi (sąd może wydać wyrok zaocznie, o ile sprawca przyznaje się do winy i wyraża na to zgodę). Drugie - przestępstwo i sprawa karna za spowodowanie wypadku (obrażeń ciała doznała pasażerka lanosa).  W pierwszym przypadku na wyrok zwykle oczekuje się kilka miesięcy, w drugim nawet kilka lat (terminy rozpraw).  Mogę ci jedynie doradzić, że ubezpieczyciel ma obowiązek zwrócić wszystkie koszty spowodowane zdarzeniem szkodzącym. Nie ma najmniejszego sensu dywagować nad brakiem podjęcia decyzji o wypłacie odszkodowania przez ubezpieczyciela. Mają do tego prawo, bo sąd nie wskazał jeszcze winnego. To tylko działa na ich niekorzyść, bo zwłoka generuje dodatkowy koszt za samochód zastępczy. Ten ostatni można wynająć nawet od osoby prywatnej (potrzebna tylko umowa najmu z określoną stawką dzienną /nieco niższą, niż te stosowane przez wypożyczalnie/)

 

7 godzin temu, sebi159 napisał:

Człowiek który zajmuje się sprawą ubezpieczenia nie jest mi w stanie tego określić, bo prowadzi firmę tylko pół roku.

Jeśli mu za to płacisz, to wycofaj się z tego interesu, bo brak wiedzy w tej materii niczego dobrego nie wróży.

Kobiety z lanosa odniosły obrażenia, a czy Ty byłeś u lekarza?  Odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu często przekracza wartość samego auta. Jeśli więc masz choćby kartę informacyjna z pogotowia, że byłeś badany po zdarzeniu, to idź do lekarza. Nawet miesiąc po zdarzeniu możesz powiedzieć, że myślałeś, że dolegliwości bólowe same ustąpią, ale niestety tak się nie dzieje i nadal masz problemy zdrowotne.

6 godzin temu, sebi159 napisał:

słyszałem inną wersję, że na policji zeznania to jedno, do prokuratury to drugie a w sądzie to trzecie i że tylko zeznania w sądzie się liczą, nikt na te wcześniejsze nie zwraca uwagi i mogą się różnić od siebie. Dobrze, że sprawa załatwiana będzie zaocznie, bo nie mam czasu na jeżdżenie x kilometrów do innego miasta.

Weź poprawkę na to czego lub kogo słuchasz. Oskarżony ma prawo bronić się manipulując faktami, może nawet kłamać. Twoje zeznania (świadka i pokrzywdzonego) muszą być prawdziwe i takie same na każdym etapie postępowania. To czy sprawa będzie załatwiana zaocznie nie jest jeszcze pewne - strony postępowania dostają zawiadomienia o terminie rozprawy, a ich uczestnictwo odbywa się na zasadzie dobrowolności, przy czym  oskarżony, lub obwiniony, ma prawo nie zgodzić się na przeprowadzenie rozprawy bez jego udziału.

Masz więcej pytań, to napisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, hak64 napisał:

 

 Kolego, mandat można nałożyć do 2 tygodni od zdarzenia, lub do 1 miesiąca, jeśli policjant był świadkiem. Z przyczyn proceduralnych skierowano więc sprawę do sądu. Tu jednak znowu można całą sprawę rozbić na dwa odrębne postępowania. Pierwsze - wykroczenie, polegające na wymuszeniu pierwszeństwa na innym użytkowniku drogi (sąd może wydać wyrok zaocznie, o ile sprawca przyznaje się do winy i wyraża na to zgodę). Drugie - przestępstwo i sprawa karna za spowodowanie wypadku (obrażeń ciała doznała pasażerka lanosa).  W pierwszym przypadku na wyrok zwykle oczekuje się kilka miesięcy, w drugim nawet kilka lat (terminy rozpraw).  Mogę ci jedynie doradzić, że ubezpieczyciel ma obowiązek zwrócić wszystkie koszty spowodowane zdarzeniem szkodzącym. Nie ma najmniejszego sensu dywagować nad brakiem podjęcia decyzji o wypłacie odszkodowania przez ubezpieczyciela. Mają do tego prawo, bo sąd nie wskazał jeszcze winnego. To tylko działa na ich niekorzyść, bo zwłoka generuje dodatkowy koszt za samochód zastępczy. Ten ostatni można wynająć nawet od osoby prywatnej (potrzebna tylko umowa najmu z określoną stawką dzienną /nieco niższą, niż te stosowane przez wypożyczalnie/)

 

Jeśli mu za to płacisz, to wycofaj się z tego interesu, bo brak wiedzy w tej materii niczego dobrego nie wróży.

Kobiety z lanosa odniosły obrażenia, a czy Ty byłeś u lekarza?  Odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu często przekracza wartość samego auta. Jeśli więc masz choćby kartę informacyjna z pogotowia, że byłeś badany po zdarzeniu, to idź do lekarza. Nawet miesiąc po zdarzeniu możesz powiedzieć, że myślałeś, że dolegliwości bólowe same ustąpią, ale niestety tak się nie dzieje i nadal masz problemy zdrowotne.

Weź poprawkę na to czego lub kogo słuchasz. Oskarżony ma prawo bronić się manipulując faktami, może nawet kłamać. Twoje zeznania (świadka i pokrzywdzonego) muszą być prawdziwe i takie same na każdym etapie postępowania. To czy sprawa będzie załatwiana zaocznie nie jest jeszcze pewne - strony postępowania dostają zawiadomienia o terminie rozprawy, a ich uczestnictwo odbywa się na zasadzie dobrowolności, przy czym  oskarżony, lub obwiniony, ma prawo nie zgodzić się na przeprowadzenie rozprawy bez jego udziału.

Masz więcej pytań, to napisz.

Nie płacę mu za to, bo on zarabia na wypożyczeniu auta zastępczego oraz na parkingu strzeżonym. Po wypadku zabrał auto na lawecie do siebie i uprzątnął miejsce wypadku oraz ma mi to auto przywieźć na podwórko w poniedziałek (trochę się to przeze mnie przeciągnęło, bo nie było mnie w domu). Nie ponoszę oczywiście kosztów lawety, rzeczoznawcy itp.  Zainteresowałeś mnie tym autem zastępczym od osoby prywatnej, bo troszkę źle się czuje jak parkuje gdzieś tym autem, żeby go nikt nie porysował itp. (chociaż pewnie jakoś bym się z nim dogadał w razie czego). Może rzeczywiście lepiej wziąć auto od kogoś znajomego, jeżeli to nie jest później problem zwrot takich kosztów.

W szpitalu ja i pasażer mieliśmy robione RTG na którym nic nie wyszło, troszkę lekarz źle opisał to (skarżyłem się na bóle klatki), ogólnie stwierdził że wszystko jest ok. Zrobiony miałem tylko opatrunek na ręku, bo wydawała się lekko oparzona (dopiero później skóra zaczęła schodzić z całej dłoni). Już jest oczywiście rana zagojona, ale blizna została. Napisał tylko na końcu tej karty, że w razie pogorszenia stanu zdrowotnego, konieczna wizyta u lekarza.

A odnośnie składania zeznań wspomniałem tylko o tym co słyszałem, sami przecież nie składaliśmy fałszywych zeznań. Wszystko to co ja opowiedziałem na komisariacie a w następnym tygodniu mój pasażer, było zgodne ze sobą praktycznie w 100%, gdzie nawet nie ustalaliśmy jakiejś wersji, po prostu opowiedziane zostało to tak jak to wyglądało. Moim zdaniem nie było tam mojej winy, zrobiłem wszystko co dało się zrobić. Pierwszej pomocy nie udzielałem, bo po wyjściu z auta już ktoś to robił, ja tylko zadzwoniłem odrazu po służby ratownicze.

Dzięki za rozjaśnienie strony prawnej, jak to mniej więcej wygląda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, sebi159 napisał:

on zarabia na wypożyczeniu auta zastępczego oraz na parkingu strzeżonym. Po wypadku zabrał auto na lawecie do siebie i uprzątnął miejsce wypadku oraz ma mi to auto przywieźć na podwórko w poniedziałek (trochę się to przeze mnie przeciągnęło, bo nie było mnie w domu). Nie ponoszę oczywiście kosztów lawety, rzeczoznawcy itp.

To fajnie jak ktoś kompleksowo zajmuje się tematem, ale co do rzeczoznawcy, to mam wątpliwości. Obowiązek wyceny szkody spoczywa na ubezpieczycielu, dopiero w momencie gdy taka wycena okazuje się być zaniżona, nierzetelna, to można zlecić sporządzenie takowej niezależnemu rzeczoznawcy, lub warsztatowi dokonującemu naprawy. W tym drugim przypadku kosztorys i tak musi być zaakceptowany przez TU. Jeśli dysponujesz więc wyceną ubezpieczyciela, to się tym pochwal (trochę się na tym znam). Może znajdzie się argument do sporządzenia odwołania i żądania korekty wyceny.

 

4 godziny temu, sebi159 napisał:

W szpitalu ja i pasażer mieliśmy robione RTG na którym nic nie wyszło, troszkę lekarz źle opisał to (skarżyłem się na bóle klatki), ogólnie stwierdził że wszystko jest ok. Zrobiony miałem tylko opatrunek na ręku, bo wydawała się lekko oparzona (dopiero później skóra zaczęła schodzić z całej dłoni). Już jest oczywiście rana zagojona, ale blizna została. Napisał tylko na końcu tej karty, że w razie pogorszenia stanu zdrowotnego, konieczna wizyta u lekarza.

Idź w takim razie do lekarza (pasażer także). Uraz kręgosłupa szyjnego zwykle dotyczy prawie każdego zdarzenia drogowego, a przy tym trudno go zdiagnozować  - RTG ujawnia tylko przerwania ciągłości tkanek kostnych, nie ujawnia zaś naderwania więzadeł, czy mięśni przykręgosłupowych. Za podobny uraz parę lat temu dostałem na rękę ponad 5 tys zł (z dokumentacji medycznej wynikało "uraz skrętny kręgosłupa w odcinku szyjnym, pacjent uskarża się na bóle głowy, drętwienia i zaniki czucia w palcach rąk, wskazana konsultacja neurologiczna i rehabilitacja").

W kwestii przyspieszenia procedury likwidacji szkody. Wyślij (nie zadzwoń) pismo w którym informujesz ubezpieczyciela, że z dokumentacji sporządzonej przez policję jednoznacznie wynika, że sprawcą zdarzenia jest kierująca lanosem, a toczące się postępowanie sądowe dotyczy jej odpowiedzialności za czyn z art 177 § 1 (uszkodzenie ciała pasażerki lanosa). W związku z czym zwłoka z podjęciem decyzji o wypłacie odszkodowania jest bezzasadna i naraża tylko ubezpieczyciela na ponoszenie dodatkowego kosztu, gdyż zgodnie z art 361 kc, od dnia zaistnienia szkody korzystasz z samochodu zastępczego z ustaloną stawką najmu .... zł za dobę. Oczekiwanie (kilka miesięcy) na wyrok sądowy w przedmiotowej sprawie, może więc wygenerować koszt korzystania z samochodu zastępczego w wysokości większej niż wartość bazowa uszkodzonego w kolizji auta. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

15 godzin temu, hak64 napisał:

To fajnie jak ktoś kompleksowo zajmuje się tematem, ale co do rzeczoznawcy, to mam wątpliwości. Obowiązek wyceny szkody spoczywa na ubezpieczycielu, dopiero w momencie gdy taka wycena okazuje się być zaniżona, nierzetelna, to można zlecić sporządzenie takowej niezależnemu rzeczoznawcy, lub warsztatowi dokonującemu naprawy. W tym drugim przypadku kosztorys i tak musi być zaakceptowany przez TU. Jeśli dysponujesz więc wyceną ubezpieczyciela, to się tym pochwal (trochę się na tym znam). Może znajdzie się argument do sporządzenia odwołania i żądania korekty wyceny.

 

Idź w takim razie do lekarza (pasażer także). Uraz kręgosłupa szyjnego zwykle dotyczy prawie każdego zdarzenia drogowego, a przy tym trudno go zdiagnozować  - RTG ujawnia tylko przerwania ciągłości tkanek kostnych, nie ujawnia zaś naderwania więzadeł, czy mięśni przykręgosłupowych. Za podobny uraz parę lat temu dostałem na rękę ponad 5 tys zł (z dokumentacji medycznej wynikało "uraz skrętny kręgosłupa w odcinku szyjnym, pacjent uskarża się na bóle głowy, drętwienia i zaniki czucia w palcach rąk, wskazana konsultacja neurologiczna i rehabilitacja").

W kwestii przyspieszenia procedury likwidacji szkody. Wyślij (nie zadzwoń) pismo w którym informujesz ubezpieczyciela, że z dokumentacji sporządzonej przez policję jednoznacznie wynika, że sprawcą zdarzenia jest kierująca lanosem, a toczące się postępowanie sądowe dotyczy jej odpowiedzialności za czyn z art 177 § 1 (uszkodzenie ciała pasażerki lanosa). W związku z czym zwłoka z podjęciem decyzji o wypłacie odszkodowania jest bezzasadna i naraża tylko ubezpieczyciela na ponoszenie dodatkowego kosztu, gdyż zgodnie z art 361 kc, od dnia zaistnienia szkody korzystasz z samochodu zastępczego z ustaloną stawką najmu .... zł za dobę. Oczekiwanie (kilka miesięcy) na wyrok sądowy w przedmiotowej sprawie, może więc wygenerować koszt korzystania z samochodu zastępczego w wysokości większej niż wartość bazowa uszkodzonego w kolizji auta. 

Wycena może i troszkę zaniżona bo wstępnie miała mieć wartość przed kolizją 20500zł czy coś takiego, w wycenie przyszło 19000zl. Zapłaciłem za nią niecałe 2 lata temu około 15tys, więc nie wiem czy coś jest jeszcze do ugrania z tej wyceny. Moim zdaniem mniej więcej dobrze określili wartość rynkową, patrząc na to jak potaniały b7 w 2 litrowym dieslu. Ale oczywiście jak da się coś jeszcze wyciągnąć to można walczyć, bo i tak nie zanosi się na szybkie zakończenie sprawy. Szkoda, że nie udało się załatwić faktur na dwumasę, sprzęgło, poduszki silnika, filtry itp. Gdzie robione to było 26 maja, a faktury z hurtowni mogłem wziąć maksymalnie do 2 tygodni od daty zakupu części... Nikt o tym nie pomyślał i brane były normalnie na wz,tke... Gdyby nie ten remont pewnie oddałbym im wrak za te 3tys, a tak to zabieram go do siebie. Źle na tym nie wyjdę bo mam już w razie czego kupca za 3200zl w takim stanie w jakim jest, bez wyciągania niczego i bez próby odpalania silnika. Jeżeli stwierdzę, że nie będę chciał tego reanimować.

Jeszcze odnośnie przyspieszenia procedury likwidacyjnej, oczywiście po wzięciu notatki z wypadku zostało wysłane pismo do warty 2 tygodnie temu. Z załącznikiem notki oraz informacją o korzystaniu z auta zastępczego, jednak w odpowiedzi przyszło, że czekają na wskazanie sprawcy przez sąd...

3.png

7.png

4.png

6.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orzekli szkodę całkowitą, a o tym nie wspomniałeś wcześniej. W takim przypadku możesz jedynie pokusić się o podniesienie wartości auta przed szkodą. Sprawdzić, czy wszystkie elementy wyposażenia zostały ujęte w wycenie, czy nie pominięto modyfikacji (np. niefabryczny sprzęt audio, dodatkowe zabezpieczenie antykradzieżowe). Można także wykazać, że poniesiono koszty modyfikacji lub tuningu. Dla przykładu zmiana zawieszenia, (np gwint), układu hamulcowego (większe tarcze), inna wydajniejsza turbina, jest modyfikacją. Zmiana parametrów pracy silnika, czy stylizacji nadwozia - tuningiem. Kolejna możliwością jest udokumentowanie kosztu wymiany całych podzespołów (silnik, skrzynia biegów). Wbrew twierdzeniom ubezpieczycieli, nie potrzeba do tego faktur, czy rachunków imiennych. Wystarcza zwykła umowa kupna (jeśli można kupić, zarejestrować i ubezpieczyć kompletny używany pojazd, to równie dobrze można kupić także używane części do modyfikacji i jest to taki sam dokument jak faktura (trzeba tylko pamiętać, że transakcje powyżej 1 tys należy zgłosić do opodatkowania). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...