Witam, od razu przejdę do sprawy.
Przedwczoraj padł mi przewód ciśnieniowy (pompa-maglownica), podejrzewam, że 2 godziny jeździł bez płynu. Mimo to nie czułem braku wspomagania)
Zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak, jak odczułem zgrzytanie/drgania na kierownicy przy skręcaniu, jak się toczyłem i straszny hałas (z pompy).
Wykręciłem przewód, zawiozłem do speca, żeby mi go zakuł. Stary przewód wywalił, nowy 330bar zakuł.
Zmontowałem, odpowietrzyłem, ale... nie wiem czy nie popełniłem błędu, bo nie wymieniłem starego płynu.
To co wyciekło to poszło do zlewu, to co brakowało dolałem mobil (29 za litr) MIESZALNY.
Wracając do -po odpowietrzeniu. ZERO piany, ładnie lekko wspomaganie chodziło, jednym paluszkiem można było kręcić.
Przejechałem +/- 10 km. Dojeżdżając do ronda i zonk, brak wspomagania na około 10/15 sek. Od tamtego momentu jak się toczyłem przy skręcaniu (nie zawsze) traciłem wspomaganie na 5/15 sekund.
Dodam, że pompa piszczy, a jak skręcę kierownice do końca to piszczy głośniej.
Mam nadzieje, że temat nie jest zbyt chaotycznie opisany
Dziękuję bardzo za pomoc!