Skocz do zawartości

pulpecik

Pasjonat
  • Postów

    418
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez pulpecik

  1. Dnia 11.03.2017 o 10:57, szper11 napisał:

    Idąc tym tropem każdy z nas powinien zimą mieć niedogrzane auto. U mnie w afn wskazówka stoi prosto na 90 stopni czy zima czy lato. W drugim aucie silnik 1z dłużej się nagrzewa i wskazówka lekko przed 90.

    Gdzie niby tym tropem idziesz? Mowa w wątku o pierwszych kilku kilometrach czy może coś źle doczytałem? Na pierwszych kilometrach specyfika jazdy każdego z osobna, ruchu ulicznego, samego auta itp. powoduje różnice w nagrzewaniu. Zwłaszcza zimą. Szeregowanie aut, że "X z silnikiem W nagrzewa się zawsze po 5 km do roboczej" to bzdura. Zimą pojemność cieplna całości(a więc również otoczenia silnika które ODBIERA OD NIEGO CIEPŁO) zostanie wolniej nasycona niż latem -może nie?

    W wątkach o "śmietanie pod korkiem" jakoś nikt nie ma problemu z orzekaniem, że "auto może jeżdżone na krótkich odcinkach więc niedogrzane". Tu pomimo, że mrozy mieliśmy nieliche okazuje się, że każde auto ma dolecieć do 90 przed 10km?

    Wystarczy nadmuch na maksa dać i już wolniej silnik złapie te "zegarowe 90",  a wskazania w Audi to mają często wspólnego z rzeczywistością tyle, co seriale z życiem codziennym.

    Mnie trzyma na zegarze 90 we wszystkich Audi, Tobie też jak piszesz -i serio chyba głupi uwierzy, że histereza temperatury silnika wynosi 0.000000X *C.  A wskaźnik przecież stoi jak namalowany ;)

    Zimą startujesz z silnikiem mającym np. -25*C, latem bywa, że 30*C. Jest różnica? Zimą "nadmuch" na chłodnicę, silnik i...budę(latem przecież nawet blachy pod maską są często gorące) czy na "media oddające ciepło" jest o wiele(np;. 40*C różnicy) zimniejszy. Silnik dodaje ciepła, odbiera go powietrze wokół i w kabinie(no chyba, że latem też grzejesz). Całość nagrzeje się więc wolniej...ale się nagrzeje. Nie tak jak latem ale jednak.

    Rozmawiamy tu o jeździe na krótkim odcinku, a nie o "tropieniu czy się nagrzeje" ale owszem -zimą dłużej każdy z nas jeździ z niedogrzanym(a więc nie mającym temperatury roboczej) silnikiem i nic na to nie poradzisz. Nieco dłuższa jazda oczywiście pokona, bo tak to jest zrobione, upływ ciepła i bilans będzie jak należy ale pierwsze kilometry będą "zimniejsze" o wiele niż latem. Zimniejsze -powietrze = lepszy odbiór temperatury z silnika, podobnie szybsze jego schładzanie nawet na krótkich odcinkach. Plus druga chłodnica w kabinie -nagrzewnica, odbierająca też swoje(dlatego w korkach jak się auto przegrzewa zaleca się gorący nadmuch na maksa dać i nawiew).

    Dlatego warto wspomóc układ ogrzewania( z założenia mocno uniwersalny) i prozaiczna tektura może tu sporo zmienić i zmienia.

     

    BTW, kiedyś czytałem na forum Mercedesa wątek coś w stylu "jak szybko wam się nagrzewają auta i ciepło jest w środku". Co wypowiedź to szybciej. Niektórzy nie zdążyli pasów zapiąć, a tu już trzeba okna uchylać. Zimą hehe

     

  2. 19 godzin temu, szper11 napisał:

    A może lepiej termostat wymienić???

    Tej zimy robiłem, nomen omen, ten sam problem w Octavii 1.9 TDI. 90 kobyłów. Do pracy facet, kolega ojca i ojciec mojego kolegi zarazem, ma jakieś 9km w/g nawigacji.

    Jeździ "wkurzająco korkująco". Dotaczanie, puszczanie gazu zaraz za "semforem z zielonym", pyrkocząco. I mu nie dogrzewa. Mrozy akurat takie, że po kable rozruchowe do mnie niemal kolejki się ustawiły(mam domowej roboty z dawnych lat).

    Trzy termostaty potem trafił do mnie. Gotowaliśmy wszystkie trzy termostaty już wyjęte(pierwotny i dwa zmieniane). Ogólnie  wszystkie w granicach normy. Niby przy robocie ma "niemal 90 silnik".

    Stosunkowo krótki odcinek, ewidentnie upierdliwa jazda "ma spalić 4 w mieście, bo tak palą podobno" i porządne mrozy, auto parkowane pod domem więc wystudzone porządnie.

    Kazałem się zawieść w jedno miejsce, wróciliśmy i silnik zagrzany. Ale w jedną stronę 15cie... Zasłoniliśmy mu chłodnicę tak, że ciężko ją by było znaleźć. "Jest poprawa".

    Dla dobra ruchu i innych powinno mu się to auto rozkraczyć ale lubię chłopa, poczciwy i uczciwy więc niech jeździ w zdrowiu.

     

    W specyficznych warunkach zimowych może się diametralnie z nagrzewaniem auta sytuacja zmienić. A od tych warunków niektórzy dłużej jeżdżący jak ja(dwadzieścia klika lat za kółkiem) nieco odwykli, a inni ich wcale nie znali(bo kilka lat prawko mając zimy za kółkiem nie widzieli do ostatniej). Stąd czasem wiele sprzeczności w ocenie sytuacji.

    Silnik to radiator wraz z osprzętem -traci całym sobą ciepło, przez układ chłodzenia również. Im zimniej na zewnątrz tym bardziej.

  3. Dnia 10.02.2017 o 21:00, Tikas napisał:

    Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem ale dzięki. No nic sam sprawdzę. Widzę że masz benzynę także nie możesz mi odpowiedzieć na pytanie konkretnie.

    No to czego oczekiwałeś? Każda odpowiedź z ilością kilometrów jest dobra -bo każde auto i warunki użytkowania to różnica. Jeden wyjedzie z garażu, drugi stawia na wzgórzu, gdzie wieje non stop(kiedyś mi do Mercedesa śniegu pod maskę wiatr nawiał, masakra była zamieć). Pierwsze kilometry też ma każdy inne. Jeden napisze po czterech, inny po siedmiu i obaj mogą mówić prawdę. To tyle jeżeli chodzi o konkrety. Kawałek tektury i próbujesz -nawet się nie spocisz.

    To tal ma przyszłość, bo i tak po sezonie.

     

  4. A jaki tam jest gaz? Bo może mikser i go zamula? Niby rozsądek podpowiada, że to bzdura ale....

    Podpiąłbym go jeszcze jak się da i w korekty zerknął po najbardziej oczywistym czytaniu błędów itp.

    Ciśnienie pompki jak pisano i regulator ciśnienia paliwa też nie do pominięcia.

    Auto jest mocno tankowane wachą, czy tylko na dnie się chlupocze jak chłopu w gumiakach?

  5. 14 godzin temu, koszo13 napisał:

    Z tego co piszesz to wygląda ewidentnie na to ze gdzieś Ci się zapowietrza  układ. Jeżeli robiłeś test spalin po remoncie to nie mozliwe raczej żeby to był w tym problem. Bo gdyby był przedmuch spalin to odrazu by wyszło.

    No nie do końca. Ten test na obecność spalin w cieczy(mam w sumie i ja zestaw) jest mocno pomocniczy i absolutnie nie ostateczny. To niestety zostało już nie raz udowodnione. Testy robili, w zbiorniczkach nie bulgotało, a po zdjęciu czapki jednak uszczelka...

    Wystarczy mały bączek gazu, jedno malutkie pierdnięcie i układ zapowietrzy, a niekoniecznie taką ilość test pokaże, albo w ogóle "spotka"(bo może ciężko być z testem na zapowietrzeniu, może nie przelecieć bąbel dalej).

    Ale zgadzam się, że dochodzi do zapowietrzania i proponuję wrócić do oględzin nudnych i patologicznych w drobiazgowości łącznie z próbą ustalenia, czy nagrzewnica nie szczy.

    Najgorsze są usterki nie dające wycieków, przynajmniej dostrzegalnych, a zasysanie powietrza do układu okresowo, lub stale. Miałem taką akcję z elektryczną pompką obiegową. Dławica cieczy nie puszczała, albo tyle, że muchy wyjadły, a powietrze jak stygła właziło i już był kłopot...

    Ach, nie doczytałem -zapach płynu w aucie....pisałem o tym wcześniej. Może nagrzewnica, a może spod maski. Słodkawa woń pewnie... Albo wycisnęło ze spryskiwaczy ;)

    Dym za autem....jak gęsty, biały, cieżej się rozwiewający niż typowy co widać w wilgotny dzień za większością aut to na 90% ciecz przepalana...

    Warto go poniuchać -ciężki, słodkawy zapach =płyn chłodzący(glikol). Można do wydechu dostawić dłoń i pogazować(ktoś) i...posmakować wilgoci. Smak j/w -słodkawy ale niemiły = płyn. Smak wilgotnego blatu stołowego(heh, nieco żartuję ale dzieciństwo pamiętam) =woda ze spalania, norma.

  6. Godzinę temu, Tikas napisał:

    zastanawiam się czy na czas eksploatacji krótko dystansowej nie zasłonić (czy całą chłodnicę?) chłodnicy.

    O rany, weź po prostu tekturę i zasłoń całą. Spokojnie -żeby ją "udusić" musiałbym zdjąć chłodnicę klimy(zakładam, że wsadzisz coś pomiędzy obie), a tą cieczy dokładnie przyciętą zasłoną ogacić i może okleić po brzegach. A i tak by pewnie się nie zagrzał jak latem w korku. Marne szanse. Powietrze cyrkuluje pod maską i odbiera temperaturę z chłodnicy(mi nie tylko) nawet bez wymuszenia przepływu, a do tego drugą chłodnicę masz w tunelu nawiewów(dlatego jak auto się latem przegrzewa zaleca się włączyć ogrzewanie na full, można uratować czasem sytuację).

    Ja ZAWSZE przesłaniam. Bosze...ileż to było kłótni na forach o to -"Takie rzeczy to w Żuku, a nie w Mercedesie", "Takie numery to nie w BMW, malucha se kup"(i poszukaj mi tam chłodnicy kretynie...). Swoją drogą czy Żuk, czy Mazda, czy Audi -silnik pod maską, cieczą chłodzony...zasady TE SAME. Fajnie mieć jeszcze osłonę pod maskę, zawsze coś ciepła przytrzyma. No i oczywiście pod silnik.

    Niektóre auta mają takie przysłony chłodnicy, lub ich mamiastki -te bimetaliczne blaszki z gumami od tyłu chłodnic, czy jak Mercedesy starsze klapy mocowane do podłużnic i unoszące się na termostatach dopiero jak komora się wygrzeje.

    Poprawa jest ewidentna -nie tylko chłodnica oddaje ciepło ale każdy element nagrzewający się pod maską! Bloku nie studzi tak szybko, miskanie  jest tak mocno owiewana itp... Cała komora silnika ma pojemność cieplną. Zanim ja napełnisz temperaturą, by się parzyć o blachy zimą jak latem to...

    Jak masz sprawny obieg i termostat -lepszy bilans cieplny i komfort użytkowania. Jak masz niedogrzane auto można doraźnie podratować nieco sytuację. A jakby coś się już działo to tekturę wek i spokój...

     

  7. Jak sam nie sprawdzisz nie będzie pewności. Przy takich kicaniach temperatury jak teraz to się hece lubią dziać z opaskami, gumami i uszczelkami. Zakres temperatur pracy jest duży. Czasem właśnie stygnięcie powoduje wycieki, albo zasysanie powietrza. Zasysanie powietrza równa się korki powietrzne i w zależności od miejsca...hmmm...połyku mały lub większy kłopot.  Jeżeli dolny wąż na chłodnicę idący nie jest gorący mimo, że temperatura skacze znacznie ponad 90 to bym jednak termostat zmienił. Nowy nie znaczy niestety dobry.

    Jak masz po 120 stopni(!) to płyn może już gazować i masz zapowietrzenie. I znowu...i znowu....i znowu....

    Upierdliwa usterka i niestety niekoniecznie łatwa do diagnozy. Zwłaszcza jak auto jeszcze podcieka olejem, uciapane jest zimowo, a do tego płyn cieknie w zakamarkach.

    Z odpowietrzaniem też bywają jaja nieoczekiwana. Ale powiem, że zajmowałem się ładnych 10 lat chłodzeniem cieczą komputerów. Bywało, że odpowietrzenie głupiej chłodniczki zajmowało nieoczekiwanie długi czas, bo gdzieś w jej zakamarkach powietrze się "przylepiło" i za cholerę nie chciało wyjść. Dopiero wywracanie jej po odkręceniu i stukanie w nią powodowało, że bąble się łaskawie wzięły i ruszyły dupsko. A nagrzewnica cóż...podobna ale bardziej złożona.

    Najważniejsze -pewność szczelności, inaczej cała robota może być psu na budę.

    Pewność obiegu -działanie pompy i termostatu

    Dokładne odpowietrzenie -do otwarcia termostatu i dłużej. Do znudzenia tropimy powietrze w układzie łącznie z miętoleniem ręcznie gumowych kich i kręcenia odpowietrznikiem się znudzi. A potem jeszcze raz, płyn na dolewki trzymając w bańce pod maską(oparty o np, węże obiegu), żeby unikać lania płynu -8*C leżącego obok auta do silnika +97*C

    Aha -i niuchaj powietrze w aucie, czy nie czuć słodkawego płynu, możesz go poszukać pod wykładziną podłogową. Jak waliło ciśnienie w układ spod uszczelki to mogła nagrzewnica gdzieś puścić. Nie jest to częste ale warto sprawdzić. Może też parować płynem na szybę.

    Drożna chyba jest skoro w końcu łapie temperaturę i grzeje, lecz wydaje mi się, że układ się okazjonalnie zapowietrza, albo nie był odpowietrzony dostatecznie. Nieuchylający się termostat też może narobić kłopotów. Przypomnę -nawet nowy.

     

  8. Też nie popadajmy w skrajności -za tą cenę naprawdę w miarę. Valteki kompletnie odpadają moim zdaniem -rozrzut wykonania, szybie rozkalibrowanie, niska precyzja itp. itd.

    Minimum to chyba regi albo w01. MINIMUM. Tak ja to widzę. A rynek? Rynek widzi to tak, że mam już wiaderko Valteków wyjętych z aut, które kupiłem ja czy ktoś z rodziny ;)

    W01 bym nie włożył osobiście. To nadal waldusiopodobny produkt. U siebie zasadziłem Baraki i Herkulesy. Oczywiście to wciąż Polska -nie tyle istotne jest jak dobry gaz zatankujemy ale jak dobrze go odfiltrujemy hahaha. Więc porządne filtry to podstawa... w moim odczuciu.

     

    Takie tematy "odkryłem produkt, którym handluję" mocno mnie antagonizują. Podobnie jak zapewnienia dystrybutorów/sprzedawców, że "u nas zielone jest zielone, a u innych zielone chyba jakieś zielone nie jest". I zaraz mi się przypomina przysłowie"

    "Dlaczego tanie wina są dobre? Bo są dobre i tanie..." ;)

  9. Trochę mało informacji jeszcze -węże nie są zbyt twarde? Po odkręceniu(ostrożnym) korka na zbiorniczku nie wali nagle do niego płyn? Są jakieś wycieki płynu? To ostatnie trzeba bardzo dokładnie sprawdzić. Niekiedy wyciek wypycha ciecz, a na jej miejsce zasysa powietrze, które bardzo chętnie włazi w nagrzewnicę. I masz efekt w kółko zapowietrzającego się obiegu.  Dziwne, że temperatura skacze do 120... Ja wszystkie trzy Audi jakbym nie ganiał to nie wskoczą teraz nawet na 92*, ba -latem też jest problem zobaczyć wyżej niż 90...

    Pompa cieczy zmieniana? Sprawdź czy nie rosi płynem wokół niej. Nieważne, że SKF -to już nie to co było niestety :/

  10. Jeszcze numer REGON zapomniałeś podać.

    4 godziny temu, apis napisał:

    ciekawie wypada porównanie wtrysków Valtek i listwy wtryskiwaczy AC W01.

    Zaiste -"bardzo ciekawie". Cokolwiek porównywać do tych plujek wychodzi elitarnie. Ameryki mistrzu z AC nie odkryłeś -było na forum, cel i przesłanie postu oczywiste. Nawet tej smętnej reklamy w pozory przyoblec nie umiesz.

    "Niska cena w stosunku do Barracud"? Valteki mają jeszcze niższą hahaha.

  11. I tyle w temacie, ale widać tego nikt nie załapał.

    Proste i banalne -zarówno amorek jak i sprężyna są ściskane na łuku, więc pisanie, że nie mają znaczenia przy przechyłach to żenada. A już szybkie zmiany kierunku na "wywalonych" amorkach nawet jadąc po lotnisku...co ci ludzie wypisują to czasem o pomstę woła.

    Stabilizator...pewnie(drążek reakcyjny) ale całkiem sporo aut go nie miało nawet z przodu...pewnie nie wolno ich było przechylać ;)

    Sorry, ale takie pisanie, że SKV sprawuje się gorzej jak stary ori jest bez sensu, bo NIE MA OPCJI, żeby zużyte gumy jakiejkolwiek jakości były lepsze jak nowe, nie wyrobione gumy.

    No proszę, ktoś myśli jak ja -a mnie napierdzielają w innym temacie, że jednak stare ori to rewelka. Jak czytam o tych amorkach to widzę, że nie ma się czym przejmować...

    Niektórzy chyba nie wymienili nigdy całości na coś sensownego i nie znają różnicy, bo wymieniając na sztuki to się pudruje trupa. Nieważne.

    Z tym nie ma opcji to bym jednak się zastanowił. Cały czas przed oczami mam zawiechę GPD jaką robiłem. Po prostu jechać i kijem obić cały łańcuch produkcyjno dystrybucyjny, bo w życiu takiego g... nie widziałem. Aż oczy przecierałem. Gdyby nie paragon jaki mi pokazano to bym myślał, że to ma z 11 lat. Jak znajdę u ojca w garażu to strzelę fotki, trzymałem ku przestrodze ale tyle tego przewaliliśmy przez życie(w sensie części), że mogło iść na złom. Przebieg? Symboliczny. Może z 2k. I WSZYSTKO złom. Co do SZTUKI. "Nie do wiary" powinno to... Ale to wyjątek skrajnego gó...a

    Bo po wjechaniu w dziurę tłukły jak szalone. A po zdemontowaniu wszystkich okazało się ze połowa ma luzy. Niektóre wyglądały naprawdę źle.

    Słuchaj, mimo, że nie jestem zwolennikiem takich niskich półek jak MSy, SKVy to sam przyznasz, dziwnie to wygląda -rozklekotana zawiecha, a mimo to było lepiej niż na nowej, którą tutaj tak chwalą...Nie zmieniłeś kół przy okazji czy coś?

  12. urwała się śruba trzymająca stopkę panewki głownej i wał się ukręcił

    :huh:

    Podsumowując praktyka ma zawsze przewage nad teorią -> w tym wypadku wypowiedziami pulpecika

    Znam człowieka co sporo ponad 20 lat jeździł na bani i nie spowodował nawet stłuczki. Przestał na bani jeździć, bo przestał pić. A tylu niepijących zabija siebie i ludzi...

    Jego przypadek to zapewne dowód wyższości praktyki nad teorią. Trzeba pić, żeby być dobrym kierowcą :grin:

    Ja się nie będę opierał na tym co tu czasem ludzie wypisują (zaraz zacznę wierzyć w auta po 500 000km co grama oleju nie biorą) -opieram się na własnym doświadczeniu więc "nie filozuj". Stworzyłeś sobie postępowanie i "znalazłeś" pasujący "dowód".

    I co teraz powiecie koledze ?

    Niech teraz założy SKV,..też germany przecież, bo przecież przedstawiciel handlowy napisał, że są dobre i nawet lepsze. Taki sam facio na forum, jak ci co piszą o wiecznych oryginałach... A najlepiej na szrot jechać -pełno cacek ori się w błocie wala.

    Napisane na forum = prawda :grin:

    Ciekawe ile takiej filozofii o oryginałach z pół miliona nalotu by było jakby komplet Lemfa kosztował np. 400. A co by było jakby pasek rozrządu kosztował 2000? :grin:

  13. Ty na prawdę bezkrytycznie wierzysz we wszystko co piszą i mówią sprzedawcy nowych gratów i mechanicy ?

    Jeżdżę 26 lat(samochodami, motocykle i podobne wcześniej), na początku jak kupowałem "egzotyczne" auta(wszystko poza demoludami) to niektóre części dorabiałem sam i pewnie mi nie uwierzysz ale również tuleje met-gum. Bo ich nie było nawet na "Różyku" ;) Czy to jest odpowiedź na Twoje "wychylające" się poza zakres wiedzy o mnie pytanie?

    Od początku na ile potrafię dłubię sam, nie tylko sobie.

    Ja podchodzę do wszystkiego praktycznie, staram się wszystko dokładnie przeanalizować zanim podejmę decyzje o konkretnej naprawie i z pełną premedytacją oddzielam ziarno od plew .

    Nie obraź się ale takie tezy o sobie głosi niemal każdy, a jak się przerzuci dziesiątki aut(w tym i "cacka od pasjonatów") to się w plewach utopić można... Na szybach nalepki klubowe, a w aucie amorki za 60 sztuka...

    Tak Ty jak i inni forumowicze oczywiście możecie sobie zafundować taniusi , nowiutki komplecik , tylko że w znaczącej liczbie przypadków jest to zupełnie nieuzasadnione bo jakość i trwałość całości zawieszenia na tym ucierpi :facepalm:

    Ja Cię proszę -nie pleć. Wiesz o mnie nic. Tym bardziej co z autem robię.

    Stare części po dwóch setkach tysięcy(lekko licząc) i dwudziestu latach są...stare i po części zużyte.

    A co do ich ostrzegania to kolejna bzdura -jak się guma wypracowuje to nie masz od razu przeskoku w jakości jazdy, dzieje się to powoli i się przyzwyczajasz. Podobnie do coraz słabszych opon i hamulców. Da się jechać. Peeeeewnie! Jest super jak w nowym? NIE NIE NIE!

    Wyraźne symptomy zużycia....czyli co? Jak do garażu ciężko trafić? Siadam czasem w cudze auto i mówię "ściąga". A ktoś dopiero łapie, że od miesięcy się nauczył powoli poprawkę dawać. Nie docierało do bani. Nie do uwierzenia co?

    Można tak całe auto łatać -będzie coraz lepsze. Pierścionki na jednym cylindrze zmieniać. Opony po sztuce, amorki. Tarcze tył wyjąć, kopyta zablokować. Ja tym pojadę ale czy to ma jakiś sens prócz oszczędności? Jak się można przekonać -zmieniając całość na przyzwoitą z ori. Ale ori wbrew zapewnieniom mało kto w b5 ma. Pojedyncze kawałki....

    To, że zmiana całości zawieszenia z zabytkowego w aucie, które obciążone rodziną i bagażem jest w stanie jechać stale 150 nazywacie tu głupotą... Opamiętajcie się ludzie. I bez teoryjek, że każdy tam zaraz Denkermanna wsadzi.

    Ja pierniczę, wbrew wszelkim opiniom okazuje się, że wielopatyczek w Passacie B5, czy A4B5 to zawieszenie bijące trwałością takie niby solidne Mercedesy w124/201. Tylko zmowa milczenia jest pewnie hehe.

    Dam sobie na luz -każdy orze jak może.

  14. a guma ma to do siebie że w miarę upływu czasu twardnieje i się usztywnia to raczej taka zawiecha będzie sztywniejsza od nowej , a nie galaretowata :whistling:

    ...i tak powstały zawiechy sportowe.

    Dobre, serio się pośmiałem. Czyli im starsze tym lepsze :grin:

    A Ty na codzień na torze jeździsz, że do takich rzeczy sie odnosisz? Podczas miejskiej eksploatacji jest to nie odczuwalne a na trasach tymbardziej jak prujesz non toper prostą drogą.

    Czy na forum nikt dzieci nie wozi i bagażu?

    Stare to jest stare -koniec i kropka. Jakość warunkuje tempo starzenia, jednak nie wieczność w tym przypadku. Niejednorodna sztywność ma wpływ na prowadzenie. Bezwarunkowo. A nie może być jednakowa, skoro z jednej strony masz firmę X po przebiegu "Niemiec się nie spodziewał", a z drugiej wsadzony jeden czy dwa kawałki nowe z firmy Y. Co tu jest do wyjaśniania? Może jeszcze zaczniemy tłumaczyć czemu tarcze mają być jednakowe na osi, albo amorki -na torze jeździ ktoś, że mu to potrzebne? Jak pisałem -można jeździć w połowie wrakiem i jechać.

    I ludzie jeżdżą. Jeżdżą też nawaleni latami bezwypadkowo, czyli co? To ok? Da się? No da.

    Żeby oryginał się na sworzniu rozłączył to musiał mu stukać przynajmniej od 10 tys. km :P

    Serio napisałem, że ORI? No popatrz... Co za nieuwaga. Nie wiem co tam miał. Odnosiłem się do stukania.

    Jak do tego kupisz nowego Lema w miejsce jednego wytłuczonego drążka to w jaki sposób całość ma się źle prowadzić ?? :P

    Źle to pojęcie względne. Mieszanie starego z nowym to polecana metoda, a wymiana całości zawieszenia ori(po przypomnę -często nieznanym przebiegu i nastu najmniej latach) to głupota? Serio nie czujesz w tym groteski?

    Da się wymieniać po kawałku, da się tak jeździć ale pisanie, że wymiana całości jest głupotą? Opamiętajcie się, bo jeszcze ktoś uwierzy.

    Jak to się w ogóle dzieje, że jeden wahacz Wam stuka, a reszta jest na tyle dobra, że da się zrównać z nowym Lemforderem? Czy może tylko ja mam B5 co przekroczyło 200 000km?

    Tak czy siak tradycyjnie napiszę -co kto lubi niech sobie robi. Jeden odnowi całą ścianę, drugi zamaluje tylko plamy. Ogólnie kolor ten sam no nie?

  15. Tylko że tu jest temat o tanich zawieszeniach i pewnie większości nie stać na wywalenie kasy na komplecik Lema :P

    To prawda

    Na wymianę jednej sztuki na porządną raczej każdy pozwolić sobie może, a pozostałe jak luzów nie mają i gumy nierozwulkanizowane to są sprawne i nie ważne że mają 20 lat :whistling:

    To już nieprawda -idąc tym tropem to krzywe tarcze też hamują, cienkie również, a nawet każda inna czy można jeździć z nie hamującym tyłem. Na oponach z bieżnikiem 0.3 mm też się po bułki pojedzie. Że ściąga? Idzie nawyknąć. Rozbieżne koła -to samo. Najwyżej opony powycina ale przecież jest ok...Ludzie...

    20 lat PRACUJĄCEGO zawieszenia to mniejsza lub większa galareta. Dopóki ktoś nie zmieni na porządne całego zawieszenia w takim aucie to nie zrozumie jaka może być różnica.

    Wprowadzanie do niego sztywniejszych elementów... To może amorki wymieniajmy po sztuce?

    Wiem, że jest bida, bo jest -w TV g...o wiedzą. Ale kupowanie np. 1.8T, robienie softu i modów na 200KM+, a potem dłubanie po sztuce wahaczy jest dziwnym pomysłem.

    A nawet jak zaczną stukać to jestem pewien że jeszcze na takich grzechotnikach ładny parę km można pojeździć i to wytrzymają :grin:

    "Stuka to stuka. Weź głośniej radio" powiedział mi kumpel z A8 D2 i dwa dni później w miejscowości Drygulec w kierunku Ostrowiec Św. na Lublin musieliśmy tłumaczyć chłopu co robimy w jego ogrodzeniu. Po przejechaniu przez tory auto zrobiło 200 metrów i wahacze przód poszły w pi....u. Na szczęście jechaliśmy powoli, trafiliśmy w podjazd przypadkiem nie w rów i na szczęście nie moja zmiana była :) Ani auto :)

    Jak ktoś nie wierzy, że można na prawie nowym kupsku po całym pasie latać to polecam produkty GPD z zawiechy i tarcze hamulcowe Hart(wyjaśnią ostatecznie sytuację hehe). O ile te badziewia jeszcze sprzedają ;)

  16. Ta wymiana sztuki wahacza z zawiechy co ma np. 200 000 to taki półśrodek. Jak to? Jeden padł, a reszta "dobre, bo ori"? W ten sposób wymieniając mamy zawsze starą zawiechę. Jasne, jak ktoś wyjmie taką i wsadzi firmę Azor z najniższej półki to może pogorszyć ale jeden nowy, a reszta...nietknięta była? Wypracowana jest tak czy inaczej. Gumy wymlaskane, gałki już luźne. Że nie stuka to nic nie znaczy jeszcze.

    Ja jestem nauczony, że np. końcówki drążka wymienia się parami i doświadczenie mówi, że to prawda -bo jak wzmocnię nową z jednej strony to druga kończy się dużo szybciej. I tak się gania zużyciem lewa z prawą czy odwrotnie.

    Tylko wymiana na sensowny produkt całości starego zawieszenie daje jakąś pewność jego parametrów. A wymienianie po sztuce, niestety uwarunkowane logiką ekonomiczną, powoduje niejednorodną sztywność i pracę zawieszenia. To bezsporne. Oczywiście nie każdy to poczuje w czasie jazdy, a także nie każdy uwierzy -siła autosugestii to potęga.

    W starszych Audi, np. 80-90 jakie miałem do głowy by mi nie przyszło wymieniać jednej gumy wahacza(nie to, że kiedyś nie próbowałem). No ale tam koszt jest zabawny więc... ;)

    Jak ktoś robi jego sprawa ale nie piszcie proszę, że wymiana całości zawieszenia, które ma niekiedy 20 lat i 250 000km to głupota... ludzie.

    Ori czy nie zużywa się.

    Ja przód tak zmieniałem w w124 -tuleje wahaczy. Nawet sprawdzony diagnosta od zwiechy mówił "ori jeszcze, nie ruszaj -nei ma luzów, gumy całe". Zmieniłem wszystkie... inne auto.

    Diagnosta jak patrzy na szarpakach, czy "breszką" gnie zawiechę to może ocenić czy guma się trzyma ścianek(a i to nie wszędzie dojrzy), albo czy gałka w miarę siedzi(a luz się czasem dopiero przy konkretnych ruchach objawia). Ocena tego typu to "trzyma się kupy", nic więcej.

    Oczywiście niech jeszcze OC podniosą, no i 500 od każdego starszego niż 10 lat auta wprowadzą opłaty to pewnie więcej osób będzie zmieniać na lepsze części. Ja osobiście A4 też chrzanię, zwłaszcza, że miał już jak widzę zmiany w wahaczach -po sztuce będę zmieniał.

  17. Magic Jety fajne i precyzyjne ale po prawdzie dosyć wrażliwe. Lubią się niestety posklejać. Ja mam Herculesy w ADR-rze. W Pasku brata jeżdżą AC W01 i naprawdę za tą kasę dają radę. Stosunek cena do jakości -Baraki. Mam w C4, tam są mocno przesadne, bo ABC ma wymagania niewielkie ale złego słowa nie powiem na nie.

    W naszym pięknym i cholernym kraju chyba bym zaczął projekt LPG od filtra :grin:

  18. Najczęściej jak się próbuje z uporem bić biegi przy obrotach bliskich mocy maksymalnej klękają synchronizatory. Takie traktowanie przyśpiesza diametralnie zużycie skrzyni. Coś za coś.

    Koszt? Ja bym robił to sam więc tylko koszt części. A tak to zależy jakie u Ciebie ceny.

    Z tym, że np. kolega miał w B4 podobnie, coraz gorzej było aż przy zakręcie zablokowało koła i poszedł na trawnik. Okazało się, że skrzynia była sucha.

    Niemniej skoro musisz czekać aż obroty spadną to obstawiałbym synchronizatory. W wielu samochodach operując odpowiednio gazem da się nawet zapinać biegi bez sprzęgła, by wypinać to żadna filozofia.

  19. Czy ktoś zrobił większą ilość kilometrów na zestawie Meyle? Pisałem już chyba -w grupie tańszych części jeszcze się na nich nie zawiodłem ale też nie szarżowałem. Nie kupowałem od nich np. tarczy hamulcowych. Elementy metalowo gumowe, czy HD. czy "zwykłe" spisywały się naprawdę super. Zazwyczaj gdy miało być taniej to od Meyle brałem tuleje, gumy stabilizatorów, podkładki amorków i podobne. A sworznie, czy łączniki z przegubami raczej moog, lemforder, trw itp.

    Ciekawe jakby się takie elementy od Meyle sprawowały.

    To ich HD przy okazji to żadna filozofia. Czasem widać, jak np. wgłębienie w oryginalnej gumie zalewają w swojej wersji. Jest niby mocniejsze, znowu guma inaczej pracuje więc na dwoje babka wróżyła(przykład -mocowanie górne przedniego amorka Mercedes w124/201). Sumarycznie jednak po konkretnych nalotach byłem do tej pory zadowolony.

    Ciekaw jestem opinii co do wahaczy przód B5.


  20. nie doszukiwałbym się drugiego dna zlecili to pewnie jakiejś firmie marketingowej, ugadane było na np 500 postów i dzialali.

    Nawet niekoniecznie. Miałem kilka takich propozycji jak się bawiłem w moderowanie zwłaszcza -dostanę taki to a taki zestaw czegoś tam, a za to mam sugerować w sposób wyraźny określony produkt, czy działalność usługową. Żona też miała dwa razy takie akcje, gdy działała na forum jakimś dla młodych matek, gdy rodził się pierwszy nasz Syn. Ma chwalić firmę X to dostanie takie tam urządzenia i zestaw do czegoś tam...plus wanienka(za mała dla mnie i to przeważyło hahaha).

    Swoją drogą nie chcę nawet pokazywać palcem ale tu na forum nie tylko o MSie bzdury da się przeczytać. Ale nie tak żenujące jak te Marysie i Zosie...

    Co tam Goebbels mówił? Że kłamstwo wielokrotnie powtórzone staje się prawdą? Więc może jakość podskoczy? :E

  21. Ja swój kupiłem okazyjnie, założony miał świeżo gaz i nie mogli go opanować przez ok. 3 miesiące. "Nigdy więcej samochodu z gazem" jak mi żona sprzedawcy stojąc koło TDI powiedziała -bzdura ignorantów. Auto strzelało i prychało na sekwencji im cieplejszy był silnik, na gorącym zaczynały się jazdy na benzynie...

    ...bo się fajki od świec rozpuszczały :grin:

    Jakiś techniczny geniusz-odkrywca uwił je z taśmy izolacyjnej. Nie żartuję. Były tam rodzynki z tworzywa, po przetopieniu całości może jedną faję by wytopił z nich, reszta to była izolacja. No ale to wina gazu, że się d..ę szkłem wycierać próbuje heh.

    Przysiadłem i zweryfikowałem. Miałem po Passku B5 całość kabli i fajek. Wymieniłem, odpalam...inne auto. Kompletnie. Obroty stabilne, zero kichania. Miał jeden czy dwa słabsze odpały jesienią ale teraz nawet jak dwa dni czy trzy postoi pali zadziwiająco ładnie i co mnie zdziwiło nawet nie klepie popychaczami...

    Fajki, kable, cewka... Zwłaszcza przy LPG to po prostu abecadło. Najciężej zweryfikować i...kupić cewkę. 100% pewności daje podmiana na pewną, a cenowo szału nie ma. Potrafi zaboleć.

  22. Ja mam swoje zdanie i co ciekawe jest ono zgodne z tymi co chwalą te "tanio i dobrze", oraz.... z ich adwersarzami czyli "tanie to gów...".

    Mianowicie co będę zawsze powtarzał jest to kwestia niepowtarzalnego procesu produkcyjnego. Spowodowana jest ona brakiem odpowiedniego dozoru(na odpowiednio restrykcyjnym poziomie), kwalifikacjami kadry pracowniczej i zwyczajnymi poszukiwaniami zysku. W tym ostatnim mam na myśli zamawianie u podwykonawców tego, co się najlepiej opłaci. Np. tańszych gum, stopu o niższych parametrach, części o słabszej precyzji obróbki, bo robionych na starych, serwisowanych chałupniczo maszynach. Do tego pewnie dochodzą znane praktyki "w zależności od rynku docelowego", "w zależności w jakiej to kasie ma być", "w zależności, czy się rozwijamy, czy już można jechać na opinii".

    Jestem osobiście przekonany, o czym już pisałem, że można kupić produkty niby te same ale w innej jakości w zależności od momentu nabycia. Niejednorodność produkcyjna -brak powtarzalności. Losowość, ciężka do uchwycenia poprzez...dalszą losowość użytkowania.

    "Ja po dziurach jeżdżę"

    "A ja nie"

    Serio to takie proste?

    Jedno kiepskie hamowanie, a każdy ma prawo do błędu i do pecha na naszych gów..opodobnych drogach może wyraźnie nadszarpnąć zawiechę. Albo walenie w krawężniki przy parkowaniu. Oczywiście nikt się nie przyzna, bo u nas każdy jeździ bardzo dobrze.

    Stopień zużycia opon, amorków, układu kierowniczego i obecność kolein. Obciążenie auta. Wszystko ma znaczenie. Czynników jest mnóstwo. Jeżeli jeszcze mamy części od pakowacza, czy od firmy wciąż szukającej tańszych dostawców elementów składowych to mamy Toto Lotka zawieszeniowego.

    Są firmy, które od wieeeelu lat robią pewne części -ile by się nie czepiać ich cen i jakości to wciąż odsetek narzekań "padło chociaż nie jeździłem wcale" jest tam stosunkowo niewielki.

    A są takie firmy, że co dyskusja to wojna. Bo rozrzut przebiegów jest wręcz parodystyczny.

    Trzeba też pamiętać o przykrej ale oczywistej kwestii -szczerość na forach... Każdy wie o co chodzi.

    Ja się trzymam części, które sam zweryfikowałem przez boleśnie długie życie na drogach :/ Oczywiście na minę nie raz się nadziałem.

    To dla mnie ryzyko polecanej taniochy -ktoś trafi na extra wyrzut fabryczny i poleca. Ja kupię już na elementach z "innych Indii" i po jakimś czasie auto lata jak .... po pustym sklepie (chyba już nie wolno pisać Żyd?).

    A te bardzo pewne i bardzo dobre...no cóż -jak się żyje dla auta to ok. Jak dla dwóch łebków, żony, domu...aaaa, psa itp. to się robią tzw. dylematy.

    Pamiętacie przysłowie? Chcesz kupić tanio i dobrze kupisz dwa razy, raz tanio...raz dobrze.

  23. Febi= Swag więc nie wiem gdzie widzisz różnicę

    Przyjrzyj się tam gdzie napisałem "Swaga sporadycznie". Sporadycznie to i Febi wytrzymuje. Do tego jak już się czepiamy to często w jednym miejscu powstają produkty dwóch różnych firm, które różnią się np. jednym z podwykonawców. Czasem różnica to właśnie kawałeczek gumy osłaniającej gałkę. Zasadniczo i Febi robi jeszcze coś w miarę -mam na myśli elementy czysto gumowe.

    Ze Swagiem nie miałem problemów(zaznaczyłem jasno -sporadycznie użytkując), a z Febi całą masę(bo nie z dnia na dzień wyszło, że stali się pakowaczem).

    Co zresztą oznacza tak do końca Swag, a co Febi i co jest czym to musiałbym na własne oczy zobaczyć, żeby się przekonać jak pakują/brandują czy robią. Inaczej to jest gdybanie. Inaczej pisząc -gdybym prosto z linii produkcyjnej pod Damaszkiem nie kupił w '98 Adidasów Made in Wietnam to może bym dał rękę, że Honda z Anglii = Honda z Japonii.

    czytaj ze zrozumieniem wahacze tych firm to porażka ale końcówki troche wytrzymają

    A co mnie to, że "trochę wytrzymują"? Ile to jest trochę? Tyle co burkowate firmy jednego roku? No to rewelka. Jakbym zresztą nie używał(przestał używać) to bym się nie odzywał. Tyle one wytrzymują co kot napłakał. Chociaż zależy co im się zapakuje, podobnie jak Rouville. Bo to jest właśnie Febi obecnie -losowa jakość losowego pakowania i brania co podeszło taniej na składowe.

    To jest podstawowy i największy problem obecnie -powtarzalność produkcyjna. A to "ktoś na linii zaspał", a to "tylko takie gumy mieli", a to "koniec roku tniemy koszty". I w ciągu np. roku trzy razy kupując niby to samo można trafić na trzy inne produkty. Tak działają pakowacze -co się dorwie to pakują. I stąd jeden napisze -kupiłem łożysko Rouville, a w środku Koyo, super -w końcu Dżapan. A drugi kupił i w środku Kyo, cholera wie co -dwa tygodnie i rolki powygniatane(sam widziałem oba łożyska, kupione razem w IC), No ale to Rouville, to samo łożysko do tego samego auta za tą samą kasę -gdzie tu można różnicę zobaczyć. Albo weźmy TV -kilka lat temu kupowałem Samsunga, nr 1 w klasie w rankingach EU. No i proszę -ten sam telewizor i trzy typy matrycy. Jedna nawet zdaje się...nie Samunga(który je produkuje przecież o ile dobrze pamiętam). I w zależności od matrycy obraz super, niezły i...słabszy. Ostatecznie dopłaciłem za otrzymanie TV z określonym typem matrycy.

    No ale przecież Samsung to Samsung, gdzie tu można zobaczyć różnicę...

    Dalej telefony -np. LG -och, komuś GPS słabiej działał. Podobno 3 różnych dostawców do jednego telefonu...

    Pewnie części samochodowe są wyjątkowe...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...