Zima, Alpy, stok. Facet rusza z góry, odbija się kijkami i jedzie na
bombę.
Nagle podskakuje na muldzie, obraca go, leci, koziołkuje, w tumanie śniegu
wali w drzewo... Kijki w jedną, narty w drugą, gość rozwalony, zęby
wybite,
krew z nosa, nogi poskręcane w dziwny sposób. Otwiera nieprzytomne oczy,
wciąga górskie powietrze i mówi:
- I ch**, i tak lepiej niż w robocie !